고급검색 고급검색

Zarys rozwoju sztuki polskiej


Malarstwo i rzeźba

Dopiero kataklizm dziejowy, jakim była wszechświatowa wojna, kataklizm, o który modlił się Mickiewicz w swych proroczych księgach „Pielgrzymstwa Polskiego", przywrócił Polsce niepodległość po 120-tu przeszło latach niewoli, ucisku i męczeństwa. Dzięki temu sztuka polska dopiero obecnie w r. 1920, może wystąpić na arenie światowej, jaką jest międzynarodowa wystawa w Wenecji, poraź pierwszy, jako wyraz twórczości plastycznej narodu, który żyje normalnie, bo sam wyłącznie może stanowić o swoich losach.

Wśród cywilizowanych społeczeństw Polacy przedstawiali dotąd wyjątkowy przykład narodu, który pomimo utraty niepodległości politycznej, żyjąc wśród warunków jak najbardziej nieprzyjaznych dla spokojnej, twórczej pracy duchowej, nie tylko nie zatracił nic ze skarbów starej, wysokiej kultury jednego z najpotężniejszych niegdyś w środkowej Europie państw, ale przeciwnie skarby te pomnożył i swą kulturę duchową doprowadził do najwyższego rozwoju, nadając jej równocześnie nawskroś samodzielny, odrębny wyraz, dopiero w tej epoce, w której na karcie Europy jako wolny organizm państwowy przestał istnieć.

Po utracie niepodległego bytu naród polski, nie znajdując ujścia dla swych sił w życiu politycznem, nie mogąc działać swobodnie w kierunku społecznym i ekonomicznym, skupił wszystkie swe bogate uzdolnienia rasowe i wszystkie swe zasoby intelektualne na tem polu, na którem wobec śmiałych dążeń ducha ludzkiego wszelka przemoc fizyczna zawsze jest bezsilna: na polu nauki i sztuki.

Wiek XIX przynosi Polsce wielką poezję. Główni jej przedstawiciele: Mickiewicz, Słowacki, Krasiński i Norwid dzięki potędze natchnienia, głębi poruszanych problemów i doskonałości formy artystycznej doszli do wyżyn, na których stanęli tylko nieliczni, najgenialniejsi twórcy wszystkich czasów i ludów. Wiek XIX także był dobą rozkwitu narodowej sztuki plastycznej. W tym czasie dopiero występują Polacy na widownię w zakresie malarstwa i rzeźby jako samoistny, ważny czynnik, posiadający wybitną własną fizjognomię. Powstaje sztuka polska, przez Polaków tworzona. Dawniej istniała w Polsce sztuka, nawet czasami świetna i wspaniała, ale z małymi wyjątkami była dziełem rąk, a przynajmniej ducha cudzoziemców.

W tym pobieżnym szkicu muszę pominąć dzieje rozwoju malarstwa w Polsce, którego pierwszych śladów należy szukać w iluminowanych rękopisach XI i XII wieku, a natomiast przystąpię odrazu do tej epoki, w której rodzi się malarstwo polskie t. j. do czasów ostatniego króla polskiego, nieszczęśliwego Stanisława Augusta, wykwintnego znawcy sztuki i gorliwego jej mecenasa. Z pośród artystów, którzy wtedy w Polsce pracowali, jak Bacciarelli, Lampi, Grassi, Smuglewicz, Sylwester de Mirys, Marteau, Canaletto, pani Vigée Lebrun, największe znaczenie dla malarstwa polskiego miał sprowadzony przez Czartoryskich Jan Norblin de la Gourdaine (1745-1830), tworzący najpierw pod wpływem Watteau, a później Rembrandta, Francuz, który do tego stopnia zżył się z przybraną ojczyzną, iż był w gruncie rzeczy pierwszym artystą, który odkrył poezję polskiego życia rodzajowego, polskiego typu i polskiego konia. Ze szkoły Norblina wyszedł cały szereg wybitnych artystów, jak Aleksander Orłowski, pełen naturalistycznego temperamentu malarz koni i życia żołnierskiego, Michał Płoński, niezwykle zdolny, niestety przedwcześnie zmarły rysownik i sztycharz, Jan Rustem, portrecista naśladujący Rembrandta.

Pierwszym jednak w Polsce malarzem na wskroś narodowym, nie z tematu, ale z temperamentu i właściwości rasowych, a zarazem pierwszym artystą polskim europejskiej miary był genialny Piotr Michałowski (1801-1855). Człowiek wszechstronny, mąż stanu, znakomity gospodarz i filantrop, nie traktował on malarstwa zawodowo. Nie pozostawił też prawie żadnego obrazu skończonego. Ale mimo to w szkicach jego, zwłaszcza w niezrównanych studjach konia, wybucha potężny, żywiołowy talent, objawiający naturę szczerą, serdeczną, nawskroś oryginalną i głęboką.

Równocześnie rozwija się szkoła historyczna, przeszczepiona na grunt polski głównie z Monachium. Najlepszymi jej reprezentantami są Aleksander Lesser (1814-1884) i Józef Simmler (1823-1868). Tego ostatniego „Śmierć Barbary Radziwiłłównej" jest najlepszym obrazem historycznym doby przedmatejkowskiej.

