고급검색 고급검색

Rzut oka szczegółowy na pieniążki z powyższych wykopalisk pochodzące, i chronologiczne onych uporządkowanie


Nie zbywało nigdy mieszkańcom ziemi naszéj na powodach zakopywania skrzętnie uzbieranego grosza. Od zachodu Czechowie, od wschodu Rusini, Pieczyngowie i Jadźwierz pogańska, od północy Prusacy, a od południa Węgry i Tatarzy, kolejno prawie najeżdżali tę krainę, zbogacając się zabieranemi ztąd ludźmi i dostatkami. Użyli nieraz pokrzywdzeni z korzyścią prawa odwetu, nie jeden przecież z zabranych w niewolą jeńców już nie wrócił, a co przed nieprzyjacielskiém okiem ukrywając ziemią przysypał, pozostało jako haracz od spółczesnych przyszłości należny. Wreszcie wojny domowe dwa wieki przeszło trwające nie jednę takiego zakopywania wskazały konieczność. Jeżeli zatém nie w każdym roku, to w każdéj przynajmniéj ćwierćwiekowéj przestrzeni czasu zakopywano skarby niezawodnie. Z tych wiele zapewne wyszło już na wierzch bez żadnego po sobie śladu, wiele jeszcze bezwątpienia ziemia we wnętrznościach swoich ukrywa.

Z pomiędzy wykopalisk nad któremi jakiekolwiek naukowe postrzeżenia zrobione być mogły, Obrzyckie bezwątpienia pierwsze co do dawności trzyma miejsce. Składało się ono zarówno z monet łacińskich, jak greckich czyli Byzantyńskich i Mohammedańskich, a podobne pieniądze jak namienia p. Juliusz Friedlaender wykopane były także w Bierkowie na Pomorzu. Najpóźniejsze monety które się w niém znalazły, bite były (jak w swojém miejscu namieniłem) pomiędzy latami 974 i 993, a zatém odpowiadają panowaniu Mieczysława I; a w szczególności epoce wojny z Lutykami przez tegoż okołu roku 985 prowadzonéj, któréj teatr do tamtéj okolicy łatwo mógł się rozciągnąć, i zagrzebania w ziemię skarbu być powodem.

Wykopaliska w Paprotni, Kaskach, Sierpowie i Trzebuniu bezpośrednie po tamtém zajmują miejsce; tworzą one oddział w ścisłym z sobą związku zostający, i mniéj więcéj jednocześnie dla tychże samych powodów w ziemi ukryte zostały. Miejsce nawet znalezienia dwóch pierwszych zaledwie półmilowa przestrzeń przedziela. Najpóźniejsze w nich znajdujące się monety odpowiadają właśnie epoce śmierci Mieszka II. Powszechna wśród bezrządu po śmierci tego monarchy trwoga, bunt następnie Masława i wynikłe z tego powodu klęski krajowe, były przyczyną zagrzebania tych czterech skarbów, o czém obszerniéj Lelewel w objaśnieniu pieniędzy Trzebuńskich namienił.

Z rozbioru tychże pieniążków równie jak w Sierpowie wykopanych okazało się, że pomiędzy niémi były i takie których epoka wybicia najwcześniéj w r. 1042 przypaść mogła. Okoliczność ta obala przypuszczenie Albertrandego jakoby się te zagraniczne pieniądze do nas z orszakiem córki Godwina dostały, gdyż przejazd téj hrabianki przez Polskę najpóźniéj w r. 1040 mógł mieć miejsce; ale każe wnioskować że to była moneta powszechnie w kraju naszym podówczas używana.

W Obrzycku nie było żadnéj Polskiéj monety, toż samo w Kaskach i Sierpowie. Pomiędzy Trzebuńskiemi znajdowały się niektóre Solidy które się Lelewelowi zdają monetą Bolesława Chrobrego, co jednak wielkiéj jeszcze ulega wątpliwości jak o tém w swojém miejscu mówiłem. Zresztą są to pieniądze zachodnio-Europejskie, Niemieckie, Czeskie i Anglosaxońskie, a między Obrzyckiemi pomięszane z wschodnią monetą rozmaitych dynastyi Arabskich, a ztąd widać, że przez cały ciąg panowania Mieczysława I. Bolesława Chrobrego i Mieszka II., taka moneta w powszechnym była u nas obiegu, i miejsce krajowych pieniędzy jeżeli nie wyłącznie, to w znacznéj przynajmniéj części zastępować musiała.

Nie można tu przecież spuścić tego z uwagi że pomiędzy owemi szerokiemi solidami były także mniejsze nierównie z grubo wywiniętym na obie strony brzegiem talerzykowate pieniążki. W Obrzycku znalazły się one z imieniem Ottona, pomiędzy Trzebuńskiemi doczytał się na niektórych Lelewel imienia Henryka, lecz w ogólności legendy na nich są ułamkowe, a raczéj zagadkowe, i same tylko po ubu stronach widoczne różnokształtne krzyże.

Rozbierając jednak bliżéj owe urywkowe napisy znajdujemy; że w nich stale ukazuje litera R i X dosyć często I i A albo C i V nieco rzadziéj E, a niekiedy G i M. Upatruje w tym Lelewel Regina Civitas i z tego powodu miasto Ratyzbonę za miejsce wybicia téj monety naznacza.

Oprócz licznych wykopalisk w krajach Słowian nad Elbiańskich, powtórzyła się ona u nas w Dobiesławicach i Woli Skromowskiéj z innémi Polskiemi pieniędzmi pomięszana, a skarby z pod Zaniemyśla w Wielkiém Księstwie Poznańskiém, Małéj Chruszczyny w powiecie Miechowskim, i Grójca w powiecie Warszawskim, całkiem się z niéj składały. Nie w południowych zatém Niemczech, ale w przestrzeni ziemi pomiędzy Wisłą i Elbą jéj ojczyzny szukać należy. Podlegała ta przestrzeń berłu trzech pierwszych monarchów chrześcijańskich w Polsce, w północnéj swojéj części także niekiedy cesarskiéj koronie była hołdowniczą. Pieniądze więc na niéj wybijane mogły nosić na sobie zarówno Niemieckich Cesarzów, jak i Polskich monarchów piętno.

Pomiędzy owemi miseczkowatemi pieniążkami o których właśnie mówię, są jedne większego wymiaru, na czyściejszém wybijane srebrze, z brzegami mniéj wywiniętemi; takie nad Elbą od innych są pospolitsze, u nas przeciwnie w mniejszéj nierównie znajdują się ilości. W Skromowskiéj Woli naprzykład tylko trzecią część innych stanowiły, a w Chruszczynie i pod Grójcem zaledwie może dziesiątą. Te więcéj się do Niemieckich zbliżają, i zarówno imiona Ottonów jak i Henryków choć szczątkowo wyrażone noszą na sobie.

Lecz są drugie mniejsze z brzegami mocniéj wystającemi, stożkowate, to jest szersze z jednéj strony jak z drugiéj, a im to wszystko w wyższym posiadają stopniu tém z podlejszego kruszcu wybite. Pospolicie są beznapisowe, na większych tylko i czyściejsze srebro mających widać pojedyncze litery, które wyżéj przytoczyłem, a niekiedy imie Ottona, ale w otoku nie zaś między ramionami krzyża jak na poprzednich zamieszczone.

Cztery litery tego imienia przedzielone są na takich pieniążkach ośmią klinowatemi znakami które po dwa pomiędzy każdą z liter stoją. To okazuje że owe klinowate znaki do napisu wcale nie należą, tylko służą do zapełnienia próżnego w otoku miejsca. Zapatrując się stosownie do téj uwagi na talerzykowate pieniążki mające w legendzie litery R i X znajdziemy w nich na wspak:
na stronie głównéj A ΔΔ X ΔΔ I ΔΔ R… Rixa,
na stronie odwrotnéj X ΔΔ U ΔΔ R ΔΔ C…Crux.

Ryxa królowa żona Mieszka II. sprawowała przez niejaki czas rządy kraju po jego śmierci w imieniu nieletniego syna Kaźmirza. Jéj skłonność ku Niemcom a nienawiść do rodu nad którym panowała, była powodem że ją wygnano z królestwa. Zamieszki jakie się w takim bezrządzie rozwinęły, trapiąc przez lat kilka Polskę, spowodowały miedzy innemi zakopanie czterech opisanych przezemnie skarbów, w których się moneta spółczesna znajdować musiała. Dla czegóż byśmy więc owéj monety Ryxie przyznać nie mieli, tém bardziéj że wszystkie exemplarze na których imie to wyraźniéj było wypisane z Trzebuńskiego i Grójeckiego wykopaliska pochodziły?

Przyjąwszy tę monetę za Polską, łatwo już wytłomaczymy sobie jéj obecność w każdym skarbie, i łatwo podług niéj epokę następnych wykopalisk naznaczymy. Pod Grójcem, Chruszczyną, Zaniemyślem, w miejscach o kilkadziesiąt mil od siebie odległych całe stanowiła wykopaliska, ale na ostatnich już rzadziéj widać Ryxy imie, natomiast częściéj zamiast krzyża znajduje się na jednéj stronie monety berło i pastorał, a te późniejszemi nieco się zdają.

