고급검색 고급검색

Konfederacya Targowicka, sejm grodzieński i drugi rozbiór Polski (1792 i 1793).


ku zaś radził, że najlepiej zdać się bez zastrzeżeń na wspaniałomyślność carowej. Król zwołał (24 lipca) straż, t. j. ministrów i obu marszałków sejmowych, na radę, co robić w tej ostateczności. Za zdaniem jego, t. j. za wykonaniem rozkazów carowej, głosowali Jacek Małachowski kanclerz kor., Mniszech marszałek w. kor., Tyszkiewicz marszałek w. lit., Dziekoński podskarbi lit. i Chreptowicz. Przeciw oświadczyli się Ignacy Potocki, Tom. Ostrowski, Sołtan marszałek nadw. lit. i obaj marszałkowie sejmu. Kołłątaj zaś podkanclerzy kor. nie głosował wcale. Król idąc za zdaniem pierwszych, przystąpił zaraz do Targowicy. Niepodobna opisać oburzenia, jakie krok ten jego wywołał w stolicy. Tłumy ludu, nosząc na ręku obu marszałków sejmowych, którzy wnieśli przeciw temu protestacyę do ksiąg grodzkich, wybiły okna w pałacu Jacka Małachowskiego, agłośnemi okrzykami pod Zamkiem złorzeczyły jemu i zdrajcom, oddającym ojczyznę na pastwę Moskwie.

Podczas tych zajść w stolicy, nie dawało wojsko, zebrane w obozie pod Kozienicami, sprawy za przegraną, ale sposobiło się do dalszej walki z wrogiem. Łatwo też pojąć, jakie uczucia zawrzały w piersiach każdego z walecznych, gdy wraz z doniesieniem o przystąpieniu króla do Targowicy nadszedł rozkaz z Warszawy, aby wojsko poddało się tejże, a tem samem sprzyjaźniło się i z moskalami. Oburzeni wojownicy wystosowali natychmiast adres do króla i Stan. Małachowskiego, w którym oświadczali się z gotowością przelania ostatniej kropli krwi w obronie ojczyzny i godności narodu. Z tym adresem wysłał Poniatowski jenerała Wielhorskiego do Warszawy, który miał w dodatku skłonić króla, aby się dał porwać wojsku i dzielił z nim dalsze trudy walki na śmierć lub życie z Moskwą. Lecz nikczemny Stan. August, który wołał być podłym niewolnikiem carowej, niż się narazić na niebezpieczeństwo osobiste w obronie niepodległości i godności narodu lub czci i sławy własnej, wymawiał się najprzód brakiem pieniędzy, a gdy mu Stan. Małachowski ofiarował 100,000 dukatów, uciekł się do innych wykrętów, a szczególniej, że takim krokiem nierozważnym przywiódłby niewątpliwie do upadku ojczyznę, przeciw której król także pruski jakieś podejrzane knuje plany, czego dowodzi gromadzenie się wojsk jego na granicy wielkopolskiej. Po nadejściu odmownej z Warszawy odpowiedzi, podali się Poniatowski, Kościuszko, Zabiełło, Zajączek, Wielhorski i mnodzy inni do dymisyi. Targowiczanie zaś objąwszy władzę nad wojskiem, rozproszyli je wedle planu jenerałów moskiewskich po kraju w drobnych i do oporu niezdolnych oddziałach. Moskale zajęli wszystkie ważniejsze stanowiska strategiczne w całej Rpltej z wyjątkiem Wielkopolski, którą widocznie przeznaczali dla prusaków.

Przystąpienie króla do Targowicy zniewoliło przywódzców stronnictwa postępowo-patryotycznego i wielu wyższych wojskowych do wyjazdu za granicę, ponieważ w kraju czekało ich prześladowanie. Targowica ogarnęła teraz całą Polskę, a wielu z zacnych nawet ludzi przystąpiło do niej, aby się ochronić od prześladowania a przytem zaradzać nadużyciom i zdzierstwom. Hersztowie targiwiccy zjechali do Warszawy, i wymogli na królu (25 sierpnia) oświadczenie na piśmie, potępiające roboty sejmu czteroletniego jako zgubne nowości. Następnie połączyły się (8 września) w Brześciu litewskim obie konfederacye, odnowiły nadwerężoną niby przez sejm unię Litwy z koroną, wyprawiły deputacyę do carowej z wynurzeniem najpokorniejszem wdzięczności za pomoc udzieloną przeciw gnębicielom praw i swobód narodowych, obostrzyły cenzurę i nadzór nad cudzoziemcami, odjęły miastom prawa przyznane im ustawą z 24 kwietnia 1791, zabroniły szlachcie pod utratą szlachectwa przyjmowania obywatelstwa miejskiego i wybrały deputacyę do formy rządów. Z pomocą zaś sądów konfederackich i sancytów dopuszczali się uczestnicy konfederacyi jeneralnej obojga narodów najsroższego prześladowania patryotów, łupiestw i bezprawiów, a dość powiedzieć, że Bühler a później Sievers musiał powściągać ich chciwość nienasyconą.