Wpływom francuskim natomiast ulegał jeden z najznakomitszych artystów polskich, uczeń Cognieta, Henryk Rodakowski (1823-1894), który w swych kapitalnych portretach stanął na równi z sławnymi portrecistami francuskimi i pierwszy wprowadził sztukę polską na szeroki horyzont europejski.

Tradycje życia szlacheckiego, żołnierskiego i myśliwskiego, którego nieodłącznym składnikiem był koń, tego życia szumnego i barwnego, którego artystyczną transpozycję zapoczątkował pod wpływem Norblina Orłowski, a które w genialnych szkicach uwiecznił Michałowski, podjął około połowy wieku XIX artysta dużej miary i nieprzemijającej wartości Juljusz Kossak (1824-1899). Był to jeden z tych malarzy, w którego dziełach najwszechstronniej i najbezpośredniej odbija się charakter i duch plemienny, rasowe właściwości, kultura długowieczna i świat zewnętrzny, w którym naród żył i działał. W jego nieskazitelnych pod względem kształtu, a subtelnych w kolorycie akwarelach temperament polskiego szlachcica znalazł pełen wyraz. Jego konie o typie idealizowanym są najszlachetniejszemi i najpiękniejszemi zwierzętami, jakie kiedykolwiek wyszły z pod pendzla artysty.

Z rycerską sztuką Juljusza Kossaka w pierwszych latach swej twórczości najściślej był związany największy obok Matejki potentat sztuki polskiej Artur Grottger (1837-1867). Bujnemu i świeżemu jego talentowi wrodzone skłonności nadały kierunek tężyzny, dzielności i junactwa, akademja wiedeńska przyniosła mu artystyczne wykształcenie, a dzieła Schwinda pobudziły go silnie i nastroiły umysł jego na ton romantyczny. Wreszcie   powstanie narodowe z lat 1861-63 dało mu wielki rozmach duchowy i szczytną egzaltację uczucia. W wielkich cyklach rysunkowych: „Warszawa", „Polonia", „Lituania" dokonała się u Grottgera przemiana poszukiwanego illustratora w sławnego rysownika, odtwórcy interesującej anegdoty w natchnionego poetę. W ostatnim cyklu, w „Wojnie", pierwiastek narodowy podniósł on do wyżyn ogólnoludzkich i stworzył dzieło pełne głęboko wstrząsającego, a zarazem idealną atmosferą duchową zciszonego uczucia.

Przedwcześnie w 30 roku życia zmarły Grottger, artysta o naturze przesubtelnionej i eterycznej, przedstawia w sztuce polskiej typ wiecznej młodości wraz z jej wrażliwością, gorącością uczucia i melancholijną tęsknotą. Był to doli i duszy polskiej najświetniejszy liryk.

Przeciwnie sztuka starszego od niego o rok Jana Matejki (1836-1895) nosi na sobie piętno tytanicznej, bohaterskiej siły, szerokiego, epickiego oddechu i głębokiej wulkanicznej dramatyczności. Należy on w sztuce bezsprzecznie do tego prometejskiego pokolenia, którego protoplastą był Michał Anioł, a że ożywiała go nawskroś ta fanatyczna miłość ojczyzny, z której narodziła się w Polsce wielka poezja romantyczna, przeto wszystkie siły swego potężnego geniuszu oddał w służbę dla narodu. I powiedzieć, że był malarzem historycznym, znaczyłoby użyć słowa mdłego i bezsilnego. Z zimną sztywnością, uczonością i teatralnością malarstwa historycznego nie miał Matejko nic wspólnego. On przeszłości nie odtwarzał mozolnie i z wyrachowaniem, ale z żywiołową siłą wskrzeszał ją intuicyjnie w płomiennych, dramatycznem życiem drgających wizjach. Był historji polskiej Shakespearem, a zarazem wieszczym Jezajaszem. Takie nieśmiertelne dzieła Matejki jak „Kazanie Skargi", „Rejtan", „Unia lubelska", „Stefan Batory", „Bitwa pod Grunwaldem", „Hołd pruski", „Sobieski pod Wiedniem" i t. d.. są dla polaków poza całą ich olbrzymią wartością artystyczną - przedewszystkiem wspaniałemi objawieniami sumienia i ducha narodowego. Dla obcych i dla historji sztuki ogólnej są one i pozostaną niedoścignionemi arcydziełami suggestywnej mocy fizycznego i psychicznego wyrazu.

Grottger i Matejko byli w drugiej połowie XIX w. na firmamencie sztuki polskiej gniazdami najświetniejszego blasku. Obok nich żyli i tworzyli artyści o talentach znacznie mniejszych, lecz chlubnie świadczących o tem, że sztuka zapuściła już głęboko korzenie w społeczeństwie i zaczęła wieść żywot silny i trwały. Ponieważ malarze ci kształcili się zagranicą, przeto w dziełach ich wyraźnie przebija się wpływ tych szkół, w których się uczyli.