Bezwątpienia ta sama katastrofa była powodem zakopania zarówno Chruszczyńskiego jak Zaniemyślskiego skarbu, to jest najazd Brzetysława Czeskiego. Książe ten złupiwszy Kraków ciągnął następnie do Gniezna, zkąd z bogatemi skarbami do Pragi uszedł. I Chruszczyna mała, i Zaniemyśl na drodze mu prawie były. Tym sposobem epoka ich ukrycia w ziemię przypadłaby na rok 1038 to jest na lat kilka przed zakopaniem skarbów w Kaskach, Paprotni, Sierpowie, Trzebuniu i Grójcu, z powodu buntów Masława.

Dla czego pieniążki te tak wiele do Niemieckich mają podobieństwa, nie trudno odgadnąć. Matka Kaźmirza była rodem i duszą Niemką, on sam w Niemczech wychowanie odebrał, i przez Niemców posiłkowany na Polskim zasiadł tronie. Massa pieniędzy które do nas drogą handlu z Danii przychodziły, przebywała przez kraje Wendami czyli nad Elbiańskiemi Słowianami osiadłe, kraje te więc ważnym dla handlu zrobiła punktem. Wendowie cesarzom Niemieckim podlegli bili pod ich imieniem sobie właściwą miseczkowatą monetę, która się od nich po całych Niemczech i Polsce rozchodziła. Miała ona jak się zdaje obieg powszechny, i dla tego chętnie naśladowaną być mogła.

Z tego com wyżéj powiedział wynika, że po wykopaliskach z Chruszczyny, Zaniemyśla i Grójca należy położyć wykopaliska Dobiesławickie i z Woli Skromowskiéj. W obudwóch znajdowała się jeszcze owa miseczkowata moneta, w obudwóch były przy niéj te same Bolesławowskie i Władysławowskie denary. Różnią się jednak między sobą te skarby naturą swoją, a nawet epoką zakopania. Dobiesławicki większy pod względem wartości kruszcowéj od Skromowskiego, składający się po większéj części z dwóch tylko gatunków monety, mający między pieniędzmi i srebrem w kawałkach ozdoby jubilerską robotą wykonane, był widać zamożnego rycerza własnością. Skromowski mniejszy i co do ilości, i co do wartości, ale za to w rodzaje monety obfitszy, pochodził z rąk nie tyle zamożnego jak oszczędnego właściciela. W tamtym może tylko jednoroczny a najwięcéj kilkoletni znajdował się dochód, w tym owoc długoletniéj oszczędności i mozolnéj pracy się okazywał. Tam była sama prawie gruba moneta, to jest całkowite denary z dobrego wybijane srebra, tu większą część stanowiły półdenarki i moneta że tak powiem zdawkowa z podłego kruszcu, z nader małą denarów liczbą.

Przy szczegółowém opisaniu pieniążków z Dobiesławickiego wykopaliska pochodzących, namieniłem, że między niemi Władysławowskie dawniejsze są od Bolesławowskich, a tém samém, że te ostatnie tylko do Krzywoustego (1102 - 1139) albo do Kędzierżawego (1148 - 1173) należeć mogą, gdyż ci tylko dwaj mieli poprzednikami Władysławów.

Nietylko obecność owéj miseczkowatéj z krzyżami monety którą za pomniki menniczne z czasów Ryxy i Kaźmirza pierwszego uważać należy, nietylko obecność Węgierskich pieniędzy z imionami królów Władysławowi Hermanowi spółczesnych, ale i wzgląd na wypadki pod panowaniem Krzywoustego zaszłe, przemawiają za wcześniejszą datą zakopania Dobiesławickiego skarbu. Bolesław Krzywousty bowiem popierał sprawę wygnanego z Węgier Borysa syna Kolomanowego z Ruskiéj spłodzonego księżniczki, chcąc go po śmierci Stefana na tronie Węgierskim osadzić. Po nieszczęśliwéj bitwie w któréj część posłanego temuż na pomoc wojska zginęła, i po któréj Borys z Węgier uchodzić musiał, dał jeszcze wygnańcowi przytułek, wyznaczywszy mu starostwo Wiślickie na przyzwoite utrzymanie.

Niewdzięczny Borys podmówiony przez Rusinów, korzystając z nieobecności monarchy który się był na zjazd z cesarzem do Bamberga wybrał, zatrważa naprzód szlachtę pozorem blizkiego niebezpieczeństwa, a zgromadziwszy ją do Wiślicy, Rusinom z całémi majątkami oddaje. Wieś Dobiesławice o mil dwie od Wiślicy leżąca, bardzo łatwo w téj klęsce pana, a zakopane w niéj pieniądze właściciela stracić mogły. Ani pod Bolesławem Kędzierzawym, ani pod żadnym z Władysławów, ziemia Krakowska nie była tak zagrożona, aby jéj mieszkańcy zmuszeni byli chować swój majątek przed nieprzyjacielem.

Tym sposobem Dobiesławickie Władysławy pochodzą z czasów Władysława Hermana, a Bolesławy z czasów Bolesława Krzywoustego.

Te same pieniążki powtórzyły się i w Woli Skromowskiéj, ale w liczniejszém innych równie Bolesławów jak Władysławów towarzystwie. Namieniłem w swojém miejscu, że najdawniejsze z pomiędzy Skromowskich napisowych monet są Bolesławowskie z konikami podobnie talerzykowatą postać mające, jak monety na podobieństwo Wendyjskich pod panowaniem Ryxy i Kaźmirza I. wybijane, i podobnie niskiéj próby w srebrze.

Mają one także pod względem technicznego wykonania niejakie z denarami Władysława Hermana podobieństwo, i dla tego bez wahania możemy je przyjąć za pomniki z czasów Bolesława Śmiałego (1058 - 1080).

Wszystkie inne pieniążki z napisem Bolesławów w Skromowskiéj Woli znalezione, tak te które były powtórzeniem Dobiesławickich, i pojedyncze tylko noszą na sobie figury, jak i inne na których obok stojącéj figury książęcia, znajduje się wyobrażenie siedzącego biskupa z księgą Ewangelii i ręką do błogosławienia podniesioną, zdają się do Bolesława Krzywoustego (1102 - 1139) należeć.

Widać w nich nawet stopniową zmianę typu, nad czém obszerniéj czytelnika w następnéj zastanowię części.

Temuż Bolesławowi przypisać trzeba pieniążki tego samego co ostatnie typu, w otoku samo tylko imie Świętego Wojciecha noszące, które największą część wykopaliska Skromowskiego stanowiły, a jak mniemam i te z beznapisowych, na których głównéj stronie wyobrażony jest rycerz smoka dzidą przebijający, a na odwrotnéj krzyż w potrójnym perełkowym obwodzie.

Chociaż bowiem postawa rycerza jest tutaj zupełnie odmienną, uzbrojenie jednakże onego takie samo jest, jak na poprzednich.

Przejdźmy teraz do Władysławów.

Były między niémi w Woli Skromowskiéj dwojakie: jedne które ściśle Dobiesławickim odpowiadały, a te w małéj znajdowały się liczbie, drugie od tamtych zupełnie odmienne, a te były liczniejsze.

Porównywając je z sobą wzajemnie, okazuje się, że do jednego monarchy należeć nie mogą. Nietylko bowiem na tych ostatnich odmiennym sposobem wypisane jest imie książęce, to jest nie Vladislaus ale Voldislaus albo Vlodislaus ale nawet rysunek nierównie w nich jest poprawniejszy i drobniejszy, a litery wcale nie klinowate.

Rysunek ten poprawniejszym jest nawet od rysunku wszystkich Bolesławowskich pieniędzy z tego wykopaliska pochodzących, co dowodzi że te drugie Władysławy od Bolesławów są późniejszemi, i że oczywiście do Władysława II. syna Krzywoustego (1139 - 1148) należą.

Dwie monety beznapisowe które pod względem rysunku tak między sobą, jak i z opisanym wyżéj Władysławowskim pieniążkiem mają powinowactwo, do panowania tegoż samego Władysława odnoszone być powinny. Przypatrując się rozmaitym stemplowym odmianom jakie się na ostatniéj przytrafiają, możnaby mniemać, że pieniądze takiego typu zarówno przez Władysława, jak i przez braci jego były wybijane. Na jednych bowiem widzimy szczątki napisu imienia Władysławowskiego Vol albo dislaus, na innych w monogrammacie daje się czytać imie Henryka. W każdym jednak razie jest to moneta bita przed wygnaniem Władysława z Krakowa, a jak z jéj ilości i dochowania exemplarzy wnosić było można, ona ze wszystkich monet Skromowskiego skarbu jest najpóźniejszą, i zakopaniu onego ściśle spółczesną. Epoki zatém tego zakopania pod panowaniem Władysława II. szukać należy.

Wiadomo z dziejów że dumny ten a względem braci niesprawiedliwy monarcha dla wygnania ich z wyznaczonych testamentem ojcowskim dzielnic Ruskiéj używał pomocy. Naszli Rusini przedewszystkiém Lubelską ziemię jako im sąsiednią, i Lublinian do poddania się Władysławowi, a opuszczenia Henryka najpierwéj skłonili. Popłoch jaki z tego powodu w dzielnicach uciśnionych braci powstał, mógł być łatwo któremu z mieszkańców Lubelskiego księstwa powodem, ukrycia na wzgórzystém dawnego Wieprza brzegowisku swego majątku, w ziemi, do któréj już potém nie wrócił, a to wszystko działo się w roku 1143.