W tym właśnie czasie rozpoczęły wojska austryacko-pruskie wyprawę w celu przywrócenia porządku we Francyi, a połączeni monarchowie upewniali w swych odezwach, że najbezinteresowniej ją przedsiębiorą. Na zjeździe jednakże w Moguncyi (19 lipca 1792) cesarza niemieckiego Franciszka II z królem pruskim wynurzyła się zaraz ich bezinteresowność , gdy pierwszy za pozwolenie zamiany Bawaryi za Niderlandy i wcielenia jej do swych dzierżaw, zgodził się na to, aby sojusznik jego nagrodził sobie koszta wojenne zabonem Gdańska, Torunia i kilku województw polskich. Na ostatnie trzeba było oczywiście przyzwolenia carowej, o które król pruski zaczął się starać bezzwłocznie. Carowa atoli puściła rzecz rozmyślnie w odwlokę, a nawet po klęsce i odwrocie wojsk sprzymierzonych z Francyi nie chciała na zjeździe pełnomocników w Luksemburgu (25 października) zważać na domagania się pruskie, poparła najzupełniejszém przyzwoleniem cesarza Franciszka II. Gdy jednakże po tym zjeździe król pruski oświadczył na początku grudnia, że w razie jej odmowy wystąpi z przymierza i zawrze pokój z Francyą, gdy przytem zagroził, że wyda wojsku swemu rozkaz zajęcia tej części Polski, którą pragnie sobie przywłaszczyć, zmiękła carowa i przyzwoliła na układy, które skończyły się 23 stycznia 1793 nową ugodą podziałową. Carowa przyznała sobie w niej Ukrainę, Podole, Wołyń i większą połowę Litwy, czyli razem około 4000 mil, a królowi pruskiemu Toruń, Gdańsk i województwo wielkopolskie t. j. przeszło 4000 mil, Polsce miało pozostać wszystkiego 4400 mil.

Zanim powyższą zawarto ugodę tajemną, zawiadomił (16 stycznia) poseł pruski Buchholtz osobną notą rząd polski, że pan jego, obawiając się oddziaływania zagnieżdżonej w Polsce propagandy jakobinizmu na swe własne państwo, kazał wojsku swemu zająć przyległe temuż województwa wielkopolskie. Nota ta i krążąca wieść o nowym podziale Polski, zaniepokoiły targowiczan, przeczuwających, że ohyda tegoż spadnie na ich głowy. Odpowiedzieli przeto, że wkroczenie wojsk pruskich jest zbyteczne, ponieważ rząd -Rpltej potrafi sam utrzymać na wodzy wszystkich, którzyby chcieli zakłócić w czémkolwiek spokojność publiczną. Gdy jednakże to nie skutkowało, a prusacy zajęli (31 stycznia) Poznań, Wschowę i inne miasta, i prośba o pomoc wystosowana do przybyłego właśnie Sieversa, nadzwyczajnego posła moskiewskiego była także daremna, wydała (11 lutego) jeneralność konfederacyi, urzędująca w Grodnie, ognisty uniwersał do narodu, w którym zwołując pospolite ruszenie, i oświadczając chęć zgody z zwolennikami ustawy rządowej 3 maja 1791, zaklinała wszystkich do zapomnienia uraz i do łącznego występowania w obronie zagrożonej ojczyzny. Sievers ganiąc ostro w nocie swej z 18 lutego te bohaterskie zapędy targowiczan, i chęć ich godzenia się z stroną przeciwną, nakazał im stanowczo, aby powstrzymali wszelkie przygotowania wojenne, przyczem zapowiedział, że wojsku moskiewskiemu każę rozpędzać gromadzące się oddziały pospolitego ruszenia. W dodatku nie pozwolił Igielström wyprowadzić z Warszawy dział, a arsenał osadził kozakami. Przerażeni targowiczanie wydali (22 lutego) nowy uniwersał, w którym wzywając naród do zachowania się spokojnego, upewniają, że jedyne zbawienie ojczyzny polega na wspaniałomyślności carowej, i że wszelkie niewczesne zerwanie się do broni mogłoby przyśpieszyć jej upadek. Że zaś prusacy zajęli Wielkopolskę, a Kreczetników osadził swem wojskiem kilka województw litewskich i ruskich, wyprawili 7 marca targowiczanie swego marszałka jeneralnego Potockiego w poselstwie do Petersburga, dając mu polecenie, aby przedstawił carowej, że konfederacya w myśl aktu swego, opartego na jej wyraźnem przyrzeczeniu, nie może przyzwolić na zabór najmniejszej części kraju, i aby przytem umówił się o warunki wieczystego z nią przymierza, a niemniej o środki ubezpieczenia republikańskiej formy rządu polskiego. Wszystkie te zabiegi były daremne, a nikczemni hersztowie spisku targowickiego przekonali się zapóźno, że byli narzędziem tylko w ręku carowej do pognębienia i zabicia własnej ojczyzny. 

