고급검색 고급검색

Powstanie narodowe Tadeusza Kościuszki 24 marca 1794 i upadek tegoż.


Drugi rozbiór kraju nie zastał Polski w takim rozstroju duchowym jak pierwszy. Naród bowiem zmężniał pracą i nauką w ulepszonych przez komisyę edukacyjną szkołach. Nie ulega też wątpliwości, że gdyby był miał na swem czele króla dzielnego, byłby sprostał godzącej nań burzy. Na nieszczęście nie był Stan. August takim królem, ale zniewieściałym tylko rozkosznisiem, który nie umiał ani żyć z godnością ani umrzeć z chwałą. Uzyskawszy koronę z łaski Katarzyny II, byłéj kochanki swojéj, zasiadł dlatego na tronie, aby był służalcem i narzędziem swej opiekunki. I wtedy nawet, gdy pod wpływem rozmaitych wrażeń zdawał się szczerze przejęty dobrem ojczyzny i przywróceniem jej potęgi i sławy, odgrywa] jedynie rolę przybraną ze względu na efekt, aw rzeczy myślał zawsze o sobie i swej korzyści osobistej. Miłość kraju połączona z poświęceniem bez granic była uczuciem mu nieznanem, chociaż pięknemi frazesami umiał olśniewać i najgorętszych patryotów, i wzbudzać w nich ufność, którą potem zawodził szkaradnie. Przywykły do zależności od carowej ciągnął w początkach sejmu czteroletniego naród do przymierza z Moskwą, paraliżował wraz z bratem swym Michałem, prymasem Rpltej, usiłowania patryotów wciskał do komisyi wykonawczych narzędzia swoje zaprzedane Moskwie, i z niemi wspólnie wątlił w wykonaniu najzbawienniejsze uchwały sejmu. Później, a mianowicie od chwili zawarcia przymierza z królem pruskim, przechylił się na stronę patryotów postępowych az próżności chciał odegrać rolę wskrzesiciela ojczyzny. Dlatego połączył się bez wahania z twórcami ustawy rządowej 3 maja 1791 i pomógł do jéj uchwalenia w sejmie. Lecz następnie nie umiał spożytkować zapału narodu na utworzenie potrzebnej ku obronie kraju siły zbrojnej. Gdy zaś przyszedł dzień próby i należało stawić czoło burzy, przeląkł się niedawnych postanowień swoich, a miasto stanąć na czele zbrojnego narodu i pójść na wroga, przystąpił haniebnie do spisku targowickiego i złamał tem ostatecznie opór dalszy. Rola, jaką potem odgrywał, pełzając nikczemnie przed Bułhakowem i Sieversem, byłanędzną nad wszelki wyraz. Spodlony wrócił po sejmie grodzieńskim wraz z Sieversem do Warszawy.