Z Akademii wiedeńskiej wyszli dobrzy potreciści Andrzej Grabowski i Aleksander Kotsis, który pierwszy odkrył poezję ludu i pejzażu tatrzańskiego, oraz zdobny portrecista i malarz historyczny Wilhelm Leopolski. Wpływom szkoły francuskiej ulegali: twórca wartościowych wizerunków postaci historycznych Leon Kapliński, znakomity malarz typów ludowych i portrecista współczesnych artystów, poetów i literatów Franciszek Tepa, wreszcie profesor warszawskiej szkoły sztuk pięknych, malarz historyczny trochę konwencjonalny, ale cenny pejzażysta Wojciech Gerson (1831-1901). Największy zastęp malarzy wydała szkoła monachijska. Prócz wspomnianych już Lessera i Simmlera należą do niej: malarz historyczny Korneli Szlegel, interesujący fantastyką pomysłów Ignacy Gierdziejewski, (który podobnie jak Florjan Lunda, uczeń Cogniet’a może być poniekąd uważany za prekursora Grottgera), pejzażysta Józef Szermętowski, karykaturzysta Franciszek Kostrzewski, malarz rodzajowy i historyczny, Henryk Pilatti, wreszcie twórca pięknych widoków architektonicznych Aleksander Gryglewski i poważny malarz historyczny Leopold Löffler. Uczniem akademji berlińskiej byli: Maksymiljan Antoni Piotrowski (zm. 1875), autor cenionego niegdyś obrazu z życia mitycznej królowej polskiej Wandy. W akademji petersburskiej wreszcie pobierali wykształcenie: Stanisław Chlebowski, twórca świetnych obrazów z życia Wschodu („Wjazd sułtana Mahometa II do Konstantynopola") i nadzwyczaj płodny, sympatyczny illustrator, Litwin, Michał Elwiro Andriolli.

Wychowankiem Akademji petersburskiej był także Henryk Siemiradzki (1843-1902) jedyny obok Matejki z artystów polskich drugiej połowy XIX wieku, który doczekał się europejskiej sławy. Bez porównania mniej głęboki, niż Matejko, był jednak dla publiczności, zwłaszcza dla cudzoziemców, przystępniejszy i zrozumialszy, bo poświęcił się prawie wyłącznie malowaniu   doskonałych w linji i kompozycji, pogodnych i miłych w kolorycie scen klasycznych z życia greków i rzymian. Ducha starożytności, zwłaszcza jego stronę idylliczną rozumiał świetnie, czcił znakomicie pejzaż południowy, był mistrzem w oddawaniu wdzięku ciała ludzkiego, blasku złota i lśniących marmurów. Głośne jego dzieła: „Pochodnie Nerona“, „Fryne", „Taniec wśród mieczów" i inne mają taki sam urok i podobną wartość, jak klasyczne kompozycje Alma Tademy.

Artystą cieszącym się podobnie jak Siemiradzki światową sławą był Józef Brandt (1841-1915). Mieszkając stale w Monachjum stał się on głową polskiej szkoły monachijskiej. Z sztuką dawniejszego okresu łączy go zamiłowanie do epizodów z życia rycerstwa polskiego. Zerwał jednak stanowczo z tradycją szkoły historycznej i nie ma w sobie nic z jej sztucznej teatralności, którą zastąpił świeżą obserwacją natury. Brandt jest zarazem czarującym kolorystą, zwłaszcza w swych dawniejszych obrazach, i umiejętnym kompozytorem. Z obrazów jego bije urok wielkiego zrozumienia piękności swobodnej, stepowej natury, zdrowia duchowego, rzeźkości i dzielności. Poetycki język Brandta przełożony na prozę rodzinnego życia stanowi istotę sztuki Alfreda Wierusza Kowalskiego (1869-1914), którego specjalnością ulubioną są napady wilków. Samotny wilk, wyjący w mroźną noc zimową jest jego najlepszym, istotnie pełnym smutnego, groźnego nastroju obrazem. Wielkie powodzenie miały w Niemczech obrazy zmarłego w 1913 r. profesora Akademji monachijskiej Władysława Czachórskiego, mistrza w malowaniu wdzięków strojnych dam z towarzystwa, oraz okrywających je atłasów, jedwabi, futer i biżuterji.