Jak przy pierwszym zaborze kraju tak chciały i teraz mocarstwa podziałowe zniewolić pokrzywdzony naród do formalnego ustąpienia dokonanej już grabieży. Na to trzeba było sejmu, a zachodziła wątpliwość, kto po obaleniu rady nieustającej ma go zwołać. Sievers nalegał na króla, aby pojechał do Grodna i tam łącznie z konfederacyą wydał uniwersały, lecz trafił na opór, który musiał przełamać dość ostrémi groźbami, przyczem Stan. August bardzo nikczemną odgrywał rolę, jak świadczą pamiętniki Sieversa. Wyjechawszy (4 kwietnia) do Grodna pod eskortą moskiewską, dowiedział się w drodze o równobrzmiącej deklaracyi moskiewsko - pruskiej z dnia 9 kwietnia, w której zapowiedziano nowy zabór kraju, spowodowany niby szerzeniem się w Polsce jakobinizmu i krzywdami wyrządzonemi przez nią obu państwom rozbiorczym. Ledwie król przybył do Grodna, zażądał Sievers od niego i konfederacyi wydania uniwersałów sejm zwołujących. Lecz konfederacya, która w ostry sposób odpowiedziała na deklaracye obu dworów, uchyliła się od tego wymówką, że do zwoływania sejmu nie jest uprawnioną. Próżne były groźby Sieversa, wymierzone przeciw Walewskiemu, zastępcy nieobecnego marszałka jeneralnego, a dopiero stanowczy jego rozkaz, aby jeneralność odjęła mu tę godność i wykluczyła go z grona swego, złamał opór. Po burzliwém posiedzeniu wykonano ów rozkaz, a wybrany w miejsce Walewskiego Antoni Pułaski, niegdyś konfederat barski i więzień w Syberyi, a teraz zaprzedany Moskwie, zezwolił na wszystko. Przywrócona dawna rada nieustająca, a wzmocniona wedle wskazówek Sieversa kilkunastu nowymi członkami, upoważniła króla (6 maja) do wydania uniwersałów, zwołujących wd. 17 czerwca sejm do Grodna. Teraz dopiero ozwał się w sercu Sew. Rzewuskiego i innych zapamiętalców straszny głos sumienia, piętnujący ich ohydnem mianem zdrajców i zabójców własnej ojczyzny. Zaprotestowawszy wraz z Walewskim i innymi przeciw wszystkiemu, co zaszło, wyjechał z Grodna, aby następnie z Szczęsnym Potockim rozpamiętywać straszne skutki zbrodniczego zamachu na ustawę rządową 3 maja i nie znaleźć na całym świecie zakątka, gdzieby ich nie trapiło krwią obrzmiałe widmo zamordowanej ojczyzny. 