Siedm wieków tedy kryła ziemia owo wielkie zapewne dla pierwotnego właściciela, ale większe nierównie dla dziejów naszych bogactwo. Przez ten czas i Wieprz pierwotnego zapomniał koryta, i owo wyniosłe wzgórze orném od niepamięci stało się polem. Obfite deszcze 1844 roku grubo spłókać musiały jego powierzchnią, kiedy ten sam pług który przez lat kilkadziesiąt skiby téj ziemi bezskutecznie dla zakopanego skarbu przewracał, wydobył go teraz na wierzch, i krajowéj oddał historyi. Wdzięczność tym którzy go dla niéj zachowali.

Zawiera on mówiące z pięciu panowań pomniki, pomniki przeszło całowiekową od siebie rozdzielone przestrzenią, a jednak chronologiczne po sobie następstwo najściśléj zachowujące, naoczne świadki życia i rządów jednego Kaźmirza, dwóch Bolesławów, i dwóch Władysławów naszych. Wszystkie wprawdzie były nam już poprzednio znajome, ale jednak największa część onych była dotąd nader rządkiém po zbiorach lubowników zjawiskiem.

Lecz wykopalisko Skromowskie nietylko ze względu na możność dokładnego oznaczenia epoki monet pięciu po sobie panujących monarchów naszych ważném jest dla badacza numizmatyki krajowéj. Pokazało ono jeszcze, że waga i próba kruszcu w monetach Piastowskich jest najmylniejszą zasadą do wnioskowania o epoce tych pomników, skoro dało poznać pieniążki tego samego typu ważące 9, 7, 6 i prawie 4 grany, skoro je dało poznać równie na czystém jak na podłém wybijane srebrze. Ono nauczyło, że śledzenie zmian w wadze i próbie kruszcu, wtedy tylko może służyć do zbadania dziejów średniowiekowéj mennicy, kiedy zkąd inąd mamy już oznaczoną epokę niepewnych pieniążków; ono nareszcie odkryło, że pod względem rodzaju monet mennica nasza największe z mennicą Węgierską ma powinowactwo, skoro okazało, że nieznanym podówczas w innych krajach przykładem, u nas, tak jak w Węgrzech, obok denarów, półdenary były wybijane.

Lecz mógłby mnie kto zapytać, dla czego się w Dobiesławicach niepokazały pieniążki Bolesława Śmiałego z konikami, kiedy się tam dawniejsze Wendyjsko-Polskie Kaźmirzowskie i późniejsze Władysława Hermana denary znalazły. Dwie mam na to odpowiedzi: naprzód: że wykopalisko Dobiesławickie nie jest naukowo wyczerpane, i jak nie można zaręczyć czyli się w niém owe niezgrabne konikowe pieniążki znajdowały albo nie, tak i tego nikt nie może zapewnić czyli owa Wendyjsko miseczkowata moneta z Dobiesławie, o któréj mi p. Kaźmirz Bandtkie z naocznego widzenia skarbu wspominał, była taką samą jak w Chruszczynie i Woli Skromowskiéj, to jest czy jest istotnie Polskiego czy Niemieckiego pochodzenia. Powtóre: że gdyby nawet taką samą była, (o czém wątpię), to i w takim razie owe pieniążki z konikami mogły być umyślnie ze skarbu wyłączone, jako nizkiéj próby kruszec w sobie mające, gdyż on samą tylko na lepszém srebrze wybijaną obejmował monetę.

Które się miejsce w tym szeregu wykopalisk należy skarbom z pod Koprzywnicy i Goryczan, trudno mi jest z pewnością oznaczyć, niemam bowiem o nich dokładnéj wiadomości, i niewiem czy przez jaką inną monetę z którémkolwiek z opisanych wykopalisk się łączą.

Zważając jednak że pochodzące z nich pieniążki mają w sobie podlejsze od innych srebro i postać więcéj od innych miseczkowatą, mniemałbym że są od Dobiesławiekiego i Skromowskiéj Woli a może nawet od Chruszczyńskiego dawniejsze. Środków dokładniejszego oznaczenia epoki pochodzącym z tych wykopalisk pieniążkom Piastowskim, szukać będę przez rozbiór typów, co będzie przedmiotem trzeciéj części obecnéj mojéj rozprawy.

Wykopaliska z pod Chruszczyny, Zaniemyśla, Grójca, na Wawelu, z Dobiesławic i Woli Skromowskiéj w bezpośrednim z sobą związku zostające, jak niemniéj z pod Koprzywnicy i Goryczan które z każdego względu pomiędzy niemi zamieście wypada, tworzą oddział równie dobrze odznaczony jak pierwszy ze skarbów Obrzyckiego, Kaskowskiego, z pod Paprotni, Sierpowskiego i Trzebuńskiego złożony. Wszelka moneta z nich pochodząca ma brzegi mniéj lub więcéj wywinięte, albo przynajmniéj zgrubiałe, a przez to postać mniéj więcéj talerzykowatą, co dowodzi, że do jéj wybijania pewnego rodzaju pierścieni używano. Tego rodzaju pieniążki rzadsze będą coraz w następnych wykopaliskach, a w niektórych wcale się nie znajdowały. Ich zatém obecność będzie nam wskazówką którym z pozostałych wykopalisk we względzie dawności pierwszeństwo przed innémi dać należy.

Widzieliśmy je dosyć licznie między Golickiemi, i cokolwiek w téj części skarbu Pełczyskiego która obejmowała typy w szczupłéj liczbie znalezione, a zatém od epoki zakopania znacznie dawniejsze. Golickie przeto wykopalisko zaraz po Skromowskiém winno być położone.

Dostarczyło ono samych Bolesławowskich i beznapisowych pieniążków, a z liczby tych jeden tylko typ i to w dwóch jedynie exemplarzach znaleziony, pokazał się był w Skromowskiéj Woli i wypadał tam na monetę Władysława II.

Z pozostałych siedmiu typów 3 są beznapisowe, a 4 noszą na sobie imie Bolesława.

Pomiędzy beznapisowemi jest jeszcze jeden z brzegami zgrubiałemi pod pewnym względem do pieniążków Władysława II. zbliżony, mający mianowicie takie same pod kątem ku sobie nachylane kréski w miejsce otokowego napisu, ale na którym pomysł rysunkowy zupełnie jest odmienny.

Przedstawia on bowiem z jednéj strony rycerza który się na bezbronnego i ręce jak do modlitwy wyciągającego człowieka mieczem zamierza, a na drugiéj orła porywającego zająca lub koźlę. Z tyłu rycerza znajduje się niekiedy miecz, albo znak do buławy podobny.

Wszystkie inne denary Golickie są cienkie, a przypatrując się ich technicznemu wykonaniu, widać, że stemple do nich przez majstrów jednéj szkoły były wyrabiane, widać nawet te same na nich menniczne znaki. Gdy zaś cztery pomiędzy niémi oznaczone są imieniem Bolesława, zdaje się więc, że i inne temuż samemu Bolesławowi przypisane być powinny.

W Dobiesławicach i Skromowskiéj Woli poznał czytelnik w towarzystwie tychże samych jak Golickie Władysławów, wcześniejsze od nich Bolesławowskie monety należące do Bolesławów Śmiałego i Krzywoustego, Golickie zatém Bolesławy już do innego Bolesława należeć nie mogą, jak do Kędzierzawego który bezpośrednio po Władysławie II. panował (1149 - 1174).

Owe zatém najdawniéj poznane Bolesławowskie denary które Dewerdek jako Szląskie do XIV odniósł stulecia, które Seyler literacką bronią na rzecz Chrobrego wywalczyć usiłował, które się nareszcie Ignacemu Potockiemu i Lelewelowi zdały monetą Krzywoustego, równie jak te które napis imienia książęcego w trzy wiersze albo w trzech łukowatych odcinkach mają rozłożony, a które Lelewel za pomniki Bolesława Śmiałego poczytał, znacznie niżéj w szeregu monet Piastowskich położone być muszą, niżeli je dotąd kładziono.

Tak tedy na młynarskiéj roli w Golicach zakopane zostały pieniądze z końca panowania Władysława II. i początku panowania Bolesława Kędzierzawego.

Do pierwszego z nich należy denar z brzegiem grubym mający na stronie odwrotnéj walkę rycerza ze lwem. Do drugiego z wszelką pewnością pięć denarów cienkich, z których trzy noszą na sobie imie książęce, dwa zaś inne są nieme.

Monetka z jeźdzcem na koniu i wśród łukowatych odcinków zamieszczonym imieniem Bolesława, mogłaby zarówno do Bolesława Kędzierzawego jak do spółczesnego mu na Szlązku Bolesława Wysokiego należeć, to tylko pewna, że epoka jéj wybicia na drugą połowę XII wieku przypada.

Nie można jéj zaprzeczyć niejakiego z późniejszemi brakteatami Szlązkiemi podobieństwa. Że się jednak w Golicach w Łęczyckiém w tak dalekiéj od Szlązka stronie razem z innémi monetami Bolesława Kędzierzawego znalazła, raczejbym ją za monarchiczną jak za lenniczą uważał.

Pieniążek z ptakiem porywającym zająca większe ma wprawdzie podobieństwo z powierzchowności do monet Władysława II. niż do Bolesławów Golickich, mniemałbym jednak, że pod panowaniem Kędzierzawego może jeszcze nie udzielném, ale w Mazowszu za życia brata Władysława był wybitym.

Te same albowiem menniczne znaki to jest miecz i buławę na nich znajduję, jakie się na niektórych Bolesławowskich cienkich denarach mających na odwrociu obraz Ś. Wojciecha dają spostrzegać.

