Tłumaczył z drugiego wydania francuskiego oryginału STANISŁĄW KOŹMIAN, TOM I, CZĘŚĆ I i II, Spółka Wydawnicza Polska w Krakowie 1901, 1902 (dwie części współoprawne), drukarnia "CZASU" pod zarządem Józefa Łakocińskiego, s. 200, 246, wym. 13,5 x 21, oprawa półpłócienna z epoki, 1 karta z poszarpanymi krawędziami, lekko naderwana, całość w stanie dobrym.
FRAGMENT:
"Zestarzeć się albo przestać się podobać, było dla rzymskiej kobiety zbrodnią. Nie szuka się żony w małżeństwie - mówił Junewal-ale twarzyczki. Niech oczy stracą nieco blasku, niech emalia zębów uszkodzoną będzie, niech skóra zwiędnieje, niech wystąpi parę zmarszczków, a wszystko zerwane między mężem a żoną. Odsyłano żonę bez żadnej formalności. Wyzwoleniec mówił jej w imieniu męża: »idź sobie«, i koniec. Ten sam autor przytacza, jako Publius, gdy się rozstał z żoną, kazał jej poprostu powiedzieć przez niewolnika: »kobieto, zanadto często ucierasz sobie nos; oddal się natychmiast! Oczekujemy mniej wilgotnego nosa, aby cię zastąpił. Przyznać trzeba, iż niepodobna było dalej posunąć pogardy dla kobiety i lekceważyć sobie w sposób bardziej gorszący najświętsze zobowiązania. Ale gdy żona dawała najlżejszy powód do posadzenia jej wierności i dzikiej zazdrości męża, nierównie gorzej się działo: obnażano ją całkowicie i niewolnicy towarzyszyli jej przy wyjściu z domu, chłoszcząc ją na ulicach, aż do nowego jej mieszkania. I jeszcze ta kara była miłosierną, gdyż w podobnych wypadkach, istotnych lub nieprawdziwych, mąż mógł ją nawet zabić. W Rzymie mąż miał nad żoną tak samo, jak nad swoimi niewolnikami i swojemi dziećmi, prawo życia i śmierci..."