Po wydaniu uniwersałów ułożył Sievers wspólnie z służebnikiem moskiewskimi listę osób, które chciał mieć posłami. Rozesłał też ajentów z pieniędzmi, aby używali przekupstwa na sejmikach, a gdzieby to nie wystarczało, miał ich Igelström wspierać siłą zbrojną. I usłużna konfederacya zrobiła swoje, ponieważ odsądziła od prawa posłowania wszystkich, którzy nie przystąpili do Targowicy, jeździli do króla z uznaniem ustawy rządowej 3 maja, przyjęli obywatelstwo miejskie itd., słowem wszystkich prawych obywateli. Łatwo sobie wyobrazić, co się działo na sejmikach. Gdzie nie można było przekupstwem uzyskać większości kresek, tam używano przemocy. W wielu miejscach rozstrzygała szlachta czynszowa, głosująca za małą nagrodę na każdego, kogo wskazali jej dawcy. Nic więc dziwnego, iż wybory poszły po myśli Sieversa. Na kilku jedynie sejmikach w Sandomierskiem, Płockiem i indziej nie powiodły się zabiegi moskiewskie, i tam właśnie uproszono kilkunastu ludzi nieulękłych, aby wraz z mandatami poselskiemi przyjęli trudny obowiązek opierania się ciągłego wszystkiemu co podła i obu mocarstwom rozbiorczym zaprzedana większość sejmowa zechce na szkodę ojczyzny uchwalać. 

Położenie kraju było okropne. Zdzierstwa i gwałty moskali i prusaków, prześladujących najsrożej każdy objaw patryotyzmu, tworzyły jedynie drapieżność owych nikczemników, którzy po ustąpieniu Potockiego, Rzewuskiego, Walewskiego i kilku innych, mieli w swych ręku ster konfederacyi i pod wodzą obu braci Kossakowskich najohydniejszych dopuścili się bezprawiów. Biorąc pohop pozorny z tego, chciał Sievers rozwiązać konfederacyę, aby tym sposobem zniweczyć niejako dane tejże przez carową przyrzeczenie całości Rpltéj. Lecz wpływy obu Kossakowskich w Petersburgu, gdzie się zapewne dzielili łupem z ulubieńcami carowej, były tak wielkie, że nawet przedstawienia Sieversa nie mogły ich zwalczyć. Nie mogąc przeprzeć rozwiązania konfederacyi, zyskał tyle przynajmniej , że przyszedł rozkaz, aby nie odbywała dalszych posiedzeń. Lecz mimo zakazu zbierano się tajemnie na posiedzenia, na których zapadały uchwały (sancita) ze szkodą kraju i prywatnych.

Ból okropny ściska serce, gdy po upływie lat 78 przychodzi opisywać cały przebieg czynności sejmu grodzieńskiego. Główną osobą w tym strasznym dramacie jest wszechwładny satrapa moskiewski Sievers, zwany „ambassadorem“, używający na poparcie swych rozkazów brutalnej przemocy, a nie zostawiający sejmowi ani cienia nawet samodzielności w czemkolwiek. Obok niego występuje w podrzędnej roli poseł pruski Buchholtz, znienawidzony wraz z swym wiarołomnym panem przez cały naród. Daléj spostrzegamy tego króla-komedyanta, okrytego sromem, który pełzając zwykle w prochu przed namiestnikiem carowej, aby utrzymać się na upodlonym tronie i uzyskać z jego pomocą całe dochody i wzięcie na skarb spłaty długów swoich, udaje czasami opór, eżeli w inny sposób nie może wyżebrać lub wytargować czegoś dla siebie. Daleko ohydniej wygląda większość sejmowa, złożona ze stu blisko nikczemników, zaprzedanych Moskwie lub Prusom, a spełniająca z ślepém posłuszeństwem rozkazy Sieversa. I tu przecież odznaczają się niektórzy takim bezwstydem, że wywołują tem oburzenie ze strony nawet swych spodlonych wspólników. Cóż mówić o zgrai targowickiej, drapieżącéj bezkarnie mienie publiczne i prywatne, a za to gotowej na skinienie Moskwy grzebać własną ojczyznę? I z takiemi to żywiołami widzimy w zapasach nieustannych garstkę kilkunastu mężów cnotliwych, występujących nieulękle w obronie całości kraju i deptanéj godności jego. W ich szamotaniu się ciągiem z niemi jest rzeczywiście coś heroicznego, a chociaż nie zdołali odwrócić ciosu wymierzonego przeciw ojczyźnie, dokonali tyle przynajmniej, że Sievers musiał się uciekać do używania siły brutalnej, i nią dopiero zniewalać większość nawet sejmową do przyzwolenia na zabór kraju, że zatem nie potrafił osłonić gwałtownego zaboru kraju złudnym pozorem nabycia go w drodze dobrowolnego układu.