Biorąc jeszcze raz na uwagę poznane wyżéj pieniądze Bolesława Kędzierzawego, tę w nich dostrzeżemy osobliwość, że na jednych znajdują się cztery, na drugich trzy, na innych jedna tylko książęca figura albo popiersie. Jeżeli popiersia dodatkowe na odwrociu niektórych widzieć się dające, oznaczają istotnie braci Bolesława (jak się tego nie bez zasady Lelewel domyśla), nie trudno będzie ich epokę oznaczyć.

I tak pieniążek który trzy popiersia za stołem na odwrotnéj stronie przedstawia, nie mógł być bitym jak pomiędzy rokiem 1149 a 1167 w którym zginął Henryk książę Sandomirski; pieniążek zaś na którym dwie tylko osoby za stołem siedzące są wyobrażone, już po śmierci Henryka wybitym być musiał.

Bliższe przypatrzenie się owym niezgrabnym figurkom, dziwnie to przypuszczenie potwierdza. Na tym bowiem denarze który trzy osóbki za stołem przedstawia, głowy dwóch z prawéj strony siedzących osób najczęściéj pokrywa mitra książęca, główka zaś osóbki siedzącéj na lewym końcu stołu stale jest w czépcu dziecinnym. Główka ta oznacza bezwątpienia młodocianego jeszcze Kaźmirza, któremu ojciec przy śmierci żadnéj nie wyznaczył dzielnicy.

Po nieszczęśliwym zgonie Sandomirskiego Henryka, wedle świadectwa pism spółczesnych, pozostałe po nim księstwo na trzy części zostało rozdzielone. Z tych jednę otrzymał Kaźmirz, i wtedy dopiero rządzić począł. Ztąd też na późniejszéj monecie Bolesława Kędzierzawego wyobrażony jest spólnie z bratem Mieszkiem Wielkopolskim jako najwyższą piastujący władzę.

W któréj jednak epoce mogły być bite pieniądze Bolesława Kędzierzawego z pojedynczém wyobrażeniem monarchy, trudniéj jest oznaczyć. I Mieczysław bowiem Wielkopolski, i Kaźmirz, o wiele lat Bolesława przeżyli. Zdaje się rzeczą najpodobniejszą do prawdy, że pod panowaniem tego monarchy i bracia jego bili pieniądze w swoich dzielnicach, ale na nich jego popiersie obok swoich umieszczać byli obowiązani. Wypadałoby ztąd, że pieniążki Kędzierzawego z kilkoma popiersiami, bite były pod jego panowaniem albo w Wielkopolsce przez Mieszka, albo w księstwie Sandomierskiém naprzód przez Henryka, a potém przez Kaźmirza.

W każdym razie zakopanie skarbu w Golicach nastąpić musiało po roku 1167, ale co do niego mogło dać powód, tego dziejami krajowemi objaśnić nieumiem. Zdaje się że to nie powszechnéj trwodze przypisać należy, ale prostéj obawie właściciela aby skradzionym nie został.

Inne jeszcze typy Bolesława Kędzierzawego znalezione w towarzystwie takich samych denarów i półdenarków Władysława II. jakie w Skromowskiém wykopalisku poznał czytelnik, wykażę na swojém miejscu z rozbioru pieniążków Pełczyskich.

Po wykopalisku Golickiém należy położyć Głogowskie. Nie łączy się ono z żadném z poprzednich bezpośrednio, dwie atoli monetki z niego pochodzące acz cienkie i odmiennego zupełnie wejrzenia, te same przecież godła przedstawiają na sobie, które czytelnikowi na niektórych Skromowskich ukazałem. Zresztą znajdujemy w tém wykopalisku imiona Bolesława, Mieszka i Władysława.

Pomiędzy niémi Władysławy były najliczniejsze i najlepiéj dochowane, a te były dwojakie: jedne które nie dadzą się wcale porównać z monetą Władysława I. i II. i widocznie od niéj późniejsze, drugie jakkolwiek cienkie, nieco przecież podobieństwa do denarów Władysława II. przedstawiają. Zdaje się więc, że te Głogowskie Władysławy z dwóch epok pochodzą; to jest z epoki panowania Władysława II. (1139 - 1148) i III. Laskonogiego (1201 - 1207.)

Że pieniążek z klęczącą figurą książęcia pochodzi z panowania Laskonogiego, na to liczne przy rozbiorze innych wykopalisk znajdziemy dowody; a gdy tak jest, więc denar z popiersiem modlącéj się niewiasty, Władysławowi II. chyba przyznać wypada.

Lecz denar ten wybity został jak się zdaje w Wielkopolsce przez Mieszka, dla tego innym denarom tego Władysława nie doważa.

Jeżeli Władysławy Głogowskie z dwóch epok pochodzą, to jest z środka XII i początku XIII stulecia, tedy brakteat z imieniem Mieszka należy przypisać Mieszkowi III. a dwa Bolesławowskie denary do panowania jednego z dwóch Bolesławów, to jest albo do Kędzierzawego w Krakowie, albo do Wysokiego na Szlązku odnieść.

Obadwa bowiem pomiędzy temi Władysławami środkują. Że pierwszy z nich przynajmniéj, jest wyrobem Wrocławskiéj mennicy, to żadnéj wątpliwości nie zdaje się ulegać, skoro przedstawia na sobie godło patrona tego miasta Ś. Jana Chrzciciela. Lecz we Wrocławiu w drugiéj połowie XII stulecia, równie Kędzierzawy jak Wysoki mógł wybijać denary swoje, pierwszy do r. 1164 w którym Szlązk poszedł na lenne dziedzictwo dla synów wygnanego Władysława, drugi od téjże epoki aż do roku 1202 to jest do śmierci swojéj.

Skarb zatém Głogowski zawierał w sobie prawie wyłącznie monetę Wielkopolską, bitą podczas rządów Władysława IIgo, Bolesława Kędzierzawego, Mieszka III i Władysława Laskonogiego.

Oprócz zamieszczonego wyżéj brakteatu dwa następujące beznapisowe typy Mieszkowéj przyznać wypada mennicy.

Pod względem godeł są one zupełnie do monet Władysława II. podobne, i zapewne tak jak jeden z napisowych za jego panowania jeszcze wybite zostały, kiedy Mieszko samą tylko zawiadywał Wielkopolską.

Laskonogiemu przyznałbym nietylko monetkę z klęczącą figurą książęcia, ale i denar z imieniem Ś. Wacław a żywcem z Czeskich naśladowany wzorów, oraz brakteat z głową i imieniem Ś. Wojciecha.

Obiedwie te monetki a przynajmniéj ostatnia, lubo pod panowaniem tego książęcia wybite, zdają się raczéj do biskupich nie do książęcych należeć.

Denar beznapisowy przedstawiający na jednéj stronie kościół, na drugiéj zaś mur miejski z wieżą, ze wszystkich denarów Głogowskiego wykopaliska największą ma wagę.

Ponieważ się w znacznéj liczbie tamże ukazał, nie widać zatém aby o wiele od innych mógł być wcześniejszym. Że zaś nie jest książęcym ale biskupim albo miejskim, o tém samo piętno jego przekonywa. Nie bez prawdopodobieństwa przeto wnioskować można, że w czasie kiedy książęta w zniżaniu stopy mennicznéj szukali zysków dla rządu, biskupi starali się utrzymać pieniądz na lepszéj, i więcéj jego obiegowéj wartości odpowiedniéj stopie.

Denar o którym mówię albo pod panowaniem Bolesława Kędzierzawego, albo pod panowaniem Mieszka Starego był wybitym, w każdym zaś razie do Wielkopolskich monet należy.

Najpóźniejsze z Głogowskich pieniążków były Władysława Laskonogiego. Data jego śmierci nie jest dokładnie oznaczoną, i powód zakopania skarbu Głogowskiego dla tego wynalezionym być nie może. Zdaje się, że mogły go nastręczyć wojny domowe między Laskonogim i Władysławem Odoniczem jego synowcem.

Z kolei następuje wykopalisko Bekerowskie. Za zasadę do objaśnienia onego musimy wziąć te same pieniążki Władysławowskie, które przy powyższém wykopalisku objaśniłem, a które najwcześniéj do panowania Władysława III to jest Laskonogiego odnoszone być powinny.

Były obok nich Bolesławy, były Mieszki z hebrajskiemi napisami, były i beznapisowe na wzór Golickich trzywierszowych Bolesławów wybijane, i te same nawet litery SS. obok siedzącego monarchy na sobie noszące.

To wszystko okazuje, że się wykopalisko Bekerowskie jeśli nie od monet Bolesława Kędzierzawego, to przynajmniéj od następcy jego Mieszka Starego poczyna.

Przypisałbym mu nietylko wymienione dopiero beznapisowe brakteaty, ale i wszystkie te które hebrajskie noszą na sobie napisy a to bez względu czy te są czytelne lub nieczytelne, i czy na nich imie książęce czy nazwisko miasta jest wyrażone.

Do panowania tego samego Mieszka odniósłbym jeszcze brakteat mający dwie główki w dwóch perełkowemi łukami odznaczonych odcinkach a w pośrodku imie myncarza VIT.

Obok nich znalazły się w tém wykopalisku monety syna jego Władysława Laskonogiego, i wnuka Odonicza. Pierwszemu przyznać należy te same dwa denary i brakteat które w Głogowskiém wykopalisku na jego także panowanie wypadły.