Z malarzy starszej daty wymienić jeszcze należy: Franciszka Krudowskiego, twórcę głębokim sentymentem przepojonych obrazów religijnych, Annę Bilińską, przedwcześnie zmarłą portrecistkę o prawdziwie męskiej sile charakterystyki, Hipolita Lipińskiego (zm. w r. 1884) malarza scen rodzajowych z życia ludu krakowskiego, Maurycego Gottlieba (zm. w r. 1879) twórcę kompozycji na temat żydów odznaczającego się wielką siłą poetyckiego nastroju i kolorytem przypominającym Makarta, oraz Jana Machniewicz zdolnego portrecistę. Wysoką wartość artystyczną mają portrety Kazimierza Pochwalskiego, który swym modelom z wysokich i najwyższych sfer umie nadawać cechy historycznej powagi i wielkości. Portrecistą w wielkim stylu jest również Leopold Horowitz, od r. 1889 kierownik Akademji sztuk pięknych w Budapeszcie. Dobre portrety malował także Damazy Kotowski, który od dłuższego czasu przestał wystawiać. Janowi Chełmińskiemu znaczny rozgłos przyniosły w Londynie i Paryżu sumiennie malowane sceny z bitew napoleońskich i życia księcia Józefa Poniatowskiego. Wiele poetyckiego wdzięku mają miłe pejzaże Ludomira Benedyktowicza. Zmarły w r. 1913 Franciszek Żmurko był wykwintnym znawcą kobiety i jej zmysłowego czaru. Trzymając zawsze swój erotyzm w granicach poprawności i eleganckich form miał on olbrzymie koła entuzjastycznych wielbicieli. Pokrewny typ psychiczny i artystyczny przedstawia Piotr Stachiewicz, który ma jednak upodobanie bardziej idealistyczne i narratorskie, wyrażone w sposób gładki i sympatyczny. Apelowanie do uczuć i wyobrażeń, które oddawna utarły się i stały się własnością szerokich mas, wyrobiona na uznanych wzorach łatwość malowania, biegłość techniki i absolutny brak nowatorskich zapędów - oto są właściwości, które Janowi Styce zyskały wielką popularność. Śladami ojca podążają dwaj jego synowie Tadeusz i Adam. Biegłością faktury i przystępnym konwencjonalnym sentymentalizmem lub melodramatycznością treści zyskał sobie również wielki rozgłos u szerokich warstw Józef Męcina Krzesz. Najwybitniejszymi współcześnie malarzami ludu krakowskiego są Wincenty Wodzinowski lubujący się w wesołej lub dramatycznej anekdocie, bardziej od niego naturalistyczny i krzepki Włodzimierz Tetmajer, (brat znakomitego poety) i okazujący skłonność do pewnej fantastyki Kacper Żelechowski. Natomiast typami i scenami huculskiemi względnie ruskiemi zasłynęli Juljusz Żuber, Wacław Szymanowski, wybitny kolorysta, który obecnie poświęcił się wyłącznie rzeźbie i Juljan Makarewicz, będący zarazem utalentowanym dekoratorem wnętrz. W tym ostatnim kierunku znaczne zasługi położyli również Tadeusz Popiel, który opiera się głównie na tradycjach renesansu i Karol Moszkowski, ożywiony tendencjami bardziej modernistycznemi.

Z pośród malarzy, którzy przyłączają się do dawniejszych kierunków artystycznych i chociaż obdarzeni wielkim nieraz talentem, nie wnoszą do sztuki polskiej elementów absolutnie nowych, odznaczyli się jeszcze prócz wymienionych: Monachijczycy Leon Kowalski i uczeń Carolus’a Duran’a i Zygmunt Mirton Michalski i zmarli w r. 1916 Tadeusz Ajdukiewicz batalista i Zygmunt Ajdukiewicz, ilustrator; Warszawiacy - Antoni Piotrowski, pejzażysta i twórca obrazów z powstania i z wojen bułgarskich, Wilhelm Kotarbiński i Władysław Bakałowicz rozmiłowani w scenach klasycznych, a dalej utalentowani pejzażyści: Michał Wywiórski, Józef Rapacki, Roman Kochanowski i Stanisław Masłowski, malarze rodzajowi Kazimierz Alchimowicz i Apolonjusz Kędzierski, ilustratorowie Czesław Jankowski i Antoni Kamieński, malarz nastrojów nocy i zmierzchu Kazimierz Stabrowski, portreciści: Henryk Piątkowski, Stanisław Lenc i inni. Jako portrecista pozyskał wielką wziętość Henryk Rauchinger, którego dzieła pociągają zwłaszcza soczystością i harmonją kolorytu. Interesujące portrety malowała również zmarła w r. 1913 Aniela Pająkówna. Pejzażami Kaukazu zasłynął Leonard Stroynowski.

Na pograniczu niejako między starą a nową sztuką, pomiędzy sztuką opartą na dawnych tradycjach, a tą, która nawiązuje do nowszych artystycznych zdobyczy zachodu i śmiało podąża własnymi torami - stoi Wojciech Kossak, syn wielkiego Juljusza, niezmiernie sympatyczny przez ukochanie i dzielne artystyczne wyrażanie dwu rzeczy zawsze drogich sercu polskiemu: żołnierza i konia.
Pozostaje nam jeszcze do omówienia szereg artystów, mających dla rozwoju sztuki polskiej najdonioślejsze znaczenie, ludzi o wybitnej indywidualności, przedstawicieli nowych kierunków w malarstwie. Im przedewszystkiem zawdzięcza współczesna sztuka polska, że w dorobku artystycznym narodów kulturalnych zajmuje miejsce zaszczytne.

