고급검색 고급검색

I.


Ród i rodzina. - Pierwsze lata. - Pobyt w Egipcie.

Miasto Agordo w północnych Włoszech było od niepamiętnych czasów siedzibą patrycjuszowskiej rodziny Burattini, która w początkach XV w. zaliczała się do najpoważniejszych rodzin w mieście. Członkowie jej zasiadają w Radzie miejskiej, a Ser Silvester Burattini występuje jako reformator statutów rodzinnego miasta w r. 1429. Podpis jego, położony na dokumencie z 12 marca 1409 r., zawierającym prośbę gminy do podesty Aleksandra Bono, jest pierwszą historyczną wzmianką o tym rodzie. Inny z członków tej rodziny, Ivenzio, staje wobec podesty jako reprezentant miasta w r. 1480 i 1493. 

Podstawą znaczenia rodu był wcale znaczny majątek. W skład jego wchodziły rozległe posiadłości ziemskie w okolicy Agordo i Sussino, oraz dziesięcina z Sussino, nadawana im stale jako lenno przez biskupa Feltre. Nadto w dobrach tych znajdowały się kopalnie, a górnictwo było tradycyjnem zajęciem tej rodziny.

Znamy dosyć dokładną genealogję jednej z gałęzi rodu Burattini, tej mianowicie, z której pochodził spolonizowany Boratyni. Poczyna się ona od mniej więcej połowy wieku XYI i od wspólnego przodka imieniem Niccolo Persico; w ciągu czterech pokoleń, aż do Tytusa Liwjusza, znajdzie się w niej ogółem 15 osób, w tej liczbie zaś czterech notarjuszy i czterech duchownych. Jedni i drudzy przebywają w Agordo. W tamtejszym kościele archidjakonackim mają Burattini prawo patronatu nad jednym z ołtarzy i grobowiec rodzinny; do dnia dzisiejszego zachował się tamże nagrobek marmurowy Niccolò Persico.

Nazwisko samo było, jak się zdaje, dosyć pospolite we Włoszech. Favaro zna kilku Burattini, mieszkających w XVII w. w Padwie, a Ciampi znalazł w górach Pistoi rodzinę o temsamem nazwisku. Niewiadomo, w jakim stopniu pokrewieństwa byli ci wszyscy z rodziną z Agordo, podobnie jak niewiadomo, z jakiej linji pochodził hrabia Burattini, który po wygaśnięciu potomków Tytusa Liwjusza w Polsce objął po nich lenno w Sussino. 

Do uzupełnienia splendoru tego rodu potrzeba było tylko tytułu szlacheckiego. Zdaje się, że Burattini uważali się za szlachtę od dawna, wcześniej, niż to zostało oficjalnie stwierdzone dyplomem nobilitacyjnym cesarza Rudolfa II. Dyplom ten z dnia 27 marca 1591 r. odnosi się do braci Tito Divio, Girolamo, Niccolo Persico i Giovanni, synów Walerjana, a wnuków znanego już Niccolo Persico. Cesarz potwierdza im »insignia, quibus maiores vestri ab immemorabili tempore usi fuerunt, et quae ab iisdem iure successionis in vos translata sunt« i dodaje do nich godła Jana Maura, ich stryja, zmarłego bezpotomnie. Nowy ten herb przedstawia się, jak następuje: Tarcza podzielona na cztery pola; górne prawe i dolne lewe błękitne, przecięte ukośnym pasem barwy czerwonej o pięciu złotych gwiazdach; to jest stare godło Burattini. Górne pole lewe i dolne prawe żółte lub złote; na każdem z nich murzynka w czarnej sukni, ozdobionej 5 złotemi gwiazdami, zwrócona w prawo ; jest to herb zmarłego Jana Maura. Nad tarczą hełm turniejowy ze złotym diademem Nadto pozwala cesarz, aby Burattini odtąd pisali się »z Sussino« - »a nobilitari vestra possessione«, jak mówi dyplom.

Wśród owych czterech świeżo nobilitowanych braci jest Niccolò Persico w prostej linji dziadkiem naszego Tytusa Liwjusza. Syn Niccolò Persico, podobnie jak i wnuk, noszą imię Tytusa Liwjusza, bardzo w rodzinie pospolite, a to z następującego powodu: Najstarszy, jak się zdaje, brat Niccolò Persico, Tytus Liwjusz, zmarły w r. 1607 bez męskiego potomstwa, zapisał wszystkie swoje posiadłości w Sussino bratankowi swemu, Tytusowi Liwjuszowi, ojcu późniejszego starosty osieckiego, z tern zastrzeżeniem, że dóbr tych nie wolno mu sprzedać, ani pozbyć się w jakikolwiek sposób, ale dostawać się one mają »z ręki do ręki temu, który w domu naszym Buratini iw naszym rodzie będzie miał imię Tytus Liwjusz Buratini...«  Dzięki temu testamentowi już pierwszy syn spadkobiercy otrzymał imię Tytusa Liwjusza, podobnie jak i drugi z rzędu, Tytus Liwjusz Filip, później pułkownik piechoty wojska polskiego; był jeszcze trzeci syn, ale imienia jego nie znamy.