Naród ciężko dotknięty drugim podziałem kraju, nie mógł się tak łatwo oswoić z nowém położeniem rzeczy. Wpływ nawet demoralizujący owych brudnych żywiołów, które wraz z Targowicą wypłynęły na wierzch i otrzymały władzę pod osłoną obcego wojska, nie sprowadził tak powszechnego upadku na duchu, by miano już zwątpić o sobie i sprawie. Patryoci prawdziwi musieli wprawdzie albo pójść na tułactwo z obu marszałkami sejmu czteroletniego, albo pozostając w kraju przycichnąć, a co gorsza przystąpić nawet do ohydnéj konfederacyi, która w spółce z Moskwą dążyła do obalenia wszystkiego, co sejm ten zbudował. Lecz tak pierwsi jak drudzy oczekiwali tylko chwili sposobnej do działania, a i w ciągu ucisku najsroższego nie opuszczali rąkw bezczynnej rozpaczy. Widzieliśmy bowiem, że tak w jeneralności konfederacyi jak w sejmie grodzieńskim objawił się duch oporu, i że Sievers chcąc go przełamać, musiał się do najgwałtowniejszych uciekać środków. Można też śmiało twierdzić, że bardzo przeważna większość narodu była po stronie patryotów, a tylko na razie uległa przemocy, z powodu rozpryśnięcia się swego na jednostki bezsilne w obec zdrajców popieranych wojskiem moskiewskiem. Gorętsi więc z patryotów chcieli znów połączyć z sobą te jednostki w zastęp potężny, aby walkę przerwaną przystąpieniem króla do Targowicy z lepszym odnowić skutkiem. Lecz rola ich była trudna a nawet niemiła, ponieważ musieli w tym właśnie czasie, gdy Targowica owładnąwszy rządem, poczynała sobie jawnie, wejść na drogę tajemnego sprzysięgania się z sobą przeciw obcej i domowej przemocy. Działanie to rozpoczęli też zaraz, a że tak w wojsku jak między mieszczaństwem i obywatelstwem nie brakło materyału, ogarnęli patryoci niebawem siecią spisku swego kraj cały. Wychodźcy utrzymywali z nim stosunki nieustanne, a i owa opozycya w sejmie grodzieńskim, zmuszająca Sieversa do ciągłego drażnienia uczuć narodowych środkami brutalnej przemocy, działała w porozumieniu z przywódzcami tajemnego sprzysiężenia. Sama nawet Targowica ułatwiła patryotom działanie, ponieważ wydaniem zakazu, aby oficerowie nie ważyli się nosić krzyżów wojskowych otrzymanych za waleczność w świeżo odbytej z Moskwą wojnie, oburzyła całe wojsko do najwyższego stopnia i uczyniła je tem skłonniejszém do łączenia się z tajemnym związkiem patryotycznym.

Zgodne wszystkich głosy przeznaczały na naczelnika przygotowywanego powstania jenerała Kościuszkę, który i pod Dubienką i przedtem w Ameryce walcząc za wolność, chlubne złożył dowody swej dzielności i uzdolnienia, a pod względem patryotyzmu i charakteru bezwyjątkowe zjednał sobie poważanie. Robotami związkowemi kierowali pod bokiem jego za granicą Ignacy Potocki i Hugo Kołłątaj, aw kraju najgłówniej byli czynni jenerał Działyński, Jelski poseł sejmu czteroletniego, Kapostas bankier, Bars mecenas, szewc Kiliński i rozmaici inni, których tu niepodobna wyliczać. Przygotowania do powstania tak szły raźnie, że pierwszy termin wybuchu naznaczono na 19go listopada, 1793 to jest równocześnie z zamknięciem sejmu grodzieńskiego. Lecz termin ten musiano z rozmaitych powodów, szczególniej zewnętrznych, odroczyć do czasu nieograniczonego. Zaniosło się bowiem na nową wojnę między Turcyą a Moskwą, na której rozpoczęcie postanowiono czekać. Pohop do tego dała Francya, która rozdrażniona zeszłoroczném najechaniem swych dzierżaw, nietylko ku własnej zasłonie uzbroiła milion wojowników, ale przekształciwszy się w Rpltą, przeszła do kroków zaczepnych i wezwała wszystkie ludy do wspólnej walki przeciw monarchom z bożej łaski. Mając zaś do czynienia z koalicyą, do której Austrya i Prusy należały bezpośrednio a Moskwa pośrednio, chciała z jednej strony skłonić Turcyę do wojny z Austryą, az drugiej zatrudnić Moskwę wywołaniem ruchu zbrojnego w Polsce. Poseł francuzki dokładał też wszelkich starań w Stambule, aby rozruszać turków, a nasi wychodźcy przebywający w tej stolicy tureckiej, wspierali go najusilniej, ponieważ upewniali rząd turecki, że skoro rozpocznie wojnę z Moskwą, wybuchnie zaraz na całej przestrzeni ziem polskich powstanie. Wojownicze usposobienie zapanowało istotnie między turkami, a sułtan chcąc znaleźć pozór do wypowiedzenia wojny, wyprawił posła do Petersburga z żądaniem odmian w taryfie celnej oraz z groźbą zerwania przyjacielskich stosunków, gdyby jego życzeniu nie stało się zadość. I dla carowej, marzącej o zawojowaniu Turcyi, do czego jej zdaniem podawało sposobność zajęcie Prus, Austryi i Anglii wojną francuzką, był pożądanym krok ten sułtana. Przyjąwszy więc najgorzej posła jego, okazywała mu rozmyślnie wzgardę, a nareszcie odprawiła go (z końcem lutego 1794) z najzupełniej odmowną odpowiedzią. W przewidywaniu zaś wojny, której pragnęła najmocniej, związała się z Austryą przymierzem zaczepno - odporném, kazała swym wojskom gromadzić się na granicy tureckiej, przyczem i część pułków w Polsce stojących odwołała, i wydała rozporządzenie, aby w Polsce, w myśl uchwały sejmu grodzieńskiego, zwinięto wojsko, zostawiając jedynie 15,000 ludzi pod bronią.