Odoniczowi raczéj niż Laskonogiemu przyznałbym brakteat z początkową zgłoską imienia Władysławowskiego, gdyż od poprzednich monet jest nieco większy i odmiennéj zupełnie fabryki.

Z niemi razem znalazły się jeszcze monety obu synów Odoniczowych to jest Przemysława i Bolesława pobożnego.

Pierwszemu należy się brakteat beznapisowy wyobrażający stojącego rycerza z mieczem i podłużną tarczą w ręku, jak to jaśniéj jeszcze przy rozbiorze Pełczyskiego wykopaliska okażę.

Drugiemu denar cienki z figurą książęcą i popiersiem Ś. Wojciecha oraz dwa brakteaty jeden z napisem BOŁ. a drugi podobny beznapisowy.

Brakteat z napisem BOLE raczéjbym za wybity w Szlązku jak w Wielkopolsce chciał uważać. Należałby on tym sposobem najwłaściwiéj Bolesławowi Wysokiemu książęciu Szlązka środkowego, Mieszkowi Staremu spółczesnego.

Szlązkim także książętom przypisany być powinien brakteat beznapisowy z czterma główkami w odcinkach a to ze względu na podobieństwo jego do niektórych brakteatów Wrocławskich.

Beznapisowy brakteat z samą literą T trudno we właściwéj pomieścić kolei, może on do Laskonogiego, albo do Bolesława pobożnego należeć.

O brakteacie z napisem LICUS mówić będę jeszcze przy wykopalisku Pełczyskiém, gdzie udowodnię, że pochodzi z panowania Leszka Białego w Krakowie, spółczesnego rządom Laskonogiego w Wielkiéjpolsce.

Większa część brakteatów Bekerowskich powtórzyła się i w innych miejscach, i zawsze tych samych dla nauki dostarczyła wypadków. Nie znalazł się atoli nigdzie Mieszko z napisem hebrajskim, ten właśnie, który najwięcéj podejrzenia w lubownikach nauki obudzał.

Legendy oryentalne na pieniądzach książąt chrześcijańskich nie są tu wcale nowością, widzimy je nierównie wcześniéj na monecie Henryka I. Cesarza, a mało co późniéj na monecie Alfonsa króla Arragonii. Tam wprawdzie są Arabskie na naszych niezwykłym w numizmatyce przykładem hebrajskie.

Z resztą najgłówniejszy brakteat z Lewkiem żadnéj nie stawia sprzeczności ani z końcem XII wieku, ani z tą częścią Polski, kiedy i w któréj mógł być wybitym. Mieszko trzema powrotami panujący w Krakowie był głównie księciem Wielkopolskim. Wprawdzie w wieku w którym żył wszyscy Piastowie z wyjątkiem może Szlązkich tytułu książąt Polskich używali, przecież tytuł ten właściwszy był Wielkopolskim niż innym; i wtedy się nawet przy nich utrzymał, kiedy inni od prowincyi któremi rządzili poprzybierali tytuły książąt Krakowskich, Mazowieckich, i Kujawskich. Lew który się na tym pieniążku znajduje, i smok który na brakteacie z napisem miasta Gniezna widzimy, są także właściwe Wielkopolskim książętom znaki, umieszczali je na swych pieczęciach oba Przemysławy i Bolesław pobożny.

Co do tytułu Melech który po hebrajsku znaczy Król, mniemam, że ten (zwłaszcza w hebrajskiéj legendzie) mniéj nierównie razi na pomnikach Mieszka III. którego dążenia do przywrócenia powagi tronu były widoczne, niż na pomnikach Mieszka I.

Z tego wszystkiego okazuje się, że skarb Bekerowski obejmował prawie wyłącznie monetę Wielkopolską, cokolwiek Szlązkiéj, a bardzo mało Krakowskiéj. Są one z końca XII i pierwszéj połowy XIII stulecia. Do ich ukrycia w ziemię najpewniéj wojny Tatarskie były powodem.

Następuje z kolei największe ze znanych dotąd wykopalisk, to jest Pełczyskie. Rozdzieliłem je w swojém miejscu na dwie części: to jest na część obejmującą monetę więcéj zakopaniu spółczesną, a która się w niém licznie znajdować musiała, i na część zawierającą pieniążki od epoki tego zakopania znacznie dawniejsze, które też w szczupłéj tylko liczbie dały się tam dostrzegać. Rozdział ten wielce ułatwi zrozumienie całego skarbu, i dla tego do niego uwagi moje stosować będę.

Pomiędzy pierwszemi to jest epoką swoją epoce zakopania blizkiemi, mamy imiona Władysława, Leszka, Bolesława, i Przemysława, mamy monety z napisem Śgo Wacława, brakteaty z imieniem Ś. Wojciecha, i 3 typy beznapisowe. Monety pierwszego to jest Władysława były jednego tylko typu, chociaż pomiędzy niemi znajdowały się zarówno dwustronne jak i brakteaty.

Monety Leszkowe dwa bardzo odmienne tworzą typy jeden z nich częstokroć jest dwustronnym, i przedstawia na stronie głównéj dwie osóbki spólnie trzymające chorągiew a w otoku napis ELIZCUS na odwrotnéj zaś dwa ptaki z których jeden drugiego po głowie dziobie.

Drugi jest zawsze brakteatem, i ma popiersie książęce, z napisem wyraźnym Lestcus dux. Kto się tylko tym dwom monetom przypatrzy, ten bardzo łatwo wniesie, że do jednego książęcia należeć nie mogą, i że pomiędzy epoką wybicia jednéj a drugiéj znaczna przestrzeń czasu środkować musi.

Pomiędzy Bolesławowskiemi te które mają w napisie tytuł książęcy dux, choć także 3 odmienne typy tworzą, tyle jednak w rodzaju roboty mają podobieństwa, że je do jednego Bolesława odnieść można.

Ale te które kilka tylko początkowych liter książęcego imienia noszą na sobie, a tytułu jego nie mają, nietylko w rodzaju roboty i układzie rysunku, ale i w wielkości znaczne przedstawiają różnice; i dla tego powątpiewać należy czy są tego samego Bolesława pomnikami. Pierwsze, to jest przedstawiające rycerza z chorągwią i napisem na boku Bole, przybliżają się jeszcze wielkością do poprzednich, to jest tytułowych; ale te na których małe popiersie nad murem jest umieszczone, a które tylko Boł na tymże murze mają wypisane, tworzą oddział zupełnie od innych odmienny.

Przemysławy choć w kilku odmianach znalezione, jeden tylko typ tworzą; a że na tarczy rycerza który na nich jest wyobrażony, znajduje się orzeł, nie trudno odgadnąć do którego z Przemysławów odniesione być powinny.

Beznapisowe monety jedne odpowiadają napisowym, tworząc ten sam typ z niemi; drugie zdają się przedstawiać wskrzeszenie Piotrowina, zdarzenie które w połowie XIII stulecia a mianowicie w epoce kanonizacyi Ś. Stanisława szczególniéj umysły pobożnych zajmować musiało; trzecie znowu z niektóremi napisowemi niejakie okazują podobieństwo, i niemi mogą być objaśnione.

Tym sposobem ten oddział skarbu Pełczyskiego składa się z monet: Władysława Laskonogiego (1202 - 1207), Leszka Białego (1207 - 1227), dwóch Bolesławów to jest Krakowskiego Wstydliwego (1227 - 1279) i Wielkopolskiego Pobożnego (1239 - 1279), Leszka Czarnego (1280 - 1289) i Przemysława II z epoki jego rządów w księstwie Krakowskiém (1290 - 1295).

Pierwszemu to jest Władysławowi Laskonogiemu należą te same trzy monety które w wykopalisku Głogowskiém, i Bekerowskiém na jego panowanie przypadły.

Do panowania Leszka Białego odnieść się daje naprzód moneta także niekiedy dwustronna, ale częściéj brakteatowa, która na stronie głównéj przedstawia dwie figury spólnie chorągiew trzymające z napisem ELIZCUS, na odwrotnéj zaś dwa orlęta na sobie. Monetka ta bita była zapewne przed rokiem 1207 to jest przed zjazdem Sandomirskim na którym Mazowsze od Korony oddzielone, i młodszemu bratu Leszkowemu to jest Konradowi nadane zostało. Dwie osóbki dzierżące spólnie książęcy proporzec znaczą tu zapewne Leszka z Konradem.

Ze względu na podobieństwo układu rysunkowego z poprzednim pieniążkiem, a więcéj jeszcze z cienkim denarem z napisem Scs Venceslaus, odnoszą się do panowania Leszka Białego, brakteaty mające na sobie pod rodzajem gotyckiego nadgłowia, siedzącego książęcia, który w ręku trzyma chorągiew. Lecz brakteat ten już po rok 1207 wybitym być musiał, i dla tego samego tylko Leszka przedstawia.

Bolesławowi Wstydliwemu należą się naprzód wszystkie brakteaty z tytułem książęcym, a z beztytułowych ten, który stojącego rycerza na sobie przedstawia, a z tyłu jego Bole oraz podobnego typu beznapisowe.