Przedewszystkiem jednak trzeba poświęcić słów kilka pięciu zmarłym malarzom, którzy dla współczesnego malarstwa polskiego mają znaczenie prekursorów i heroldów: Witold Pruszkowski (1846-1896) był jednym z najszlachetniejszych obok Grottgera reprezentantów romantyzmu w malarstwie polskim, z głęboką miłością w lud i w wielkie przeznaczenie narodu wpatrzonym poetą, który swoje marzenia, tęsknoty i ukochania wyrażał w obrazach pełnych wizjonerskiej siły i nawskróś nowoczesnego ducha. Władysław Podkowiński (1876-1895) pierwszy przeniósł na grunt polski impresjonizm francuski w obrazach przepojonych światłem, życiem, prawdą i tryskających olśniewającym talentem. Jego symboliczna kompozycja „Szał" jest jedną z najwspanialszych w sztuce manifestacji żywiołowego, płomiennego ducha młodości. Maksymiljan Gierymski (1846-1874) posiadał wybitny talent kolorystyczny, i w pracach swych, czy to w scenach z powstania, czy to w przedstawieniach polowań, czy wreszcie w pejzażach, zapowiadał ten kierunek nowożytny, który odrzucając idealizowanie i poetyzowanie usiłuje dać naturę objektywną, niesfałszowaną, szczerą i prostą. Brat jego Aleksander Gierymski (1849-1901) przedstawia jeszcze bardziej czysty typ malarza w ścisłem słowa znaczeniu malarza, dla którego treść jest rzeczą małoznaczącą, a światło, barwa i przestrzeń jest wszystkiem. W wyrażaniu efektów zmierzchu i ulic rozświetlonych niepewnem światłem latarń był on mistrzem niezrównanym. Wreszcie Józef Chełmoński (1850-1914) był nigdy nie starzejącym się, wiecznie młodym malarzem-poetą, który z swą duszą potężną i tkliwą wchłonął całą poezję ziemi rodzinnej. Chełmoński jest ojcem nowoczesnego pejzażu polskiego, a zarazem pierwszym artystą, malującym chłopa prawdziwego, chłopa rzeczywistego, którego urobiło życie twarde na roli, a nie operetkowy sentymentalizm.

Poza tymi pięcioma wielkiemi malarzami, którzy zapisali się w historji sztuki polskiej jako zwiastunowie wspaniałego jego współczesnego rozkwitu, wszyscy niemal najwybitniejsi malarze współcześni pozostają w ścisłym związku z Akademją Krakowską, ta wyjątkowa na świecie Akademja, gdzie z katedr tryska życie i twórczość, a nie oschły pedantyzm.

Były rektor tej Akademji Jacek Malczewski przedstawia wśród artystów współczesnych typ może najbardziej narodowy i to nie dzięki zewnętrznym akcesorjom, ale dzięki wewnętrznym właściwościom ducha. Ten mistrz rysunku i charakterystyki, fantasta i mistyk, oblekający swe nieuchwytne i tajemnicze pomysły w kształt namacalnej rzeczywistości, ilustrator własnych nienapisanych poematów - wybił się na czoło współczesnego malarstwa polskiego zarówno swemi dziełami z epoki brunatnych pozów, jak i późniejszemi z epoki kolorystycznej.

Przedwcześnie zmarły Stanisław Wyspiański (1869-1907) jest jednym z najgenialniejszych twórców, jakich wogóle Polska wydała, zarówno jako nawskroś samodzielny poeta i dramaturg, który dał wyraz wstrząsający i potężny najgłębszym bólom narodu i absolutnej duszy ludzkiej, jak niemniej jako malarz, którego wyobraźnia wizjonerska waha się pomiędzy gotycką mistyką, zasuggestjonowaną grozę śmierci i zniszczenia a instynktownem   tragicznem, bo nieziszczalnem, ukochaniem Apolińskiego piękna i słonecznej radości.

Inny profesor Akademji w Krakowie Leon Wyczółkowski, zrazu malarz historyczny, potem pejzażysta, portrecista, twórca malowanych sarkofagów, kwiatów i akwafort okazuje w każdem swem znakomitem dziele wieczną młodość, junacki bujny temperament i niezrównane poczucie koloru. Jest to malarz może najbardziej z starszych artystów polskich w świetle rozkochany, który tajniki plein’airiu odkrył samodzielnie, obserwując naturę ukraińską, niezależnie od francuskich wzorów.

Najświetniejszy z pejzażystów polskich Jan Stanisławski (1860-1907) stworzył szereg porywających krajobrazów, które w rozmiarach niemal miniaturowych zamykają ogromne fale kryształowego liryzmu. Są to najpiękniejsze sonety, jakie kiedykolwiek wyśpiewano w barwach dyskretnych, wytwornych, cudownie sharmonizowanych o stepowej przestrzeni, świetle, uliczkach w Perugii i cerkiewkach ukraińskich.
Józef Mehoffer jest dekoratorem w wielkim stylu, o czem świadczą wymownie jego polichromie skarbca i kaplicy Radziwiłłów na Wawelu oraz sławne witraże katedry w Fryburgu. Zasadniczą cechą jego talentu jest refleksja, rozwaga, brak wszelkiego rozwichrzenia, przewaga pierwiastków intellektualnych nad uczuciowymi i spokój. Z temi właściwościami temperamentu łączy on wysokie zalety czysto formalne: rysunek bez zarzutu i świetny koloryt, mądrze do tematu zastosowany.

Szereg znakomitych profesorów Akademji Krakowskiej zamykają: Teodor Axentowicz, który dawniej malował pełne życia i barwy sceny z życia ludu a obecnie poświęcił się wyłącznie   portretom i studjom kobiecym, w których nie idzie o głębię i wyrazistość psychologiczną, ale o elegancję, wdzięk, zewnętrzną kulturę fizyczną i wytworność, wrażliwą i nerwową; Juljan Fałat, mistrz techniki akwarelowej, pogodny, tryskający temperamentem malarz polowań, kniej, śniegu, kościołów wiejskich ocienionych drzewami i widoków krakowskich; Wojciech Weiss, twórca z rodu Velasquezów i Rembrandtów, którego zajmują przedewszystkiem problemy malarskie, mające na celu wywołanie zamierzonych wrażeń wzrokowych bez chęci wzruszenia środkami literackimi; Józef Pankiewicz, mało ogółowi znany subtelny poeta-marzyciel, który świetną barwą i wykwintnym rysunkiem stwarza melancholijne nastroje zmroku, deszczu i opuszczonych cichych zakątków; wreszcie Stanisław Dębicki z równem powodzeniem uprawiający sztukę czystą i stosowaną, malarstwo i ilustrację.