Gdy więc patryoci pracowali w kraju i za granicą nad przywróceniem niepodległości ojczyzny, rozpoczął nowy rząd w Warszawie czynności swoje. Na razie kierował wszystkiem Sievers, człowiek dość gładki i ukształcony, a przytem nie lubiący drażnić ludzi bez potrzeby. Lecz drobna napozór okoliczność spowodowała odwołanie jego. Była nią sprawa krzyżów wojskowych, których noszenia, jak widzieliśmy, zakazała Targowica oficerom. Gdy jednakże sejm grodzieński na ostatniem posiedzeniu swojem zniósł wszystkie jej postanowienia, upadł i ów zakaz, a oficerowie nasi zatknęli znów na piersiach krzyże wysłużone w walce z Moskwą. Moskiewscy jenerałowie oskarżyli o to Sieversa w Petersburgu. Carowa rozgniewana odwołała go zaraz i wynurzyła mu nawet swe niezadowolenie, a Igielströmowi poruczyła tymczasowe zastępstwo. Dostało się przytem i nowemu rządowi polskiemu, od którego zażądano najzupełniejszego zadośćuczynienia za tę niby obelgę. Król wraz z swą radą nieustającą zakazał noszenia krzyżów, a Igielström, znany siepacz i okrutnik, przyśpieszył swemi brutalnemi i uczucia narodu drażniącemi rządami wybuch powstania.

Właściwem hasłem do wzięcia za broń było nakazane zwinięcie wojska polskiego, które do 15 marca 1794 miało być przeprowadzoném. Przeciw temu oświadczyły się wszystkie prawie pułki, a Madaliński, stojący z swą brygadą między Bugiem a Narwią, zapowiedział wyraźnie, że nie dopuści zmniejszenia jéj kompletu, dopóki nie nastąpi wypłata zaległego żołdu dwumiesięcznego. Zawiadomiony zaś, że jenerał Bagrajew idzie na niego, pomknął w Sandomierskie, zniósł potem w pochodzie nad nową granicą pruską drobne posterunki pruskie i zbliżył się ku Krakowu. Spłoszona tym ruchem załoga moskiewska Krakowa umknęła śpiesznie z tego miasta. Uwolniony od obecności moskali jenerał Wodzicki, wezwał natychmiast Kościuszkę, ukrywającego się w pobliżu, który przybył 24 marca do Krakowa, a stanąwszy przed frontem dwu batalionów piechoty uszykowanych na rynku, kazał odczytać akt powstania narodowego wszystkich bez wyjątku mieszkańców województwa krakowskiego. 