Niejakie podobieństwo téj ostatniéj monety z pieczęciami Mazowieckiego Konrada naprowadza na wniosek, że w czasie opiekuńczych rządów Konradowych wybijaną była; a komu tylko wiadome są usiłowania tego dumnego książęcia, do wyzucia synowca z godności najwyższéj, ten łatwo pojmie, dla czego na tych brakteatach tak rzadko widać Bolesławowskie imie, a nigdy obok niego tytuł książęcy się nie mieści. Tym sposobem epokę wybicia brakteatów Bolesławowskich z tytułem dux należy po r. 1247 to jest po śmierci Konrada położyć.

Brakteaty z popiersiem książęcém nad bramą równie beznapisowe jak i te które na architrabie muru mają napis BOŁ, najwłaściwiéj Bolesławowi pobożnemu księciu Wielkopolskiemu przystoją; a to nietylko z tego względu, że właśnie na pieczęciach tego książęcia podobne znajdują się wieże, których nigdy nie masz na piersiach Bolesława Wstydliwego, ale i z tego, że w wykopalisku Bekerowskiém (jak to wyżéj okazałem) z samemi monetami Wielkopolskiemi i Szlązkiemi były znalezione.

Do czasów Leszka Czarnego jeden tylko brakteat odnosić się daje. Jest on z popiersiem książęcém i otokowym napisem Lestcus dux. Mała jego ilość w stosunku z innemi, oraz okoliczność, że zagrzebanie skarbu Pełczyskiego mało co późniéj od panowania Leszkowego nastąpić mogło, każe się domyślać, że znaczna część skarbu tego na bok odeszła, i ta nie jest jeszcze poznaną.

Że brakteaty z napisem Przemysława jednemu tylko Przemysławowi pogrobowcowi (1290 - 1295) zasadnie przypisane być mogą, o tém nie masz żadnéj wątpliwości. Na jego bowiem pieczęciach jedynie, z pomiędzy innych Przemysławów widzimy orła, i to dopiero od czasu jak wyznaczony dziedzicem w księstwie Krakowskiém przez testament Henryka Łagodnego, wybór narodu uzyskał.

Epoka wybicia brakteatu beznapisowego, mającego cztery główki umieszczone w odcinkach monety łukami perełkowatemi określonych, trudniejszą jest nieco do oznaczenia. Porównanie tylko jego z innemi brakteatami, a ztąd łatwo dające się dostrzedz jego niejakie do brakteatów Szlązkich podobieństwo, naprowadza na domysł, że mógł być wybitym podczas jednorocznego panowania Henryka Łagodnego w Krakowie (1289 - 1290).

Co do monety podobnież beznapisowéj i powiększéj części dwustronnéj, któréj główna strona wystawia stojącą osobę z dwiema palmowemi gałązkami w rękach, niby książęcym przyodzianą płaszczem, po drugiéj zaś jakby anioła nad tęczowym łukiem, a niżéj powstającego niby z grobu człowieka; téj inaczéj wytłómaczyć nie umiem, jak przypuszczając, że na niéj jest graficzne przedstawienie legendy znanéj o wskrzeszeniu Piotrowina przez Ś. Stanisława. Byłaby to zatém moneta wybita przez biskupów Krakowskich około połowy XIII stulecia, to jest pod panowaniem Bolesława Wstydliwego, albo przed samą kanonizacyą Ś. Męczennika, albo dla uwiecznienia téj pamiątki. Stojąca na głównéj stronie tego denaru figura, zarówno Ś. Stanisława jak i Ś. Wacława oznaczać może, kiedy jak wiadomo Kościół katedralny Krakowski pod wezwaniem tego ostatniego Świętego jest zbudowany.

Że biskupi Krakowscy byli dosyć możni, aby własną monetę byli wstanie wybijać, to żadnego jak mniemam dowodzenia nie potrzebuje; że im prawa a raczéj zwyczaje owoczesne tego nie zabraniały, przytoczone przezemnie w swojém miejscu przywileje książąt Kujawskich, Ziemomysła i Leszka dane biskupom Włocławskim najwidoczniéj przekonywają.

Pozostaje mi teraz oznaczyć do jakich panowań, odnoszone być mają te monety z Pełczyskiego wykopaliska, które w szczupłéj tylko znalazły się liczbie. Dwa między niemi mamy imiona: to jest Bolesława i Władysława; inne które widziałem są beznapisowe. Łatwo się każdy domyśli, że monetki te nie mogą być późniejszemi od poprzednio rozebranych, ale owszem wcześniejszemi być muszą; a gdy tak jest, Władysławy nie mogą być inne jak z czasów Władysława II. (1139 - 1148) Bolesławy zaś nie mogą należeć od kogo innego jak od Kędzierzawego (1148 - 1173).

W rzeczy saméj widzieliśmy przy rozbiorze wykopaliska Skromowskiego, że monety dwustronne, wymiaru mniejszego, wystawiające siedzącego na tronie książęcia z mieczem w ręku, a przy niém małe jabłko trzymające pacholę, w otoku napis VOLDIZLAUS, na drugiéj zaś stronie bitwę rycerza ze lwem, przypadają na panowanie Władysława II. Do tego także panowania ze względu na podobieństwo strony odwrotnéj dadzą się odnieść dwa beznapisowe denary, jeden z siedzącym na koniu książęciem, drugi z biskupem na krześle.

Lecz denary te jako cienkie, a tém samém od innych denarów Władysława II. mocno różniące się, w innéj chyba stronie kraju wybite były.

Denar przedstawiający na stronie głównéj zabójstwo człowieka, na drugiéj zaś porwanie zająca przez orła, (jakem to przy rozbiorze wykopaliska Golickiego namienił) do téjże saméj epoki należy, lubo jak się zdaje nie przez Władysława, ale przez brata jego Bolesława Kędzierzawego póki jeszcze był księciem Mazowsza, mógł być wybitym.

Denary z rozłożonym wśród ramion perełkowatego krzyża napisem Lodislaus albo Lodi są także cienkie, a sądząc z ich rysunku zdaje się, że do panowania Władysława II. odnoszone być nie mogą. Wyobrażone na ich głównéj stronie spólnictwo władzy, sprzeczne jest z faktami dziejowemi, które przeciwnie dowodzą, że Władysław II. wyznaczonego ojcowskim testamentem spólnictwa władzy z braćmi uznawać nie chciał, a widoczne układu rysunkowego z oznaczonemi wyżéj denarami Leszka Białego podobieństwo, nie bez zasady domyślać się każe, że to jest moneta Władysława Laskonogiego (1202 - 1207) bita w czasie krótkiego jego panowania w Krakowie. Tamta bowiem którą temu książęciu tak w wykopaliskach Bekerowskiém i Głogowskiém, jak i w obecném Pełczyskiém przyznać było potrzeba, a która nosi na sobie S. Wojciecha wyobrażenie, jest raczéj Wielkopolską, i najczęściéj przy innych Wielkopolskich monetach się znajduje.

Denar z wyobrażeniem figury książęcéj z mieczem w ręku, i otokowym napisem Voldzit, mający na odwrociu w lewo obrócone popiersie niewiasty z wzniesionemi w górę rękoma, chociaż jest nietylko od innych monet Władysława II. ale nawet od jego następcy Bolesława Kędzierzawego lżejszy, raczéjbym uważał za pomnik z czasów tegoż Władysława niż go do panowania Laskonogiego odnosił, a to z tego względu, że nietylko w układzie rysunkowym, ale i w techniczném rysunku wykonaniu, większe z monetami Władysława II. niż III. ma podobieństwo. Za podobném jego umieszczeniem i ta jeszcze okoliczność przemawia, że się w szczupłéj tylko ilości w Pełczyskach znalazł. W każdym razie atoli to zdaje się pewném, że wybicie onego w Wielkopolsce, a tém samém pod bezpośredniemi rządami Mieszka Starego nastąpiło.

Bolesławowi Kędzierzawemu przystoją z liczby napisowych 3 mianowicie denary, to jest:  denar mający w małym perełkowym obwodzie coś nakształt tarczy, (może książęcą główkę), do koła napis Boleslav, na odwrotnéj zaś orła z podniesioném skrzydłem, drugi z jeźdzcem na koniu mający na odwrotnéj stronie w trzech wycinkach rozłożony napis Boleslav, trzeci nareszcie z książęcém popiersiem i napisem otokowym Boleslas, na którego odwrociu trzy popiersia za stołem są wyobrażone.

Dwie ostatnie monety wypadły na to samo panowanie przy rozbiorze wykopaliska Golickiego.

Cienki Bolesławowski denarek z Stym Wojciechem na odwrociu, koło głowy którego widać zwykłą obrazom świętych gloriolę, w wykopalisku Bekerowskiém wypadał na panowanie Bolesława pobożnego (1239 - 1279) w Wielkiéjpolsce. Nie zdaje się on też pomnikiem z czasów Kędzierzawego, gdyż rysunek na nim nierównie jest drobniejszym, a rylec wielce go do Wielkopolskich monet Władysława Laskonogiego przybliża.

Z pomiędzy typów beznapisowych, ten który ma na stronie głównéj siedzącą książęcą osobę z mieczem w prawicy, a na odwrociu orła z podniesioném w górę skrzydłem, także najwłaściwiéj Bolesławowi Kędzierzawemu przystoi, a nawet znalazł się i w Golicach spólnie z innémi tego monarchy pieniędzmi.

Cienki denar mający na jednéj stronie popiersie książęcia z hełmem na głowie, tarczą i mieczem w rękach, a w polu literę Z, na drugiéj zaś popiersie biskupa z pastorałem i księgą Ewangelii, zarówno Władysławowi II. jak i Bolesławowi Kędzierzawemu przypisany być może. Układ rysunku na nim ten sam jak na innych Władysława II. pieniążkach, w Skromowskiém wykopalisku wynalezionych, blaszka tylko nierównie cieńsza. Denar ten jednak widocznie z mennic Wielkopolskich wyszedł.

