고급검색 고급검색

Zjawienie się pieniędzy


W dziejach rozwoju ludzkości był czas, kiedy nie znano wcale pieniędzy, gdyż ich nie potrzebowano. Pojedynczy ludzie, pojedyncze rodziny własną pracą zaspokajały wszystkie swoje potrzeby. Każdy własnoręcznie robił te przedmioty, które mu były potrzebne i sam zdobywał sobie żywność gotową.

Niebawem jednak nastąpił podział pracy. Ktoś miał szczególną zręczność i zamiłowanie do robienia łuków i strzał; ktoś inny sporządzał wyborne narzędzia z krzemieni i tak dalej. Teraz ludzie zaczęli jedni drugim ofiarowywać swoje wyroby, aby wzamian otrzymywać cudze. Tak powstał pierwotny handel zamienny, jako pierwszy stopień nawiązania między ludźmi stosunków. Lecz im bardziej postępował podział pracy, im więcej i w większej rozmaitości wytwarzano przedmiotów do zamiany, zarazem im bardziej rozszerzał się rynek handlowy, tem trudniejsze było porozumiewanie się co do wartości wytworzonych przedmiotów. Coraz bardziej uczuwano potrzebę takiego towaru, któryby dla wszystkich był pożądany i któryby w oczach wszystkich posiadał wartość mniej więcej jednakową, ażeby za pomocą większej lub mniejszej ilości owego towaru oznaczać wartość innych przedmiotów i tym sposobem łatwiej się porozumiewać przy wymianach.

Taki towar, służący do oznaczenia wartości innych towarów i do płacenia za nie stał się pieniądzem. Dużo jednakże czasu jeszcze upłynęło, zanim robić zaczęto pieniądze kształtem dzisiejszym.

Za środek wymiany używano tego, co w jakiejś okolicy było najodpowiedniejszem. I tak ludom rolniczym i pasterskim najprzydatniejsze było bydło. Wszystkie więc inne przedmioty obliczali na wartość bydła. Jeszcze Tacyt, słynny historyk rzymski, żyjący w I i II wieku po narodzeniu Chrystusa Pana, opowiada, że Giermanowie ówcześni, przodkowie dzisiejszych Niemców, używali bydła jako pieniędzy; tak np. kto zabił człowieka, ten musiał za karę dać tyle a tyle sztuk bydła. Ludy myśliwskie posługiwały się zamiast pieniędzy futrami zabitych zwierząt. Rodzaj ten pieniędzy przetrwał do dziś dnia u niektórych ludów syberyjskich i u traperów czyli myśliwców Ameryki północnej. Dotychczas również zamiast pieniędzy w niektórych okolicach Abisynji oraz na granicy chińsko-birmańskiej służą tabliczki soli; w innych okolicach Chin — cegiełki herbaty. Na wyspie New Foundland jako pieniądz bywa używana ryba suszona — sztokfisz; u Kirgizów — owce; w Wirginji (Ameryka) — tytuń. Dawni Meksykanie na ten sam cel używali woreczków z ziarnkami kakaowemi.

Wszystkie te przedmioty, jako mające wartość spożywczą i zaspokajające potrzeby ludzkie, mogą istotnie być używane do obliczania wartości innych przedmiotów, oraz do zamian i wypłat. Ale są to przedmioty niezbyt trwałe i do przechowywania trudne, nie mają więc zalety bardzo ważnej, pieniądzom dzisiejszym właściwej: nie dadzą się łatwo zbierać, oszczędzać, skarbić. Prócz tego wspomniana ich wartość nie wszędzie bywa oceniana. I tak murzynowi, żyjącemu w krajach gorących, nie są potrzebne futra. Ziarna kakao, służące do wyrobu czekolady, również jak i herbata cegiełkowa nie są rozpowszechnione dostatecznie. Przedmioty te niszczeją z upływem czasu. Nawet sól nie jest trwałą, gdyż rozpuszcza się w wilgotnem powietrzu.