Powstanie było wymierzone przeciw Moskwie i Prusom, a celem jego było przywrócenie ustawy rządowej 3 maja i odzyskanie wszystkich ziem polskich przez oba te mocarstwa zabranych. Okrzyknięty naczelnikiem, wykonał Kościuszko przysięgę, że oręż podniesiony w obronie całości i niepodległości ojczyzny złoży z życiem jedynie. Wydał też zaraz odezwę, powołującą cały naród do oręża w świętej za ojczyznę walce i przystąpił do organizowania siły zbrojnej. Połączywszy się z Madalińskim i Mangetem, uderzył (4 kwietnia) w 4500 ludzi i 12 dział pod Racławicami na 7000 moskali Tormansowa i Denisowa, i odniósł zupełne zwycięztwo, w którem zdobył dział 12. W bitwie tej odznaczył się nieustraszoną odwagą pułk kosynierów, złożony z 500 włościan świeżo zaciągniętych w Krakowskiem. Zwycięztwo to nie było wprawdzie rozstrzygającem, lecz podniosło ducha w narodzie, wzbudziło zaufanie do naczelnika i wskazało w sposób niezbity, jak dzielnych obrońców Polska mogła wtedy już mieć w włościanach swoich, gdyby ich była nadaniem swobód zagrzała do walki. Pierwszym skutkiem jego było przystępowanie innych ziem i powiatów do aktu powstania i skupianie się rozrzuconych oddziałów wojska polskiego, aby przebojem nawet uskutecznić połączenie swe z naczelnikiem. Lecz Kościuszko nie mógł dla szczupłości sił korzystać z tego na razie, a cofnąwszy się ku granicy zaboru austryackiego, którą kazał szanować, pomnożył swe wojsko nowym zaciągiem i zaopatrywał się w żywność, a następnie zajął obóz warowny pod Połańcem, gdzie oczekiwał przybycia jenerała Grochowskiego i innych doń śpieszących oddziałów zbrojnych. Z obozu tego wydał (7 maja) rozporządzenie dotyczące ludu wiejskiego, którem oddał go pod opiekę komisyi porządkowych, wzbronił najsurowiej uciskania go w czemkolwiek, zmniejszył ilość dni pańszczyzny, a rodziny służą cycli w wojsku narodowem uwolnił od niej całkiem na czas wojny. 

Przed zajęciem obozu tego nadeszły wiadomości o szczęśliwie dokonaném powstaniu w Warszawie. W stolicy tej rządził despotycznie Igielström, i najsurowszych używał środków, aby ją i naród utrzymać na wodzy. Z jego rozkazu wyszedł od króla i rady nieustającej zaraz po 24 marca uniwersał, potępiający jako zbrodnię przeciw ojczyźnie akt powstania narodowego, i nakazujący wszystkim mieszkańcom kraju, aby nietylko wszelkiej odmawiali pomocy wichrzycielom, ale nawet przeciwnie, przyczyniali się do ich pognębienia. Listy Stan. Augusta, pisane w tym właśnie czasie do Bukatego posła polskiego w Londynie, świadczą niestety, że wraz z swą radą nieustającą poczytywał akt powstania za zbrodnię, a tak nie potrzeba było nawet rozkazu Igelströma do wydania uniwersału w powyższym duchu. Lecz jak gwałowne postępki Igelströma tak nie odstraszały i pogróżki ego nikczemnego uniwersału patryotów od łączenia się z powstaniem. Wiadomość szczególniej o zwycięztwie racławickiém zelektryzowała stolicę, gdzie i tak nie brakło palnego materyału. Patryoci zagrzewali się wzajem na tajemnych schadzkach do czynu, a liczne uwięzienia i inne gwałty Igelströma nie przerwały ich działania. Nareszcie wybuchło 17 kwietnia, w wielki czwartek, powstanie w Warszawie, a po dwudniowej walce musiał z niej umykać Igielstrom z pozostałą resztą swych moskali, których legło około 2000, prócz wziętych do niewoli. Oswobodzona stolica przystąpiła 19 kwietnia wraz z województwem mazowieckiém do aktu powstania. Ustanowiono zaraz radę zastępczą pod przewództwem Zakrzewskiego, prezydenta Warszawy, a komendę powierzono Mokronowskiemu. Potem ustanowiono sąd karny na zdrajców i wyznaczono komisyę do przejrzenia papierów pozostałych w kancelaryi poselstwa moskiewskiego. W kilka dni później wybuchło powstanie w Wilnie, którem dowodził Jasiński, pułkownik inżynieryi. Ogłoszono zaraz (25 kwietnia) akt powstania litewskiego, a ustanowiony sąd karny skazał nazajutrz Szymona Kossakowskiego na powieszenie.