Skupienie około Akademji tylu pierwszorzędnych talentów wywołało w Krakowie niezwykle ożywiony ruch artystyczny. Stanisławski stworzył całą szkołę pejzażystów, wśród których szczególnemi zdolnościami odznaczyli się: Stanisław Kamocki, Stefan Filipkiewicz, Józef i Stanisław Czajkowski, Stanisław Kuczborski, Henryk Szczygliński, Jan Skotnicki. Dekoracji i zdobnictwu poświęcają się z powodzeniem. Frycz, Uziembło, Procajłowicz i Bukowski. Śladami Wyspiańskiego podążają Rembowski i Tymon Niesiołowski. Malczewskiego naśladował początkowo Pronaszko, uczniem jego był również Vlastimil Hoffmann, który później zdobył się na własny ton w kompozycjach religijnych, owianych szczerym i prostym sentymentem. Tu wymienić także należy Władysława Skoczylasa, zdolnego grafika.

Z Krakowskiej Akademj i wyszli także trzej artyści, którzy pochodzeniem i stosunkami, a po części i stałym pobytem należą do Lwowa, a którzy wśród młodszej generacji malarzy pojęli   naczelne stanowisko. Są to: Kazimierz Sichulski, Fryderyk Pautsch, Władysław Jarocki. Początkowo drogi ich były wspólne. Z ogromną siłą, brawurą i niezwykłem temperamentem malowali typy i sceny huculskie. W późniejszym rozwoju Sichulski przeszedł na pole malarstwa dekoracyjnego i stworzył szereg kartonów do witraży i mozaik, podbijających ogromnem poczuciem stylu dekoratywnego, świetnością kompozycji i barwy, oraz intensywnością uczucia. Zasłynął również jako twórca kapitalnych karykatur i subtelnych pejzażów. Pautsch, przezwyciężając stopniowo naturalizm, jakkolwiek tematowo pozostał przeważnie w obrębie świata kościelnego, stał się twórcą wspaniałych kompozycji, w których chłopi przemieniają się w potężne, realistyczne symbole żywiołu i układają się w heroiczny rytm słonecznego dytyrambu. Jarocki wreszcie przerzuciwszy się z Huculszczyzny w świat górali tatrzańskich osiągnął przedziwną plastykę sylwety i monumentalność kształtu, co w związku z syntetycznem traktowaniem barwy kwalifikuje go na malarza siły i trwałości życia. Wszyscy trzej są również znakomitymi portrecistami.

Poza szkołą krakowską jest jeszcze wśród młodej Polski malarskiej kilka świetnych talentów. Olga Boznańska w swych wytwornych portretach wydobywa - za przykładem Carrièrea'a - z postaci tylko to, co jest decydujące dla zewnętrznej i psychicznej charakterystyki, podczas gdy reszta tonie w szarawo popielatej mgle. Władysław Ślewiński i Ignacy Pieńkowski propagują w Polsce swemi pełnemi uroku obrazami idee Gauguin’a i Cezanne’a, streszczające się w dekoratywności płaszczyzn i w symbolizmie barw. Obrazy Witolda Wojtkiewicza, który z miłością zagłębiał się w tajemniczy świat uczuć i marzeń dziecka każą serdeczne żałować przedwczesnej śmierci tego oryginalnego malarza. Alfons Karpiński umie nadawać swym głowom kobiecym specjalny rys demonicznej lub perwersyjnej zmysłowości. Edward Okuń jest zdolnym symbolistą i ilustratorem. Wreszcie Ferdynand Ruszczyc dziekan Wydziału sztuk pięknych Uniwersytetu w Wilnie, zajął jedno z najważniejszych miejsc, jako pejzażysta, który do krajobrazu polskiego wniósł nowe wartości. Jest to malarz śmiały, pełen męskiej mocy, posiadający głębie uczucia dramatycznie ożywionego, które, jak w słynnej „Ziemi" wznosi się do wyżyn potężnego symbolu. Znakomitymi portretami zasłynął Konrad Krzyżanowski a Noakowski pełnemi poezji i sentymentu kompozycjami architektonicznemi.

Z młodszych malarzy lwowskich talent niepośledniej wartości wykazali Włodzimierz Błocki i Józef Wodyński.

Z malarzy polskich, należących do kolonji paryskiej zasługują na wymienienie: Jerzy Merkel, Muttermilchowa, Mieczysław Jakimowicz (twórca subtelnych rysunków treści widziadlanej i symbolicznej) Leopold Gottlieb, Jan Rubczak (wybitny akwaforcista), Eugenjusz Żak i inni. Niektórzy z tych artystów przyswajają sobie skwapliwie najnowsze kierunki ekscentrycznej mody paryskiej, wzorując się na obrazach Mattisse’a i Futurystów. W ostatnich czasach malarze nowatorzy, przybrawszy nazwę Formistów, walczą o zwycięstwo pod przewodem braci Andrzeja i Zbigniewa Pronaszków, oraz artystów grupujących się około poznańskiego pisma artystycznego „Zdrój".