Sejm zebrał się 17 czerwca, i miał obradować pod węzłem konfederacyi. Gdy jednakże marszałek tejże był nieobecny, pozwolił Sievers na wybór sejmowego, i polecił na tę godność Stan. Bielińskiego, cześnika kor., posła warszawskiego, pobierającego miesięczną od niego peusyę. Poleconego wybrano bez oporu, ponieważ nikt inny nie zgłaszał się o ten urząd. Lecz z powodu przysięgi marszałka, uchylającéj jawność obrad i głosowanie tajemne po imienném, gdyby tego zażądano w myśl ustawy zr. 1768, przyszło do tak zaciętego oporu, że Sievers musiał uwięzić 9 najśmielszych posłów, zanim przeparł przyzwolenie na tę przysięgę, zmienioną o tyle, że przywrócono w niej zastrzeżenie jawności obrad. Większego jeszcze oporu w sejmie doznało żądanie jego i Buchholtza, aby tenże wyznaczył pełnomocną delegacyę do układów o ustąpienie krajów już zabranych. Sam Stan. August był przeciw takiej delegacyi, a gdy Sievers w ponownej nocie groźnej z 24 czerwca domagał się bezwarunkowego posłuszeństwa, oświadczył Kimbar, poseł upicki, że raczej zginąć należy niż się spodlić hańbą takiego posłuszeństwa, i żądał w dodatku, aby wszyscy posłowie zobowiązali się przysięgą, że nie pozwolą na ustąpienie piędzi nawet ziemi. Inni chcieli nawet zamknięcia obrad sejmowych. Wtem wystąpił zaprzedany Moskwie marszałek z podstępnym wnioskiem, aby wyznaczyć delegacyę do układów z samym tylko Sieversem, co zaraz poparł króli cała szajka jurgieltników moskiewskich, i przemogli 107 głosami przeciw 24 zgodną z tym wnioskiem uchwałę. Niezadowolony z niej, a przy tem rozdrażniony projektem instrukcyi dla delegowanych wniesionym przez opozycyę, w którym wykluczono układy w sprawie zaboru kraju, Sievers osadził wojskiem Grodno, kazał uwięzić 5 posłów i zasekwestrować dochody królewskie oraz dobra Tyszkiewicza marszałka lit. i Ogińskiego podsk. lit. Sejm oświadczył na to, że nie przystąpi do niczego, dopóki uwięzieni posłowie nie wrócą na swe miejsca. Gdy ich uwolniono, uchwalił sejm na wniosek kanclerza kor. Sułkowskiego projekt instrukcyi bez zastrzeżeń 74 głosami przeciw 59. Lecz uchwalił oraz (6 lipca), żew razie ponownego targnięcia się na osoby lub mienie swych członków zamknie natychmiast swe czynności. Chciano następnie zastrzedz w pełnomocnictwie delegowanych, że mają się umawiać i podpisywać o wszystko, co zmierza do dobra kraju, lecz groźna nota Sieversa zmusiła (11 lipca) większość sejmu wydania pełnomocnictwa bez takich zastrzeżeń, które zdaniem jego tchną jakobinizmem.