Powstanie Kościuszki wybuchłow porę bardzo niedogodną Katarzynie II, która wezwała też Austryę i Prusy do stłumienia go łącznemi siłami. Dwór wiedeński wymówił się od tej spółki, a król pruski oświadczył się z gotowością, i zanim większe mógł wysłać wojsko, wydał rozkaz do jenerałów dowodzących w prowincyach nadgranicznych, aby moskalom wszelkiej udzielali pomocy. I carowa również kazała wojsku na granicy tureckiej zbierającemu się, aby także wkroczyło do Polski. Z nieprzygotowania Moskwy należało korzystać jak najprędzej, i zwiększać swe siły zbrojne, dopóki moskale nie mogli temu przeszkadzać dla braku dostatecznej liczby wojska. Lecz brak zupełny zasobów wojennych i wycieńczenie kraju, a przytem brak prawdziwego ducha poświęcenia, stał się powodem, że najstosowniejszej nie zużytkowano pory. Zaciągi szły leniwo, a przybywających ochotników nie było czem zbroić, ponieważ w kraju trudno było o broń, w skarbie zaś nie miano gotówki na wprowadzenie jej z zagranicy. Nie wykonywano też rozporządzeń naczelnika z ścisłością potrzebną, a co więcej dopuszczano się wyraźnego nieposłuszeństwa. Kościuszko unikał najstaranniej wszelkiego nadużycia powierzonej sobie władzy, aby nie spowodować scen podobnych, jakie zakrwawiały “Francyę, i dlatego pragnął pogodzić najróżnorodniejsze interesa, a zbyt często patrzył przez szpary, gdy odezwy lub rozporządzenia jego były bezowocne, i gdy powziął wiadomość, że wielu z zamożniejszych ziemian umknęło za granicę. Nie chciał i nie umiał zastosowywać w powstaniu rzymskiej zasady, że ocalenie narodu należy uważać za najwyższe prawo, pod które wolno nagiąć wszystkich bez wyjątku, wtedy gdy idzie o całość i niepodległość ojczyzny, a nieposłusznych karać z bezwzględną surowością, jako zbrodniarzy, targających się na bezpieczeństwo narodu.

Ustanowiony w Warszawie sąd karny na zdrajców, którzy w zmowie z Moskwą lub płatni przez nią i innych sprowadzili na ojczyznę wszystkie klęski i niedole dwóch lat ostatnich, ociągał się z ogłoszeniem wyroków, dopóki komisya, mająca zbadać akta poselstwa moskiewskiego, nie dostarczy mu niezbitych dowodów. Zwłoka ta jątrzyła rozgorączkowaną ludność stolicy, zwłaszcza gdy zdaniem jej, wina wielu z uwięzionych już, a nawet wolno chodzących zdrajców tak była jawną, że dowodzenie im tejże byłoby zbyteczném. Rada zastępcza widząc coraz większe wzburzenie umysłów, powinna była albo przyśpieszyć wymiar sprawiedliwości na winnych albo wcześnie przygotować środki utrzymania ludności na wodzy, aby z rządzącej nie stała się ulegającą rozkazom z dołu wydawanym, co podkopuje powagę każdej władzy i zradza bezrząd. Rada nie uczyniła pierwszego a zaniedbała drugie. Gdy zatem lud rozdrażniony postawił (9 maja) 4 szubienice z napisem na każdej „śmierć zdrajcom", uległa temu naciskowi z dołu i przyśpieszyła wyrok śmierci na Ankwicza, Ożarowskiego, Zabiełłę i biskupa Kossakowskiego. W dwa tygodnie blisko po tych zajściach przybyli (25 maja) Ignacy Potocki i Hugo Kołłątaj do Warszawy, gdzie z upoważnienia Kościuszki ustanowili radę najwyższą narodową, złożoną z 8 członków i 32 zastępców, a podzieloną na 8 wydziałów rządowych, która pod kierownictwem naczelnika miała załatwiać wszystkie czynności rządowe w Koronie tylko, ponieważ dla Litwy ustanowił Kościuszko osobną deputacyę centralną, mającą te same atrybucye, jak ta rada najwyższa. 