Nieznaną nam jest dokładna data urodzin Tytusa Liwjusza Boratyniego, pierworodnego syna Tytusa Liwjusza i Izabelli; niewiadomo również nic o pierwszych latach jego młodości. Jedynie z dwóch dokumentów inwestycyjnych, odnoszących się do znanego lenna w Sussino, można dowiedzieć się tylko, kto był jego ojcem i że miał brata Filipa, znanego zresztą skądinąd. Datę jego urodzin można jednak w przybliżeniu określić na podstawie pewnego zdania w jego traktacie naukowym p. t. »Misura universale«, gdzie powiada: »w siódmem zwłaszcza siedmioleciu dotknęła mnie taka klęska, że dotychczas, lubo skończyłem ósme, dobrze ją pamiętam«. »Misura universale« została ukończona i ogłoszona drukiem w r. 1675, a jej autor był wówczas między 57 a 62 rokiem życia, owa zatem dotkliwa klęska mogła go spotkać między r. 1662 a 1667. Rzeczywiście w tym okresie znajdował się Boratyni w nadzwyczajnych kłopotach, a to z powodu swej działalności mincarskiej; był to właśnie czas, w którym, jak sam mówi: »stanu y człowieka w Polsce nie było, któryby... podłości tey monety moiey winie nie przypisował, iż nie rzekę zdradzie«, największą zaś katastrofą dla niego było niespodziewane zerwanie kontraktu o mennicę litewską z końcem r. 1666. Jeżeli więc w latach 1666 albo 7 kończył lub zaczynał siódme siedmiolecie, w takim razie mógł się urodzić najwcześniej w r. 1616, najpóźniej w r. 1623. Lata 1616 i 1617 wydają się najprawdopodobniejszemi, głównie dlatego, że już w r. 1638, w czasie pobytu Tytusa Liwjusza w Egipcie, nazywa go doktorem z Wenecji uczony jego towarzysz, John Greaves, profesor uniwersytetu oxfordzkiego i wyraża się bardzo pochlebnie o jego zdolnościach i wiedzy, co w zastosowaniu do kilkunastoletniego chłopca wyglądałoby przecież wielce dziwnie.  