Więcej jako teoretyk, niż jako malarz położył wielkie zasługi około rozwoju nowszej sztuki polskiej Stanisław Witkiewicz, znakomity znawca i krytyk, autor wspaniałych monografji o Matejce i Kossaku.
Już z tego pobieżnego przeglądu okazuje się jak bujnie i wspaniale rozkwitło malarstwo polskie ostatniej doby. Czy malarstwo to posiada własną fizjognomję jako wytwór kulturalny odrębnej grupy narodowej? Stanowczo tak, jeśli weźmiemy pod uwagę najwybitniejszych twórców. Temperament narodowy, wykazujący niezłomną krzepkość i sprężystość, pomimo spowijającej go od czasu do czasu mgły melancholji przebija się wyraźnie u naczelnych malarzy polskich w żywości kolorytu i w energicznym sposobie prowadzenia linji. Jeśli dodamy do tego powtarzające się często tematy narodowe, oraz swoisty charakter polskiego ludu i polskiego pejzażu otrzymamy zasadnicze cechy tego malarstwa, odróżniające je stanowczo od ogółu produkcji malarskiej innych narodów.
Podobnie jak malarstwo była też i rzeźba w Polsce od Xl-go aż do początków XlX-go wieku przeważnie dziełem wpływów i rąk obcych.

Ponieważ kreślenie zarysu dziejów dawnej rzeźby w Polsce nie leży w planie tego szkicu, musimy pominąć zabytki z epoki romańskiej, wielką twórczość Wita Stwosza (ok. 1435-1533), najgenjalniejszego rzeźbiarza z tej strony Alp na przełomie wieków średnich, o którego narodowość spór się toczy między Polakami a Niemcami, prace artystów z epoki renesansu (Bartolomeneo Berecci, Giovanni Marja Padova, Jan Michałowicz z Urzędowa), baroku (Santi Gucci, Fontana), rococa i empiru (Thorwaldsen) i przystępujemy odrazu do tych rzeźbiarzy Polaków, którzy wystąpili w pierwszej połowie XIX wieku.
Zrazu uprawiają oni mniej lub więcej wiernie pseudoklasycyzm. Z artystów tej kategorji odznaczyli się: Henryk Stattler (1834-1877), który w Krasiczynie wykonał doskonały grobowiec księżnej Sapieżyny, Leon Szubert (1830-1857) twórca dzieła „Klątwa śpiewaka“, natchnionego poematem Uhlanda i bardzo swego czasu ceniony Parys Fillippi (1836-1874). Z artystów późniejszych generacji wybili się na pierwszy plan: Wiktor Brodzki (1825-1904), twórca doskonałej rzeźby „podszepty miłości“ w Muzeum narodowem we Lwowie, oraz subtelniejszy od niego, były profesor Akademji Krakowskiej Walerjan Gadomski, którego najbardziej znanem dziełem jest posąg Kopernika w westybulu Krakowskiej Akademji umiejętności, tudzież uczniowie jego Tadeusz Błotnicki i Alfred Daun.

Olbrzymi, samorodny talent posiadał Antoni Kurzawa (1843-1898), autor genjalnego projektu na pomnik Mickiewicza, którego odrzucenie na konkursie złamało życie artysty. Pośród zmarłych rzeźbiarzy polskich wielkie uzdolnienie posiadali nadto: Marceli Guyski (1830-1893), twórca powszechnie znanych biustów Adama Mickiewicza i sławnej artystki dramatycznej Heleny Modrzejewskiej, Cyprjan Godebski, którego najznakomitszemi działami są pomniki Mickiewicza w Warszawie i Agenora hr. Gołuchowskiego we Lwowie, przedwcześnie zmarli Stanisław Lipiński i Antoni Pleszowski, oraz Tadeusz Baracz (pomnik króla Jana III we Lwowie) Leonard Marconi (pomnik wielkiego komedjopisarza Aleksandra hr. Fredry), Antoni Popiel (pomnik Mickiewicza we Lwowie i Kościuszki w Ameryce), wreszcie rzeźbiarska uczenica Guyskiego Antonina Pożniatowska, oraz zmarły przed wojną w Rzymie Teodor Rygier.