W ciągu dwóch miesięcy, w których ani moskale ani prusacy nie mogli przeszkodzić organizacyi siły zbrojnéj, zdziałano niestety zbyt mało, a co gorsza nie zniszczono nawet znajdującego się w kraju wojska moskiewskiego. Dopiero 5 czerwca mógł Kościuszko w 15,000 przedsięwziąć ruch zaczepny przeciw Denisowowi, cofającemu się ku granicy pruskiej, a dopadłszy go nazajutrz pod Szczekocinami, musiał nietylko z nim zwieść bitwę, ale i z  prusakami, którzy pod jenerałem Favratem w 20,000 przybyli od Żarnowca. Mimo przewagi wrogów, bili się nasi dzielnie, lecz złamani na lewem skrzydle musieli się cofnąć ze stratą 1000 ludzi i 8 dział. W bitwie tej polegli jenerałowie Grochowski i Wodzicki. Skutkiem przegranej było cofnięcie się Kościuszki ku Warszawie i strata Krakowa, który Wieniawski oddał prusakom bez wystrzału. Równocześnie musiał i Zajączek po niepomyślnej z Derfeldenem i Zagrajskim potyczce, d. 8 czerwca pod Chełmem, cofnąć się ku stolicy.

Wmięszanie się czynne prusaków zniewoliło radę narodową do sprężystszéj działalności. Wezwawszy 12 czerwca Wielkopolan do broni, upominała naród do wytrwałości i poświęcenia a niemniej do ufności ku rządowi. Zaradzając zaś potrzebom skarbu, zaczęła wydawać pieniądze papierowe, zabezpieczone na dobrach narodowych. Lecz mimo odezw jej zaniepokoiły stolicę wiadomości z pola walki. Zaczęto się obawiać zdrady, a poruszone przez kilku zapaleńców tłumy domagały się (17 czerwca) od Zakrzewskiego ukarania bezzwłocznego powięzionych zdrajców ojczyzny. Zakrzewski uspokoił je przyrzeczeniem, że rada poleci sądowi, przyśpieszenie wyroków. Gdy jednakże lud nie widział zjiszczenia tej obietnicy, zebrał się jeszcze tłumniéj, a otrzymawszy od prezydenta stolicy znów odraczającą odpowiedź, rzucił się na więzienia i powiesił bez sądu Boscampa, Roguskiego, Piętkę, Grabowskiego, biskupa Massalskiego, Wulfersa i Antoniego Czetwertyńskiego, a z nimi i instygatora Majewskiego, który nie chciał wydać akt śledczych. Moszyńskiego Fryderyka ocalił z ciężką biedą Zakrzewski, a jego, Kilińskiego i Kapostasa usiłowaniom udało się w końcu powstrzymać lud od dalszych wybryków. Kościuszko zganił w najostrzejszych wyrazach tę samowolność i kazał surowo pokarać sprawców, z których 6 skazano (26 lipca) na karę śmierci.