Od owej podróży do Egiptu zaczynają się obfitsze i pewniejsze wiadomości o losach Burattiniego, a znaczną ich część zawdzięczamy jemu samemu. Rozpoczął tę podróż w r. 1637, licząc nie wiele więcej ponad 20 lat życia, a przedsięwziął ją zapewne w tym celu, aby zgodnie z ówczesnym obyczajem uzupełnić swe wykształcenie przez poznanie obcych krain i ludów. Nie słychać przynajmniej, aby oddawał się tam jakimkolwiek innym zajęciom prócz badań naukowych to pojmowanych zupełnie poważnie, z wyraźnym zamiarem wzbogacenia ogólnej wiedzy. Aspiracje młodego podróżnika zmierzają widocznie ku temu, aby w przyszłości mógł zająć miejsce w gronie uczonych, pracujących w zakresie matematyki i fizyki, co widać i w późniejszych latach życia, aczkolwiek dalsze losy wykoleiły go z obranej drogi. Wiadomości z tego okresu pozwalają mniemać, że uczeń Michała Peroni posiadał dostateczne przygotowanie do zawodu naukowego, co przy jego chęciach i wielkich niewątpliwie zdolnościach mogło zapewnić mu wybitne stanowisko w świecie naukowym. Pierwsze usiłowania były bardzo dobrą wróżbą na przyszłość. Młody Burattini bada Egipt wszechstronnie, gromadzi najróżnorodniejsze spostrzeżenia o kraju i jego mieszkańcach, robi pomiary, studjuje architekturę i metrologję staroegipską, a plon swych prac zawiera w pamiętnikach, które równocześnie pisze. Pamiętniki te nie dochowały się do naszych czasów. Znaczna ich część zginęła w r. 1645, gdy autor został w podróży przez Węgry złupiony przez opryszków, a reszta uległa z biegiem lat temu samemu losowi. Pozostały tylko nieznaczne wzmianki w innych jego pismach oraz w dziełach niektórych współczesnych mu autorów, którzy o tych jego pracach wiedzieli. I tak Atanazy Kircher przyznaje, że Burattini przez przysłanie mu rysunków obelisków z Heliopolis i Aleksandrji, kopji hiereglifów z obelisku aleksandryjskiego i wielu innych rzeczy, wzbogacił znacznie jego dzieło, zwłaszcza, że wszystko to było przedstawione »summa industria et exacta cura«. W rok po wyjeździe z domu zesłał los Burattiniemu pożądanego towarzysza w osobie Johna Greaves, znakomitego angielskiego matematyka i orjentalisty, z którym wspólnie pracuje do końca 1639 r. O jednej ze wspólnych wycieczek naukowych opowiada Burattini we wstępie do »Miary powszechnej« gdzie opisuje wnętrze jednej z piramid, »które są w pobliżu Kairu, zwane pod Giza, z powodu bliskości małego miasta tej nazwy, położonego na drugim brzegu Nilu« - i dalej mówi: »gdy w r. 1639 po raz trzeci z panem Johnem Greaves, astronomem angielskim i znakomitym matematykiem wszedłem do rzeczonej Piramidy i gdyśmy obydwaj z wielką starannością zdjęli z niej wymiary, w szczególności z wielkiej Sali Górnej i z Grobowca, w którym ma być pochowany król, znaleźliśmy między pierwszą a drugim zadziwiającą symetrję, prawie nie do uwierzenia, jak to można widzieć w opisie rzeczonej Piramidy, zrobionym przezemnie i co sądzę, że pokaże się jeszcze z pism pana Greaves, który, jak mniemam, w swoim języku wydał kilka dzieł, zapewne znakomitych, gdyż znałem go jako niepospolity genjusz«. Przy tej sposobności żałował wielce uczony angielski, że nie poznano dotąd miar starożytnych Egipcjan. Greaves wspomina również o współpracy z Burattinim, którego zwie »an ingenious young man«. Przy pożegnaniu ofiarował mu stopę angielską, dzieloną z jednej strony na 1000, z drugiej na 1200 części, którą Burattini posługiwał się przy dalszych pomiarach, w szczególności piramid, obelisku tebańskiego i aleksandryjskich. Prócz tego bada dokładnie wnętrza krypt grobowych, kutych w skale, szczególnie w okolicy starożytnego Memfis, sarkofagi i mumje, o czem pisze w liście do Kirchera. Do listu dołączył rysunki z dopiskiem: »Quae omnia lustravit et delineavit in Aegypto Titus Livius Burattinus, Regis Poloniae Architectus«. Zdanie to spowodowało pewien błąd, powtarzarzający się uporczywie w literaturze o Boratynim. Pierwszy Ciampi wywnioskował, że Burattini już w czasie pobytu w Egipcie był architektem Władysława IV i z jego polecenia podróżował po tym kraju ; nie wiedział, oczywiście, że Burattini pokazał się w Polsce po raz pierwszy po powrocie z Egiptu. Za Ciampim powtórzył to samo Amat di San Filippo, a chociaż Favaro wykazał nieprawdziwość tego twierdzenia, znalazł się w kilkanaście lat później jeszcze jeden autor, który po raz trzeci tensam błąd popełnił. 

Oprócz poprzednio przytoczonych szczegółów znajdzie się jeden jeszcze dokument, oświetlający najlepiej pobyt Burattiniego w kraju Faraonów, tem cenniejszy, że wyszedł również z pod jego pióra. Jest to obszerny list, rodzaj sprawozdania naukowego, wysłany w r. 1664 z Polski do De la Chambre, lekarza Ludwika XIV i członka Akademji francuskiej. 

»Gdy przebywałem i podróżowałem po Egipcie od r. 1637 aż do r. 1641, dokonałem w ciągu tego czasu w owem przesławnem królestwie kilku obserwacyj, które mi się wydały bardziej potrzebne i ciekawe, a najpierw wykonałem Kartę geograficzną miast i miejsc bardziej sławnych wraz z biegiem Nilu...«, tak zaczyna Burattini swoje opowiadanie i zaznacza, że obliczał wszędzie szerokości i długości geograficzne:

»Zmierzywszy więc w ogólności cały Egipt, zrobiłem następnie pojedyncze rysunki owych sławnych i podziwienia godnych dzieł, jakiemi są piramidy, obeliski, sfinksy, mumje, teren Aleksandrji, jezioro Miris, a także i innych znakomitych prac, dokonanych przez starożytnych Egipcjan, Persów, Greków i Rzymian, którzy w tern królestwie panowali. Zwróciłem się później do rozważania zadziwiającego wzbierania rzeki Nilu, obserwowanego przezemnie w ciągu czterech lat, przez które tam bawiłem; a chociaż przeczytałem, co o tem pisze Diodor sycylijczyk, Plinjusz i inni autorowie starożytni, a z pośród nowożytnych Gio. Battista Ramusio, Girolamo Fracastoro i Prospero Alpino, podziwiałem bądź co bądź tak bardzo subtelne rozumowania owych sławnych genjuszów, ale mojego umysłu nie zadowoliły ich różnorodne poglądy«. 

Ostatecznie znalazł się uczony, którego wywody trafiły mu do przekonania, a był nim właśnie De la Chambre, z którego dziełem zapoznał się za pośrednictwem Franciszka de Fleury, spowiednika Ludwiki Marji. Przyjął więc w zupełności jego tezę, że powodem wylewów jest obfitość saletry, zawartej w wodzie Nilu, i przejęty tem odkryciem, posłał mu w r. 1664 ów list, mający dostarczyć jeszcze więcej argumentów na poparcie jego twierdzenia. W liście tym, oprócz szczegółów, służących do uzasadnienia owej teorji, rozwiniętej dokładniej w innej rozprawce, znajdujemy nadto szereg zajmujących wiadomości o Egipcie i jego mieszkańcach, o śmierci jego najlepszego przyjaciela, wreszcie o wycieczce na górę Synaj, w czasie której miał sposobność obserwować znaczne masy wykwitów saletry, co teraz z naciskiem podnosi, jako mające związek z jego teorją o wylewach Nilu, wreszcie donosi, że ma w rękach cały traktat o tym przedmiocie p. t. »Niloscopio«, który, jak z tego widać, nie został mu zrabowany w czasie owej podróży po Węgrzech, ale nam jest dzisiaj nieznany. W liście zauważyć można dosyć wielką erudycję i dbałość o formę, chociażby w zręcznem wpleceniu w tok opowiadania jednej zwrotki z »Jerozolimy« Tassa dla nadania większej wyrazistości opisowi upałów i zabójczego »chamsinu« podczas egipskiego lata. Teorję w zbierania Nilu, wyłożoną w krótkim traktacie p. t. »Nuova dimostratione dell' inondatione del Nilo« można streścić w sposób następujący: Wody Nilu, jako nadzwyczaj użyźniające ziemię, zawierają w sobie wielką ilość saletry; są też nią przesycone niższe warstwy ziemi - wogóle w całym kraju jest jej pełno. Saletra ulatnia się łatwo pod wpływem ciepła i powoduje fermentację ciał; zatem tak wielka jej ilość, pod wpływem ogromnych upałów, może wywołać powiększenie się objętości przesyconych nią wód nilowych, niejako ich fermentację i ostatecznie siłą swej prężności wypchnąć je z łożyska. Rozumowanie to, które dziś może wywołać tylko pobłażliwy uśmiech, jest poparte całym szeregiem trafnych spostrzeżeń, a chociaż do błędnych wyników dochodzi, jest mimo wszystko cennym śladem wysiłków myśli ludzkiej w poszukiwaniu prawdy. Zaciekawić nas tu może inna jeszcze rzecz: oto w piśmie omawianem znajduje się kilka wyrazów greckich, co w związku z tern, że równocześnie cytuje Arystotelesa i Platona, naprowadza na domysł, że język ten nie był Burattiniemu obcym. 

Zebrawszy wszystkie szczegóły z tego okresu życia Tytusa Liwjusza, dochodzimy do przekonania, że wykształcenie jego już w latach młodości przekraczało znacznie miarę przeciętną. Opierało się ono przedewszystkiem na znajomości nauk matematyczno-fizycznych i architektury, oraz języków i literatury klasycznej. Pobyt w Egipcie rozwinął przed nim nowe obszary wiedzy i przyzwyczaił go do samodzielnego badania. Plon jego czteroletniej pracy, zawarty w pamiętnikach egipskich, zaginął bezpowrotnie, z wielką szkodą dla niego, jak sam nieraz wspomina, ale też niewątpliwie z niemniejszą dla nauki; szkoda przedewszystkiem jego planów i rysunków, które, jak o tem sądzić można na podstawie późniejszych jego prac w tym zakresie, odznaczać się musiały wielką dokładnością. 

keyboard_arrow_up