Do starszego pokolenia żyjących rzeźbiarzy polskich należą: Antoni Madeyski pełen talentu twórca grobowców Królowej Jadwigi i Władysława Warneńczyka w Katedrze na Wawelu; przebywający stale zagranicą, obecnie w Wenecji Mieczysław Zawiejski, odznaczający się wytwornością i delikatnością form Henryk Glicenstein; najlepiej wśród artystów polskich wyczuwający piękno ciała ludzkiego Pius Weloński („Gladyator") i Piotr Wojtowicz („Porwanie Sabinek") zamieszkały stale we Wiedniu Stanisław Roman Lewandowski, uzdolniona rzeźbiarka pochodząca z Krakowa Tola Certowicz.
Wiele pierwszorzędnych talentów znajdujemy wśród młodszej generacji rzeźbiarzy, należących do obozu „Młodej Polski". Najwybitniejszym wśród nich jest bezsprzecznie Ksawery Dunikowski, artysta posiadający własny oryginalny styl; w początkach swej twórczości uprawiał symbolizm, przekraczający pod pewnymi względami granice plastyki, a obecnie, zwłaszcza w figurach dla kościoła Jezuitów, przeszedł do rzeźby syntetycznej i dekoratywnej. Profesor Akademji Krakowskiej Konstanty Laszczka tworzy przeważnie głowy i biusty ujmujące subtelnością wykończenia i psychicznej charakterystyki. Edward Wittig, zwany przez Francuzów jednym z najlepszych duchowych uczniów Rodina, jest mistrzem techniki, umiejętnym stylizatorem, budującym swe kompozycje architektonicznie, znawcą wykwintnym wdzięków kobiecych i śmiałym nowatorem, który z powodzeniem rozwiązuje problem t. zw. koloru w rzeźbie. Stanisława Ostrowskiego interesują bardziej problemy psychiczne. Siłą jego jest umiejętność intuicyjnego wczucia się w bogate i skomplikowane życie jednostek stojących na szczycie kultury. Jego biusty Mickiewicza i Norwida należą do najlepszych dzieł współczesnej rzeźby polskiej. Artystą wielkiej miary jest Wacław Szymanowski, który w początkach swej twórczości oddawał się malarstwu. Jakkolwiek zdradza upodobanie modernistyczne, główną jego zaletą jest dar ogromnie intensywnej charakterystyki naturalistycznej. Obok pomnika Słowackiego i Chopina głównem jego dziełem jest „Pochód królów i bohaterów polskich na Wawel", kompozycja o monumentalnym zakroju, która stała się najważniejszym wypadkiem w sztuce polskiej ostatnich lat przed wojną i wywołała ożywioną polemikę. Ciekawy typ samouka i artysty „z Bożej łaski" przedstawia Bolesław Biegas, mieszkający w Paryżu, który z ubogiego pastuszka wiejskiego stał się głośnym rzeźbiarzem. Prawdopodobnie do historji przejdą nie tyle jego rozwichrzone kompozycje mistyczno-symboliczne, ile naprawdę świetne biusty naturalistyczne. Do wybitnych rzeźbiarzy zalicza się również Jan Szczepkowski, którego biusty kobiece mają w sobie coś z renesansowego wdzięku i subtelności Verrocchia.
Na wymienienie zasługują jeszcze Jan Nalborczyk, Kazimierz Chodziński, Henryk Kunzek, twórca ufundowanego przez Paderewskiego pomnika grunwaldzkiego w Krakowie. Antoni Wiwulski, rzeźbiarze zwierząt Ludwik baron Puszet i Jan Góralczyk, przypominający Trubeckiego Lepla, snycerz Wojciech Brzega, medaljerzy Wincenty Trojanowski i Jan Raszka, Gustaw Gwozdecki (zarazem oryginalny malarz) i

Nadelmann, Włodzimierz Konieczny, który zginął na polu bitwy jako oficer Legjonów polskich i Sobczak.
Jakkolwiek w czasach dawniejszych rzeźba w Polsce wykazuje bez porównania więcej dzieł znakomitych, niż malarstwo, to przeciwnie nowsza rzeźba polska pozostała, jeśli się ją weźmie jako całość, znacznie w tyle poza współczesnem malarstwem. Przyczyna tego leży nie w braku artystów i talentów - bo tych jest dosyć, ale w niezamożności społeczeństwa, które zmuszone do niedawna prowadzić wytężoną walkę o byt polityczny i ekonomiczny, wyjątkowo tylko mogło sobie pozwolić na taki niewątpliwy zbytek, jakim jest rzeźba monumentalna.
Brak niepodległości państwowej i pod tym względem, jak pod wielu innymi, ciężył na narodzie polskim fatalnie. Wolność, którą Polska obecnie odzyskała, otwiera także przed sztuką polską przyszłość wspaniałą.

Piotr Michałowski
Piotr Michałowski
Artur Grottger
Artur Grottger
Józef Brandt
Józef Brandt
Juliusz Kossak
Juliusz Kossak
Jan Matejko
Jan Matejko
Aleksander Gierymski
Aleksander Gierymski
Józef Chełmoński
Józef Chełmoński
Józef Chełmoński
Józef Chełmoński
Jacek Malczewski
Jacek Malczewski
Teodor Axentowicz
Teodor Axentowicz
Apolinary Kędzierski
Apolinary Kędzierski
Julian Fałat
Julian Fałat
Stanisław Lenz
Stanisław Lenz
Jan Stanisławski
Jan Stanisławski
Jan Stanisławski
Jan Stanisławski
Apolinary Kędzierski
Apolinary Kędzierski
Stanisław Masłowski
Stanisław Masłowski
Stanisław Wyspiański
Stanisław Wyspiański
Józef Mehoffer
Józef Mehoffer
Stefan Filipkiewicz / Jan Stanisławski
Stefan Filipkiewicz / Jan Stanisławski
Fryderyk Pautsch
Fryderyk Pautsch
Władysław Jarocki
Władysław Jarocki
Kazimierz Sichulski
Kazimierz Sichulski
Wojciech Weiss
Wojciech Weiss

keyboard_arrow_up