Główne siły nasze zbrojne zebrały się około Warszawy. Kościuszko dowodzący środkiem, stał pod Mszczonowem, Zajączek z lewem skrzydłem pod Warką, a Mokronowski z prawem pod Błoniem. Wkrótce nadciągnął sam król pruski na czele 40,000 swych prusaków i połączył się z Fersenem, mającym pod rozkazami 9000 moskali. To zmusiło Kościuszkę do większego skupienia sił swoich koło stolicy, zagrożonej oblężeniem. Zaniepokoiła go przytém wiadomość o wkroczeniu austryaków w Sandomierskie, co z równoczesnym wyjazdem rezydenta austryackiego de Cache z Warszawy, słuszne rozniecało podejrzenie, żei rząd austryacki ma jakieś złe zamiary. Mimo to, walczyło wojsko nasze z nieustraszoną odwagą w swych obwarowanych stanowiskach przez dwa miesiące, i odpierało na wszystkich punktach zwycięzko wrogów. Po daremnych próbach, czy zdradą nie uda się wziąć miasta, do czego miał mu pomódz brat królewski Michał Poniatowski, nakazał (28 sierpnia) powszechny szturm, który naraził wojsko jego na wielkie straty, a nie zbliżył go do celu pożądanego. Gdy zaś otrzymał wiadomość o wzmaganiu się powstania w Wielkopolsce, zajęciu przez powstańców Brześcia kujawskiego i zatopieniu w Wiśle statków wiozących działa oblężnicze i artyleryę pod Warszawę, zwinął w nocy z 5 na 6 września swój obóz i pośpieszył co tchu do Wielkopolski, aby tameczne stłumić powstanie.

Podczas oblężenia tego przyszło do rozterek wewnętrznych między głównymi sprawcami powstania. Jedni, idąc za Kołłątajem, Zajączkiem i Madalińskim, chcieli użycia najsprężystszych środków a nawet terroryzmu, byle wywalczyć niepodległość, drudzy zaś, jak Mokronowski, Józef Poniatowski, Wielhorski i mnodzy inni byli przeciwni każdej ostateczności, a szczególniej wszystkiemu, co tchnęło rewolucyą społeczną. Kościuszko nie przechylił się na żadną z stron obu stanowczo, ale obierał zawsze drogę pośrednią, czem w rzeczy zgubił wszystko, ponieważ w chwilach tak wyjątkowych, w których idzie o byt lub zagładę narodu, nie dopina się celu półśrodkami. Ustanowił wprawdzie na zdrajców sąd wojenny pod prezydencyą Zajączka, który skazał na powieszenie w wizerunku nieobecnych Szczęsnego Potockiego, Branickiego i Sew. Rzewuskiego. Lecz gdy zresztą rządz niegodnych złożony żywiołów, należytéj nie objawiał sprężystości w swych działaniach, zwątlał coraz bardziéj zapał, a nawet odwrót prusaków nie podniósł zachwianego już ducha w narodzie. Zewsząd bowiem przychodziły najgorsze wiadomości. Powstanie litewskie, szczęśliwe z początku, doznało ciężkich niepowodzeń dlatego głównie, że nie miało na swem czele wodza, któryby umiał użytkować miejscowość, a zjednawszy sobie ufność mieszkańców, rozbudzić zapał i stworzyć znaczną siłę zbrojną. Przysłany przez Kościuszkę jenerał Wielhorski był rutynistą staréj szkoły austryackiéj. Miasto przystąpić do reorganizacyi i zwiększenia wojska litewskiego, którego stanem się zgorszył, zajął stanowisko pod Woronowem i przebywał w niem bezczynnie, gdy moskale tłumili powstanie na Żmudzi. Na wiadomość dopiero, że Moskwa prze na Wilno, posłał odsiecz, ai sam cofnął się przed siłami przeważnemi Derfeldena i Zagrajskiego, które szły od Brześcia litewskiego. Zdał następnie z powodu choroby, dowództwo na Chlewińskiego, a ten, wzmocniwszy załogę Wilna, cofnął się do Kowna. Moskale korzystali z tej pomyłki, zdobyli (11 sierpnia) Wilno po zaciętym oporze, przy czem się odznaczył Kaźm. Sapieha. Wysłany teraz dopiero przez Kościuszkę Mokronowski, przybył już zapóźno, i musiał z resztą pozostałego wojska litewskiego cofnąć się do Warszawy. Równocześnie nadeszła wiadomość o pojawieniu się Suworowa z 20,000 ludzi i 50 dział na Polesiu, a tylko z Wielkopolski, gdzie Henryk Dąbrowski, Madaliński i Józef Poniatowski dzielnie ucierali się z prusakami, odbierano pomyślniejsze doniesienia.