Co do trwałości, wyższą już jest muszla czyli skorupka ślimacza (małżowina), która jednocześnie może mieć wartość użytkową jako ozdoba. Istotnie, ludy murzyńskie w Dahomeju (Afryka) używają zamiast pieniędzy pewnych małżowin, podobnych do porcelany, żółtawo-białych, zwanych kauri. Takie pieniądze można już ciułać czyli kapitalizować. Posiadają one wszakże pewną wadę wspólną z tabliczkami soli, z cegiełkami herbaty, z ziarnkami kakaowemi: oto zabierają wiele miejsca, gdy chodzi o większe sumy, są więc z tego względu niedogodne do przechowywania i przenoszenia.

Nareszcie zrobiła ludzkość ogromny postęp: zaczęła używać pieniędzy metalowych, z początku żelaznych i bronzowych, a później srebrnych i złotych.

Rzeczywiście zwłaszcza te dwa ostatnie szlachetne metale najbardziej nadają się do wyrobu pieniędzy. Złoto i srebro są materjałem, z którego wyrabiają ozdoby i rozmaite przedmioty; oba te metale zatem posiadają same przez się wartość użytkową. Ta wartość jest tem większa, że oba rzeczone metale, a zwłaszcza złoto, bardzo są trwałe; piękny ich blask i barwa niełatwo ulegają przyćmieniu. Użyteczność złota i srebra uznają wszystkie ludy ile tyle ucywilizowane, na całej kuli ziemskiej; jest to więc środek zamiany i zapłaty powszechny, albo mogący niezadługo stać się powszechnym. Srebro, a zwłaszcza złoto, są to metale napotykane dość rzadko i zdobywane kosztem uciążliwej pracy. Tam naprzykład, gdzie złoto znajduje się w piasku, trzeba wykopać i przepłókać mniej więcej sto tysięcy pudów piasku, żeby pud złota otrzymać. Oczywistem tego następstwem jest wysoka cena rzeczonych kruszców, będąca ogromną ich zaletą. Skutkiem wysokiej ceny niewielka garść złotej monety, dająca się łatwo przewozić i przechowywać, przedstawia już znaczną kwotę. Nareszcie oba te metale są bardzo podzielne. Jeżeli kawałek złota albo srebra porąbiemy na cząsteczki, mające jednakową wagę, to każda z tych cząsteczek będzie miała jednakową wartość, a wszystkie cząsteczki razem wzięte będą warte tyle, ile był wart ów kawałek porąbany. Tej zalety nie posiada bydło, gdyż jeśli np. wołu podzielimy, to cząstki mięsa będą jedne lepsze, drugie gorsze. Tej zalety nie mają też futra: pokrajać je na drobne cząstki, to znaczy zupełnie prawie je zniszczyć. Drogie kamienie także uważać należy za niepodzielne, bo jeśli np. djament podzielić na cztery części równe, to wszystkie razem będą daleko mniej warte, niż djament cały przed podzieleniem.

Dzięki swojej uznanej powszechnie użyteczności, wysokiej cenie, podzielności i trwałości, złoto i srebro są zatem przedziwnemi środkami do mierzenia wartości innych towarów, do wymiany, wypłaty, skarbienia czyli kapitalizowania (tezaurowania), opłaty podatków i wypożyczania.

Rzecz jasna, że ze względu na cenę swoją tańsze metale musiały ustępować miejsca droższym, i metale mniej trwałe metalom trwalszym. Złoto i srebro tak są trwałe, że dziś jeszcze nie utraciły wartości sta­rożytne naczynia, ozdoby i monety zrobione z tych kruszców i znajdowane pośród wykopalisk, mimo że niekiedy (jak np. przedmioty z grobowców egipskich) były zrobione na parę tysięcy lat przed Narodzeniem Chrystusa. Pieniądz metalowy zawsze można stopić i użyć bądź na wyrób jubilerski, bądź do celów technicznych, bądź wreszcie posłuży on do wyrobu nowych pieniędzy. Tak więc, obok innych znamion, właściwych pieniądzom, nie przestaje być towarem.