Wyznaczonej w powyższy sposób delega.iyi oddał Sievers projekt ugody podziałowej z zastrzeżeniem, że w nim nie wolno zmienić ani wyrazu. Delegacya odniosła się (15 lipca) do sejmu, który równocześnie otrzymał notę, a raczej rozkaz Sieversa, żądający nieograniczonego dla niej pełnomocnictwa. Dwa dni wstrzymywała opozycya sejm od wykonania tego nakazu, a nawet uwięzienie (17 lipca) kilku z jéj grona nie skutkowało na razie; dopiero oświadczenie króla że heroizm nie przynoszący krajowi pożytku, nie może zwać się cnotą, ośmieliło większość sejmową do zadośćuczynienia woli Sieversa. Niebawem wystąpił (20 lipca) Buchholtz z żądaniem, aby sejm upoważnił tę delegacyę do układów z nim także. Żądanie to wywołało powszechne w sejmie oburzenie, a bierne na pozór zachowanie się Sieversa wzniecało mniemanie, że carowa, ujęta przyzwoleniem na jej żądania, udzieli Polsce pomocy przeciw wiarołomnemu królowi pruskiemu, który sam skłonił sejm poprzedni do zrzucenia jej gwarancyi i odmiany rządu, zawarł z Rpltą przymierze i pochwalił ustawę rządową 3 maja, a teraz chce zwiększyć swe państwo zaborem dzierżaw sprzymierzeńca. Miasto więc odpowiedzieć na notę Buchholtza, wystosował (27 lipca) sejm na ręce Sieversa prośbę do carowej, aby obroniła Rpltą przeciw Prusom. Wysłano też Szymona Kossakowskiego do Petersburga z poleceniem, aby tam poparł tę prośbę. Sievers podziękował za ufność, przyrzekł swe pośrednictwo w układach z posłem pruskim, lecz radził upoważnić delegacyę do tych układów, ponieważ inaczej nie mógłby pośredniczyć. I tem nie dano się złowić, aw sejmie utrzymał się wniosek Mikorskiego, posła wyszogrodzkiego, aby zapytać Buchholtza, czy król pruski chce lub nie chce dotrzymać warunków przymierza z 29 marca 1790. Groźna jednakże nota Sieversa ośmieliła większość sejmu do zezwolenia na układy z Buchholtzem lecz z zastrzeżeniem, że przytem nie będzie mowy o ustąpieniu jakiejkolwiek części kraju. Gdy jednakże Buchholtz od tego właśnie chciał zacząć rokowania, a delegacya odniosła się do sejmu, żądała- opozycya zerwania z nim tychże, lecz groźna nota Sieversa z 10 sierpnia i przemowa króla skłoniły większość sejmu do przyjęcia wniosku jurgieltników pruskich, Drewnowskiego posła łomżyńskiego i Podhorskiego posła wołyńskiego, aby rokowań nie zrywać. 

Po nadejściu z Petersburga ratyfikacyi ugody z Moskwą zawartej, zażądał (13 sierpnia) Sievers i od sejmu ratyfikowania tejże, a Ankwicz poseł krakowski podał zaraz projekt tej ratyfikacyi. Opozycya nie chciała zezwolić, przy czem powoływała się na zaprzysiężony akt konfederacyi targowickiej, zawiązanej przy całości kraju. Opór trwał aż do 17 sierpnia, przy czem wytykano królowi w ostrych wyrazach, że sam chwiejnością swoją przywiódł kraj do nieszczęścia, gdy, miasto walczyć na czele zbrojnego narodu, przystąpił do Targowicy. Stan. August odpierał zarzuty, uniewinniał swe postępowanie i upominał sejm, aby nie drażnić Moskwy, ponieważ tem narazi się i resztę kraju na zabór lub zniszczenie. Gdy przytem biskup wileński Massalski wyjaśnił opozycyi, że każda przysięga obowiązuje jedynie w granicach możebności, przyjął sejm 66 głosami przeciw 21 projekt Ankwicza. 

Wymógłszy w ten sposób ratyfikacyę ugody, zrzucił nagle Sievers maskę. Względny dotąd na niechęć sejmujących przeciw królowi pruskiemu, zmuszał teraz groźnemi notami sejm, aby upoważnił delegacyę do układu z Buchholtzem o ustąpienie kraju już zabranego. Delegacya przedłożyła też (28 sierpnia) sejmowi projekt ugody w tej sprawie, oddany jej przez Buchholtza z zastrzeżeniem, że w nim nic nie wolno zmienić. Wywołało to ogromne wzburzenie, które bardziej się wzmogło, gdy Podhorski przemówił za przyjęciem tego projektu. Szydłowski bowiem, poseł płocki, zagroził każdemu pozwem o zdradę ojczyzny, kto się odważy popierać żądania pruskie. Podał nawet projekt, aby zerwać rokowania z Prusami, które wypierają się przymierza z r. 1790 i ugody z 1773. Nienawiść ku królowi pruskiemu była tak wielką, że za projektem oświadczali się wszyscy prawie, i na wniosek jedynie Miączyńskiego postanowiono wziąć go pod rozwagę jeszcze. Nazajutrz nadeszły ostre noty obu posłów obcych, grożące wkroczeniem wojsk pruskich w dalsze województwa, gdyby przyjęto projekt Szydłowskiego. Noty te ustopniowały opór, a gdy Podhorski podał do laski projekt zgodzenia się na żądania pruskie, zażądał Szydłowski na niego sądu sejmowego. Burzę ztąd powstałą przerwał król zamknięciem posiedzenia. Nie pomogły nowe groźby Sieversa, a Podhorskiego wyrzucono nawet z sali. Nikczemnik ten pobiegł ze skargą do „ambassadora“, i wrócił na jego rozkaz do sali, gdzie sam król podał mu ołówek, aby podpisał swój projekt, poczem go jako zdrajcę wykluczono z sejmu. 