Przybycie Suworowa z tak znaczném wojskiem zaniepokoiło Kościuszkę. Polecił więc Sierakowskiemu, który zasłaniał Brześć litewski, aby dotąd zatrudniał Suworowa, dopóki on sam nie upora się z korpusem Fersena, liczącym 15,000 ludzi. Sierakowski zajął tym celem obronne stanowisko pod Krupczycami, lecz napadnięty przez Suworowa, musiał się po zażartéj obronie, w której ubił przeszło 3000 moskali, cofnąć do Tarnopola, aby dać wytchnąć strudzonemu wojsku. Napadnięty tu ponownie 13 września, i to niespodzianie, stracił 1000 ludzi i całą artyleryę, a z resztą uskutecznił odwrót do Siedlec. Kościuszko pośpieszył sam z posiłkami, aby przeszkodzić połączeniu Fersena z Suworowem. Zgromadziwszy więc w obozie siedleckim 6000 ludzi i 20 dział, ruszył ku Maciejowicom, gdzie 9 października wieczorem powziął wiadomość o Fersenie. Rozbicie tegoż stanowiło o dalszym losie powstania. Kościuszko przesłał zaraz rozkaz Ponińskiemu, aby z swym korpusem w nocy przeszedł Wisłę i równo ze świtem uderzył na Fersena. Pewny przybycia jenerała tego, uszykował Kościuszko swe wojsko i rozpoczął ze świtem 10 października walkę. Moskale rzucili się, pod zasłoną ognia z 48 dział większego wagomiaru, na naszych wzdłuż całej linii. Widząc zachwiane bataliony swej piechoty, chciał Kościuszko śmiałem uderzeniem swej jazdy złamać Moskwę. Lecz natarcie nie powiodło się wcale, a sam Kościuszko ranny, wpadł w ręce kozaków. To dokonało klęski. Pułk Działyńskich broniąc się bohatersko, wyginął cały. Z naczelnikiem wzięli w niewolę moskale Sierakowskiego, Kniaziewicza, Niemcewicza i wielu innych, az pogromu ocalała zaledwie garstka.

Klęska maciejowicka, a szczególniej strata naczelnika, zachwiały najzupełniej ducha w wojsku pozostałem. Napróżno chciała rada narodowa ognistemi odezwami wzniecić otuchę i wiarę w powodzenie sprawy. Zamianowała też zastępcą Kościuszki Wawrzeckiego i dodała mu do pomocy radę wojenną, a Mokronowskiego i Dąbrowskiego wezwała, aby śpieszyli ku obronie zagrożonej stolicy. Mokronowski pobity (24 października) pod Kobyłkami, przywiódł zaledwie połowę swego wojska. W Warszawie miano jeszcze około 30,000 ludzi pod bronią i blisko 200 dział, lecz wojsko nie miało wiary w siebie, a między jenerałami nie było zgody, co dalej przedsiębrać. Tymczasem złączył się Suworów z Fersenem i stanął (3 listopada) w 40,000 ludzi pod okopami Pragi. Nazajutrz rozpoczął Suworów jéj dobywanie. Nasi bronili się zacięcie, lecz gdy 8000 legło na okopach Pragi, a dalsza obrona była niemożebną, cofnęła się reszta załogi z Wawrzeckim i Zajączkiem do Warszawy, i spaliła most za sobą. Suworów rozżarty tak uporczywą obroną, w której stracił mnóstwo swoich sołdatów, kazał wyrżnąć bezbronnych mieszkańców Pragi, a dzicz moskiewska wymordowała 12,000 ludzi bez różnicy płci i wieku. Obrona ta była ostatnim czynem wojennym upadającego powstania. Pozostało jeszcze przeszło 20,000 wojska, w którem nie było już ani ducha ani odwagi. Warszawa, chcąc uniknąć losu Pragi, musiała zawrzeć kapitulacyę, reszta zaś wojska złożyła 17 listopada broń pod Radoszycami.

keyboard_arrow_up