Idealny materjał na pieniądze byłby taki, któryby obok innych, wymienionych wyżej zalet (użyteczności, trwałości, podzielności, wysokiej ceny) miał wartość handlową (cenę) stałą, niezmienną, jednakową w każdym czasie i na każdym punkcie globu ziemskiego.

Zmienna cena pieniędzy jako towaru źle oddziaływa na handel i przemysł, bo nie pozwala obliczać na pewno zysków i strat, zwłaszcza gdy chodzi o umowy zawarte na odleglejszą metę. Gdy pieniądz zdrożeje, za­nim dostarczę umówiony towar, to zyskam niezasłużenie, a odbiorca towaru straci — również niezasłużenie. Odwrotny skutek będzie, gdy pieniądz stanieje. Ten, kto znaczną część majątku posiada w pieniądzach (w gotowiźnie), zyskuje lub traci przy każdej zmianie wartości pieniędzy, chociaż się do tej zmiany wcale nie przyczynił. Traci dłużnik, jeżeli zapożyczał się, kiedy pieniądz był tańszy, a musi dług spłacać, gdy pieniądz zdrożał; natomiast zyskuje w tym wypadku wierzyciel. Przeciwnie rzecz się ma, gdy pieniądz w chwili spłaty długu tańszy jest niż był w chwili jego zaciągnięcia. Słowem chwiejna wartość pieniędzy mąci rachubę na przyszłość i oddziaływa ujemnie na stosunki. Otóż pod względem stałości cen drogie metale, srebro, a zwłaszcza złoto przewyższa rozmaite inne towary.

Złota i srebra nie można wyrobić fabrycznie; znajdują się one gotowe w ziemi. Stąd cena ich mniej podlega obniżeniu, aniżeli cena wyrobów, która spada z obniżeniem kosztów produkcji. Wprawdzie koszta wytopienia srebra z rudy i koszta zarówno przemywania złota znajdowanego w piasku jak i dobywania go z żył uwięzionych w kwarcu obniżają się z postępem umiejętności, ale już dziś dosięgły tak nizkich granic, że niewiele zapewne w przyszłości da się na tej drodze zaoszczędzić.
Cena złota w okolicach, gdzie je wydobywają, niższa jest wprawdzie, i to znacznie, aniżeli gdzieindziej, gdyż za tę samą ilość złota kupuje się tam o wiele mniej towaru. Ale takich okolic tak jest mało na całej kuli ziemskiej, że w handlu wszechświatowym nie biorą się w rachubę.

Zniszczenie złota i srebra skutkiem zużycia, zatopienia w morzu it.p. jest bardzo nieznaczne w porównaniu z ogromnemi ilościami tych kruszców, produkowanemi corocznie). Tak więc zapasy obu tych kruszców rosną ciągle i dziś już są olbrzymie. Ta wielka obfitość mogłaby powodować ustawiczną zniżkę ceny, gdyby inne okoliczności nie przywracały równowagi. I tak: użytek techniczny i artystyczny obu rzeczonych metalów zwiększa się z każdym rokiem. To wszakże dotąd niewiele waży. Natomiast ustawiczny wzrost ludności, a zwłaszcza ciągłe przybywanie coraz nowych krajów o tyle kulturalnych, że się domagają pieniędzy metalowych, zwiększa też zapotrzebowanie na złoto i srebro. Nakoniec duże ilości tych kruszców przenoszą się ciągle z Europy na wschód, ku Azji, tam pozostają unieruchomione w skarbach bogaczów i w świątyniach, a przeto wychodzą z obiegu.

Raczej przewidywać można głód złota, gdy się piaski złotodajne wyczerpią w przyszłości mniej więcej odległej (nieprędzej zapewne jak za lat kilkadziesiąt). Wtedy ludzkość będzie zniewolona poddać nowej rewizji kwestję pieniędzy.

keyboard_arrow_up