Sievers zagroził (30 sierpnia) w nowej nocie użyciem najsurowszych środków, gdyby do wieczora dnia następnego sejm nie przyjął projektu Podhorskiego, który w odpisie załączył do swej noty. Wielu twierdziło, że wykluczenie Podhorskiego z sejmu za zdradę uniemożebnia przyjęcie projektu przezeń wniesionego. Po upływie terminu zawiadomił (2 września) Sievers marszałka sejmu i Tyszkiewicza marszałka w. lit., że mając wiadomość o zamierzonym zamachu na króla, obu marszałków i wielu innych senatorów i posłów, zarządził odpowiednie środki ostrożności. Kazał też osadzić zamek dwoma batalionami grenadyerów i bateryą dział, poustawiać straże przy wszystkich drzwiach i oknach, wzbraniać wstępu publiczności, przetrząsać posłów, czy nie mają broni ukrytéj, a jenerałowi Rautenfeldowi zająć miejsce w pobliżu tronu, oficerom zaś na ławach dla publiczności przeznaczonych. Opozycya przywiedziona do ostateczności takiem podeptaniem godności sejmu, nie chciała pozwolić na zagajenie posiedzenia i przemogław końcu, że wysłano deputacyę do Sieversa z żądaniem, aby sejm uwolnił od obecności swych żołnierzy, i aby wskazał nikczemnika, który w tak ohydny sposób oczernił przed nim sejm i naród. Zniewolono przytem i króla do oświadczenia, że pokładając zupełną ufność w narodzie, nie potrzebuje dla bezpieczeństwa swego żołnierzy moskiewskich. Sievers odpowiedział, że nie myśli się tłómaczyć, zkąd wie o planie zamachu, że kazał ustąpić oficerom z sali, lecz nie wypuści nikogo z tejże, aż po przyjęciu projektu ugody z Prusami, przy czem dodał, że w razie przeciwnym król pozostanie na tronie, a dla senatorów i posłów przyniosą słomę na posłanie. Mimo to trwał opór; ledwie o 4téj po północy zgodzono się 61 głosami przeciw 23 na projekt Podhorskiego i to z zastrzeżeniem, że ratyfikacya ugody z Prusami nastąpi dopiero po zawarciu z niemi układu handlowego i zagwarantowaniu jej przez carową. 

Po wymuszeniu ugody z Prusami pozwolił Sievers sejmowi przystąpić do obmyślenia formy rządu dla pozostałego kraju. Wybrano więc (9 września) tak zwaną deputacyę do formy rządu, co istną było komedyą, ponieważ sam Sievers układał wszystko z Tyszkiewiczem i Fryd. Moszyńskim, i posyłał każdy projekt carowej do zatwierdzenia, poczem kazał owej deputacyi przyjąć go bez zmiany i wnieść do sejmu. Słusznie też wzywał oburzony tem Mikorski marszałka sejmowego, aby prosił Sieversa o prędkie przedłożenie reszty ukazów, które „podła większość sejmowa" (są to własne jego wyrazy), przyjmie w pokorze, poczem będą się mogli wszyscy rozjechać do domów. Lecz Sieversowi było potrzebne utrzymanie sejmu aż do ratyfikacyi ugody z Prusami i przyjęcia ustaw zakuwających resztę Polski w jarzmo zależności zupełnej od Moskwy. Że zaś konfederacya targowicka mogła mu bruździć w niejednem, przeparł w końcu jej rozwiązanie i utworzenie natomiast sejmowej, co uskuteczniono (15 września) na pokojach królewskich. W akcie nowej konfederacyi zapowiedziano przywrócenie zwykłego wymiaru sprawiedliwości, a potem wyznaczono osobną komisyę do zbadania zaskarżonych sancytów rozwiązanej konfederacyi targowickiej.