Inne typy beznapisowe chyba na panowanie Mieszka III. i Kaźmirza Sprawiedliwego przypadają. Wprawdzie nie wszystkie są mi znane, mniemam jednak, że między niemi nie masz żadnego któryby z pewnością do jednego z tych panowań dał się odnieść. Zdaje się także, że niektóre z brakteatów raczéj do Szlązka niż do właściwéj Polski należą.

Tak tedy wykopalisko Pełczyskie zawiera głównie monety z wieku XIII., tworzące nieprzerwany szereg chronologiczny od Władysława Laskonogiego, do Przemysława II. włącznie, to jest od roku 1202, do 1295 mniéj więcéj; a z dawniejszych ślady monet pod panowaniem Władysława II. i Bolesława Kędzierzawego wybijanych.

Nietylko powyższy onego rozbiór, ale i wiadomości z miejsca przezemnie czerpane naprowadzają na domysł, że się nie całe pod naukowe dostało badania, że znaczna część onego, część wielce dla numizmatyki ciekawa, obejmująca inne jeszcze obudwóch Leszków typy, mieszcząca oraz w sobie nie w pojedynczych pieniążkach, ale w znaczniejszéj liczbie monetę Mieszka Starego i Kaźmirza Sprawiedliwego, albo już w tyglu stopioną, albo starannie utajoną została. Był to skarb ogromny, skarb na owe czasy bezwątpienia prywatną przechodzący możność.

Pełczyska od niepamiętnych czasów były miejscem obronném. Zajął je wraz z Małopolską Wacław Czeski królewicz roku 1291, odbił zaś Czechom Łokietek 1304. Czas zakopania skarbu właśnie na epokę zajęcia Małopolski przez Czechów przypada. Wiele jest powodów które przemawiają za wnioskiem, że to była moneta na przebicie przeznaczona, i że w zamku Pełczyskim jeśli nie ciągle istniała mennica bądź książąt, bądź biskupów Krakowskich, to przynajmniéj tam w czasie powszechnéj w końcu XIII wieku trwogi przeniesioną została. W rzeczy saméj nietylko topione srebro w kawałkach, ale nawet blaszki pod stempel przygotowane, były tamże znalezionemi.

Powód ukrycia w ziemię skarbu nie inny być może, jak obawa aby się Czechom w ręce nie dostał. Powód że teraz dopiero sześcio-wiekowe opuścił zamknięcie jest pewnie ten, że Łokietek z obcą Pełczyska odzyskał pomocą, że osób miejsca zakopania skarbu wiadomych wiele być nie mogło, a ztąd łatwo przypuścić, że w przeciągu 13o-letniego czasu tajemnicę tę grobowy kamień wieczném przywalił milczeniem. Potrzeba było kilkutygodniowych deszczów którym nie jeden rolnik złorzeczył, aby go na wierzch wydobyć, potrzeba było światłych i gorliwych o narodowe pamiątki osób, aby go z chciwych rąk zyskownisiów oswobodziły, i ocaliwszy drogie szczątki smutnéj wprawdzie ówczesnéj przeszłości naszéj, ułatwiły lubownikom nauki możność czynienia nad nim naukowych postrzeżeń. Jeśli one jaki dla nauki pożytek przyniosą, im się w znacznéj części wdzięczność za to należy.

Wykopaliska Bekerowskie i Pełczyskie mieszczą w sobie zarazem trzy innych pomniejszych jako to: Gnieźnieńskie, Witkowskie, i Dybowskie, opisane wyżéj pod liczbami 7, 8, i 20 i stanowią nowy zupełnie menniczny okres, poczynający się od panowania Mieszka Starego, a zakończony panowaniem Przemysława II. Nie łączy się on wcale z okresem drugim, który kończyło wykopalisko Skromowskie, ale środkuje między niemi jeszcze mały okres ćwierć wieku zaledwie trwający, a obejmujący głównie monetę Bolesława Kędzierzawego. Wyobrażało ten okres wykopalisko Golickie i inne niewiadomego pochodzenia N. 13, a łączyło z następném Nicolstadtskie i część Pełczyskiego.

W tym okresie koniec wieku XII i prawie cały wiek XIII obejmującym, mamy monetę Wielkopolską mniéj więcéj w zupełności, ale z Małopolskiéj brakuje ⅓éj części najdawniejszych to jest do r. 1200. Pieniądze okres ten stanowiące są jednostronne, na cienkich blaszkach wybijane, słowem tak zwane brakteaty, z małą nader denarów liczbą; a pomiędzy temi ostatniemi jeden tylko jest taki co niema odpowiedniego sobie brakteatu.

Z uwag które nad całym powyższym szeregiem wykopalisk zrobiłem, wypadałoby wnosić, że wykopalisko Kruszwickie, N. 11 i z pod Landsbergu N. 14 środkuje między Golickiém a Bekerowskiém. W rzeczy saméj między denarami Golickiemi widziałem niektóre na tak cienkich wybijane blaszkach, że całe wybicie strony jednéj wklęsło się na drugiéj stronie przedstawiało, co jest właśnie główném znamieniem monet z tych dwóch wykopalisk pochodzących.

Tém bardziéj zaś wniosek ten prawdopodobnym się zdaje, kiedy rozważymy, że z tego rodzaju monetami wedle świadectwa p. Koene znaleziony został denar Bolesławowski taki sam jaki książę Wilhelm Radziwiłł z wykopaliska Głogowskiego posiada, a który pod żadnym względem innemu Bolesławowi przyznanym być nie może jak Kędzierzawemu albo Wysokiemu. Owe zatém osobliwsze dwustronne brakteaty w rzeczy saméj grubo podług solidów Karola Wielkiego naśladowane, i dla tego przez Tadeusza Wolańskiego do czasów Piasta odnoszone, okazałyby się monetą Mieszka III.

W szeregu rozebranych przezemnie wykopalisk, nie mieszczą się dotąd wykopaliska z pod Zaniemyśla N. 17, Mąkolińskie, Kikolskie, N. 21, 22, oraz z pod Gniezna i Kalisza N. 9 i 10. Tworzą one znowu osobny okres poprzedniemu jak się zdaje spółczesny, który się jednak w innéj stronie Polski rozwinąć musiał. Ten okres składają także same brakteaty, ale odmiennéj zupełnie od poprzednich powierzchowności; srebro bowiem w nich jest mniéj czyste, blaszka więcéj gruba, rysunek prawie żaden, i wybicie miseczkowate.

Vossberg Numizmatyk Berliński wszystkie prawie tego rodzaju pieniążki uważa za pomniki Krzyżackiéj mennicy w Prusiech. W rzeczy saméj na wielu z nich widać tarcze tego zakonu, inne przedstawiają na sobie godła do godeł na niektórych pieczęciach miast Pruskich podobne; powątpiewać należy jednak aby między niemi wcale Polskich nie było. Znajdowano je bowiem nietylko w krajach zwierzchnictwo zakonu uznawających, ale i na ziemi ściśle Polskiéj, a nawet w miejscach od granic Krzyżackich odległych; i znajdowano je tam same jedne, bez żadnego z innemi monetami pomięszania, co dowodzi, że się tam nie przypadkowo dostały, ale że były tameczną obiegową monetą.

Ponieważ między niemi natrafiały się niektóre z krzyżackiemi tarczami, a téj saméj zupełnie fabryki, epoka zatém ich wybicia nie może być wcześniejszą nad epokę osiedlenia się w Prusach mistrzów prowincyonalnych tego zakonu. Że się znów obok nich nie ukazał w żadném miejscu kwartnik, jakie już od mistrzostwa Winrycha z Kniprody były wybijane, oczywistą więc jest rzeczą, że dawnością swoją przed-Winrychowych czasów sięgać muszą. Tym sposobem bicie tego rodzaju pieniędzy mogło tylko mieć miejsce między latami (1224, a 1351).

Weźmy teraz pod uwagę miejsca ich wykopania. Znalazły się pod Toruniem w roku 1760, pod Zaniemyślem w Wielkiéjpolsce w r. 1826, pod Kikołem w ziemi Dobrzyńskiéj w r. 1832, pod Mąkolinem w ziemi Płockiéj w r. 1834, a jak mnie zapewniał p. Ignacy Zagórski, i pod Izbicą w Kujawach. Zaniemyśl, Mąkolin i Izbica, nie były nigdy pod panowaniem Krzyżackiém.

Wykopalisko Mąkolińskie dobrze mi jest znane. Z Kikolskiego miałem kilkanaście brakteatów pod ręką, a te pod względem rysunku od Mąkolińskich się różniły. Izbickie wedle zapewnienia p. Zagórskiego więcéj się do pierwszego jak do drugiego przybliżało.

W Mąkolinie były brakteaty z punktami w czworogranach, i z bramą, których nie widziałem między Kikolskiemi i były z literą B, jakie się ani pod Kikołem, ani pod Izbicą nie znalazły.

Z pod Izbicy pochodzą te które mają na sobie koronę, a takich nie było znowu ani między Mąkolińskiemi, ani Kikolskiemi.

Nareszcie pod Kikołem wygrzebane zostały następujące jakich ani Mąkolskie, ani Izbickie wykopalisko nie dostarczyło.