Raz jeszcze użył Sievers gwałtu przeciw sejmowi, gdy tenże nie chciał ratyfikować ugody z Prusami przed zawarciem z niemi układu handlowego i zagwarantowaniem jej przez carową. Z początku przemawiał dość łagodnie, twierdząc przytem, że powolność sejmu poda mu dogodną sposobność pośredniczenia na korzyść Polski w układzie handlowym. Lecz opozycya ani chciała słyszeć o ratyfikacyi, a rozdrażniona ciągłem lekceważeniem sejmu i narodu, wyrzucała obu mocarstwom rozbiorczym w ostrych wyrazach gwałcenie wszelkich praw boskich i ludzkich, przy czem nie oszczędzała nawet carowej. Sievers przestawał przez dwa dni na groźbach, lecz 23 września kazał uwięzić Mikorskiego, Szydłowskiego, Krasnodębskiego i Skarżyńskiego, a Rautenfelda posłał znów na czele grenadyerów do sali sejmowej. Gosławski oświadczył, że nie pozwoli na zagajenie posiedzenia, dopóki uwięzieni posłowie nie wrócą na swe miejsca, a gdy wysłani do Sieversa obaj kanclerze wrócili z odmowną odpowiedzią, przypomniał sejmowi uchwałę jego z 6 lipca, stanowiącą, że w razie targnięcia się na osobę lub mienie któregokolwiek z swych członków zamknie natychmiast swe czynności, i żądał wykonania teraz tej uchwały. Ponieważ nie przyjęto jego wniosku, wyszedł z protestacyą i nie bywał już na następnych posiedzeniach. Opozycya zaś nie pozwalała na zagajenie, a na wniosek króla wyprawiono nową deputacyę do Siewersa z żądaniem, aby uwolnił powięzionych. Około północy wróciła deputacya z odpowiedzią, że „ambasador" nie uwolni ich, chociażby wyraźny nadszedł rozkaz z Petersburga, dopóki sejm nie zaratyfikuje ugody z Prusami. I teraz przecież trwał opór, a na oświadczenie Rautenfelda, że każę wejść grenadyerom do sali, nastąpiło głuche milczenie, wśród którego odczytano projekt ratyfikacyi. Marszałek pytał trzykrotnie o zgodę na projekt, a gdy nikt nie odpowiadał, wytłómaczył to Ankwicz jako przyzwolenie i podpisał pierwszy ten projekt, poczem i inni za jego poszli przykładem.

Odtąd poszło już wszystko gładziej, ponieważ Sievers nie miał powodu do używania środków gwałtownych. Większość sejmowa przyjmowała w pokorze, jak przepowiedział Mikorski, ukazy moskiewskie, a chociaż opozycya i teraz staczała z nią walki, chociaż zarzucała jej podłość i zdradę ojczyzny, Szydłowski zaś nazywał ją nawet wprost „zgrają*; nie uciekał się przecież Sievers do czynów przemocy, ai owa większość nie ważyła się, z powodu tak obraźliwych wyrazów, pociągać do odpowiedzialności śmiałych obrońców czci i godności narodowej. Narzucone przez Sieversa nowe ustawy były dziwaczną mięszaniną urządzeń z roku 1768 i 1775, ustaw sejmu czteroletniego i rozmaitych niezbyt mądrych dodatków, pochodzących od niego i jego współpracowników. Król miał być obieralnym, sejm zbierać się co lat 4i uchwalać wszystko albo prostą większością albo 2/3 głosów. Królowi przyznano „veto“ co do uchwał dotyczących praw kardynalnych. Szlachtę czynszowy wykluczono z sejmików. Rada zaś nieustająca miała między sejmem a sejmem czuwać nad ścisłem wykonywaniem ustaw. Całe to cudne dzieło uwieńczyła większość przymierzem z Moskwą, w którem przyznano carowej gwarancyę wszystkich ustaw, prawo nadzorowania wszystkich czynności rządowych i ustawodawczych Rpltej, a oraz prawo wprowadzania wojsk swych do dzierżaw polskich wedle woli i upodobania, a wzajem nie pozostawiono Rpltej ani cienia samodzielności w czemkolwiek, ponieważ nie mogła w swych sprawach domowych i zewnętrznych nic przedsiębrać bez uprzedniego przyzwolenia carowej. Sejm zakończył w listopadzie czynności swoje wyborem rady nieustającej, której marszałkiem zamianowano nikczemnego Ankwicza, i rozwiązaniem konfederacyi. Przeciw wszystkim jego postanowieniom wniosła opozycya uroczystą protestacyę do ksiąg starostwa w Grodnie.

keyboard_arrow_up