We wszystkich fabryka jednakowa, a rysunek bardzo odmienny, widać na nich jednę epokę, ale nie jednę okolicę do któréj należą.

Ponieważ są widocznie jednocześnie bite, więc też jednocześnie w ziemię zagrzebane być musiały. Katastrofa zatém która do tego zagrzebania była powodem musiała być jedna dla wszystkich, i musiała się do wszystkich tych miejsc rozciągać, gdzie się tylko owe pieniążki znalazły.

Dzieje ówczesne dwie nam takie przedstawiają epoki, to jest koniec wieku XIII pomiędzy rokiem 1286 a 1291, i pierwszą połowę XIV stulecia, między latami 1323 a 1331. W pierwszéj z tych epok a mianowicie w r. 1286 Witenes Wielki książę Litewski zniszczywszy Sochaczew i Płock, znaczną zdobycz do swoich krain uniósł; w tymże roku napadł na ziemię Dobrzyńską do książąt Kujawskich należącą; w następnym biły się wojska jego z Krzyżakami między Bugiem i Narwią; a w 4 lata potem, nowym na Polskę napadem spustoszył księstwa Kujawskie i Łęczyckie. Mąkolin leży na szlaku z Płocka ku Bugowi, Izbica na drodze do Kujaw, Kikoł niedaleko Dobrzynia.

Lecz zniszczenie to nie rozciągało się do Wielkiéjpolski, i nie tłumaczy jeszcze powodów zakopania skarbów pod Zaniemyślem, Gnieznem i Kaliszem.

W drugiéj epoce klęsk tamecznéj krainy w roku 1323, Gedymin Wielki książę Litewski zniszczył Dobrzyń; w trzy lata późniéj spustoszyli Krzyżacy Mazowsze; w rok znowu naszli Kujawy, i po zrabowaniu téj ziemi do Brandeburgii się udali. W roku 1331 doszli aż do Sieradza, zdobyli Kalisz i Gniezno. Przestraszeni okoliczni mieszkańcy kilkomilowym wałem okopali się pod Zaniemyślem, gdzie nawet krwawa z krzyżackiemi knechtami zaszła bójka. W téj drugiéj katastrofie zagrożone były wszystkie punkta na których skarby z owemi talerzykowatemi brakteatami znaleziono, oprócz może jednego Mąkolina do którego że już nierównie daléj od siedzib krzyżackich leżał, powszechna ówczesna pożoga mogła się nierozciągać.

Wykopalisko z pod Zaniemyśla z r. 1826 znane nam ogółowo. Dwa brakteaty wyobrażone z niego w Przyjacielu ludu Tomie 1 na karcie 149 podobniejsze są do Kikolskich jak do Mąkolińskich, toż samo sądzićby można z téj wzmianki, że na nich wyciśnięte były znaki podobne kwiatkom i krzyżykom. Lecz brakteaty pochodzące z wykopalisk z pod Kalisza i Gniezna które p. Wolański posiadał, jakkolwiek podobnéj były fabryki do Mąkolińskich, Kikolskich i Izbickich, odmienne przecież na sobie nosiły piętna i widocznie od tamtych są późniejszemi. Z tego się okazuje, że z liczby powyższych wykopalisk oddzielić należy Mazowiecko-Kujawskie od Wielkopolskich, i pierwsze do wcześniejszéj od drugich odnieść epoki; co gdy tak jest, datę zakopania pierwszych potrzeba położyć między rokiem 1286 a 1291 ostatnich w roku 1331.

Przy wyliczaniu spółczesnych o monecie Piastowskiéj świadectw wspomniałem o denarach monety Toruńskiéj, na które w Mazowszu za panowania Konrada I. liczono, a jakie w Toruniu i Chełmie na mocy statutu mistrza Hermana de Salza były wybijane. Pod tym wyrazem nie można czego innego rozumieć, jak właśnie owe miseczkowate brakteaty bite w Toruniu przez Krzyżaków, i godłem ich naznaczone; gdyż żadnéj innéj ówczesnéj monety tego zakonu nie znamy. Ów zatém miseczkowaty pieniądz używany był nietylko w kraju w którym powstał, ale i poza jego granicami, a tém samém do jego stopy stosować się musiały monety w pogranicznych krzyżackim posiadłościom księstwach Mazowsza i Kujaw.

Że pomiędzy Mąkolińskiemi, Kikolskiemi, Izbickiemi, a nawet Zaniemyślskiemi mogły się znajdować denary krzyżackie, o tém nie wątpię, ale aby między niemi nie miało być żadnéj monety miejscowéj, na to się także nikt pewnie nie zgodzi. Téj zatém miejscowéj to jest Polskiéj monety, koniecznie w pośród tych miseczkowatych brakteatów szukać potrzeba.

W przytoczoném wyżéj dziele Vossberga znajdujemy wyobrażonych 105 tego rodzaju pieniążków z liczby których tylko 38 z pewnością za monetę zakonu przyjąć można; 20 następnych już w tym względzie niejakie nastręczają wątpliwości, a reszta bez zaprzeczenia nie jest zakonną.

W téj reszcie mamy naprzód brakteaty z literami B, C i V z których pierwszy znalazł się pod Mąkolinem, mamy brakteaty z koroną, a takie znalezione były pod Izbicą, mamy z bramą, których obficie dostarczył Mąkolin, a do nich dołączyć należy brakteat z głową książęcą w koronie znaleziony pod Kikołem.

Pierwszy z nich uważa Vossberg za monetę biskupów Bertolda albo Bartłomieja, drugi za monetę mistrza Konrada von Jungingen obranego w r. 1392, trzeci za monetę mistrza Ulrycha (♱1410). Brakteaty z koroną odnosi do miasta Królewca, a z bramą do miasta Torunia.

Jeden rzut oka na dwa pierwsze brakteaty z literami przekonywa, że są z sobą ściśle spółczesne, że zaś (jak wyżéj namieniłem), żaden z nich od roku 1351 późniejszym być nie może, tłumaczenie zatém jakie im daje p. Vossberg, nie jest zaspakajające. Zdaje się, że litery B i C jakie się na nich dają widzieć, oznaczają tu nie kogo innego jak dwóch braci Konrada i Bolesława książąt Mazowieckich, z których pierwszy część Mazowsza z lewéj strony Wisły, to jest ziemię Czerską i Sochaczewską, drugi część Mazowsza po prawéj stronie téj rzeki to jest ziemię Płocką dziedziczył. Pierwszy z nich umarł roku 1294 a drugi roku 1313. Brakteat z literą V nieco od powyższych odmienny, przystoi najbardziéj książęciu Płockiemu Wacławowi zmarłemu około roku 1340.

O pieniążkach z koroną trudno jest coś pewnego powiedzieć, znajdowały się one w nader szczupłéj liczbie w znanych mi wykopaliskach, mniemałbym przecież, że niektóre z nich przynajmniéj mogłyby być monetą bitą w Kujawach pod panowaniem Łokietka.

Brakteaty z bramą są bezwątpienia miejskie, i uważałbym je z Vossbergiem za monetę Toruńską, gdybym się nie przekonał, że na nich w bramie nie krzyż jak się zdaje Vossbergowi, ale najwyraźniejszy znajduje się orzeł. Orzeł ten jest bez korony, obrócony w lewo to jest w przeciwną stronę od orła na wszystkich krzyżackich brakteatach i kwartnikach. Dla tego mniemam że to jest raczéj moneta miasta Płocka. Takie brakteaty znalazły się obficie w Mąkolinie.

Brakteaty z krzyżami nie na tarczach, ale bezpośrednio w polu monety umieszczonemi, przypisałbym raczéj biskupom niż zakonowi. Mogą być między niemi zarówno Chełmińskie jak Płockie.

Wszystkie inne brakteaty noszą na sobie znaki albo dzierżawców mennic publicznych albo też biskupów i możniejszych panów którym obszerność posiadanych włości wybijania denarów dozwalała. Między niemi wiele zapewne należy do rodzin Pruskich, jak to na jednym Vossberg przez porównanie z pieczęcią okazał, ale są i takie które mają na sobie godła podobne herbowym klejnotom Polskiéj szlachty np. Szeligi, Kościesze i t. p. Że bicie monety nie było wówczas prawem wzbronione prywatnym, okazałem przy rozbiorze spółczesnych o monecie Piastowskiéj świadectw.

O objaśnienie brakteatów w okolicach Gniezna i Kalisza wykopanych kusić się nie będę, nie widziałem ich bowiem ani w oryginałach, ani nawet w dokładnych rysunkach. W katalogu tylko zbioru p. Wolańskiego były zrobione odręczne ich obrysy, które jeszcze dokładnie o nich sądzić nie pozwalają. Wspomniałem o nich jedynie dla tego, abym ich podobieństwo i różnice od Mąkolińskich i Kikolskich pokazał, i przekonał czytelnika, że są jednego z poprzedniemi rodzaju, ale późniejszéj cokolwiek epoki. Z ich rysunków które tylko z katalogu wyżéj wspomnianego przerobiłem, przekona się czytelnik, że niektóre do Wielkopolski i Kujaw mogą należeć.

Okazawszy przez wzajemne porównanie wykopalisk jakie monety każde z nich w sobie zawierało, potrzeba mi teraz zwrócić uwagę czytelnika na ich całość, i ztąd ogólne dla historyi mennicy Piastowskiéj wnioski wyprowadzić.

keyboard_arrow_up